Sługa nie stoi ponad tym, komu służy. No i nie stoi tez ponad Bogiem.
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2235 - 2237
Prawdziwa uległość i posłuszeństwo – na tym polega cześć, jaką dzieci winny swoim rodzicom. Kiedy stają się dorosłe - szacunek, życzliwość. To sprawy, o których mowa była w poprzednim odcinku cyklu. I właściwie na tym omawianie czwartego przykazania można by zakończyć. Jednak teologia moralna – a za nią także autorzy Katechizmu Kościoła Katolickiego – z czwartego przykazania wywodzi jeszcze relacje na linii mający władzę – poddani władzy. „Czwarte przykazanie Boże nakazuje nam także czcić tych wszystkich, którzy dla naszego dobra otrzymali od Boga władzę w społeczeństwie. Ukazuje ono obowiązki tych, którzy sprawują władzę, jak i tych, dla których dobra jest ona sprawowana” – czytamy w KKK 2234. Wszak wiadomo – mowa była o tym wcześniej – społeczeństwo jest w pewnym sensie wielką rodziną. To, co dotyczy relacji rodzinnych w pewnym stopniu dotyczy także szerszych relacji społecznych. W pewnym stopniu i przy zachowaniu właściwych proporcji.
Stali czytelnicy cyklu zauważyli pewnie, że o organizacji życia społecznego, prawach, obowiązkach, zasadach i innych, temu podobnych, mowa już była przy okazji ukazania społecznego wymiaru moralności. W tym miejscu – raczej tylko wąsko, o relacjach władzy i obywateli. Ale warto zajrzeć też do tamtych tekstów.
Znamienne, że w Katechizmie są działy zatytułowane „obowiązki władz cywilnych” i „obowiązki obywateli”, a nie ma takich, które zatytułowano by „prawa” – władz cywilnych, obywateli. To pokazuje główny kierunek myślenia w teologii moralnych o jednych i o drugich – wszyscy, choć mają swoje prawa, mają troszczyć się o wspólnego dobro, a nie szukać dla siebie nie wiadomo jakich przywilejów.
I w tym też duchu autorzy katechizmu wypowiadają się na temat władzy. Najpierw mocne uderzenie: „Ci, którzy sprawują władzę, powinni traktować ją jako służbę. «Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą» (Mt 20, 26)” – czytamy w KKK 2235. Proste, podstawowe, a jednocześnie kapitalne. Służba. Bez cudzysłowu, bez mrugnięcia okiem. Chodzi o autentyczną służbę dla społeczeństwa. Panoszenie się – tak charakterystyczne dla różnych szczebli władców – jest sprzeniewierzeniem się jej.
Dalej, w tym samym punkcie autorzy katechizmu przypominają „Sprawowanie władzy jest moralnie określone jej Boskim pochodzeniem, jej rozumną naturą i specyficznym przedmiotem. Nikt nie może żądać lub ustanawiać tego, co jest sprzeczne z godnością osób i z prawem naturalnym” (KKK 2235). Tak, władza pochodzi od Boga. Ale jeśli tak jest, to ta władza nie może Boga ignorować. Nie może stawiać się ponad Nim. Zawsze musi szanować godność człowieka (osoby ludzkiej), a jej rozporządzenia zawsze muszą być zgodne z tym, co nazywamy prawem naturalnym. Ergo: wszelka władza która nie szanuje ludzkiej godności albo stanowi zasady sprzeczne z prawem naturalnym, jest władzą nie po myśli Bożej. I powoływanie się przez nią autorytet Boga jest zakłamaniem.
Władza ma „ułatwić wszystkim korzystanie z wolności i odpowiedzialności” (KKK 2236). Warto to zauważyć: z jednej strony wolność, z drugiej odpowiedzialność za siebie i innych. Nie można tylko chcieć być wolnym. Ale nie można też tylko innym służyć. I jedno i drugie są ważne, i w jednym i w drugim realizuje się powołanie człowieka. Czyli władza ma dbać o to, żeby było dobrze i sprawiedliwie, żeby szanowane było prawo Boże (choćby tylko ta jego część, która da się wywieść z prawa naturalnego). Warto też podkreślić owo „wszystkim”. Władza ma dbać o wszystkich. Nie tylko uprzywilejowane grupy. Dlatego „przełożeni powinni mądrze służyć sprawiedliwości rozdzielczej, uwzględniając potrzeby i wkład każdego oraz mając na celu zgodę i pokój. Powinni czuwać nad tym, by normy i zarządzenia przez nich wydawane nie stanowiły pokusy, przeciwstawiając interes osobisty interesowi wspólnoty” (KKK 2236)
Sprawiedliwości „rozdzielczej”? No tak, chodzi o rozdzielanie. I to zarówno ciężarów, jak i dóbr, przywilejów. Pracujący w takich czy innych instytucjach albo firmach zauważają pewnie, że czasem ich przełożeni stosują zasadę „osiołkowi, który dobrze ciągnie można dołożyć ciężarów, wobec takiego, który ciągnie źle, nie robi się tego nigdy”. To samo może być w szerszych relacjach społecznych. Kto pokornie wykonuje swoje obowiązki i nie narzeka, może zostać obciążony dodatkowymi ciężarami. I nic albo niewiele za to dostać. Kto krzyczy, domaga się, protestuje, jest traktowany lepiej. Choćby dla świętego spokoju. Owszem, autorzy Katechizmu uznają, że trzeba mieć na względzie „zgodę i pokój”. Zaspokajanie żądań krzykaczy uspokaja nastroje – powie ktoś. Ale ma troszczyć się o sprawiedliwy podział dóbr i obowiązków. To, że inni nie krzyczą nie znaczy, że ich potrzeby i wkład w dobro wspólne mogą być pomijane. I nie może być tak – to też sprzeniewierzenie się ideałom, które mają przyświecać władzy – że bardziej niż interes wszystkich, niż ów sprawiedliwy podział ciężarów i dóbr liczy się interes jakichś grup nacisku.
Powyższe wskazania dotyczą w zasadzie każdej władzy. Tylko jedną z jej form jest ta, o której myślimy najczęściej mówiąc o władzy jest władza polityczna. Czyli ta, która może narzucać ludziom swoją wolę bo stoi za nią aparat wojska, policji i organów ścigania. „Co cesarskie cesarzowi” – głosi się nieraz każąc chrześcijanom podporządkować się najgłupszym nawet prawom stanowionym prze taką władzę, zapominając, że tak naprawdę wszystko zawsze jest najpierw Boże i że żadna władza nie ma stawiać się ponad Nim. Czym władza różnych Cezarów jest ograniczona?
„Władze polityczne – czytamy w Katechizmie (2237) – są zobowiązane do poszanowania podstawowych praw osoby ludzkiej. Powinny w sposób ludzki służyć sprawiedliwości, szanując prawa każdego, zwłaszcza rodzin i osób potrzebujących”. Tak: władza ma być dla człowieka, dla ludzi, dla ich dobra. Nie dla idei, dla abstrakcyjnego narodu czy państwa rozumianych jako wartość sama w sobie, z pominięciem dobra obywateli.
Totalitaryzmy XX wieku, podobnie zresztą budzące się tu i ówdzie totalitaryzmy XXI wieku, chciały zbudować idealne społeczeństwa konkretnych ludzi, nie pasujących do tych idei, na różne sposoby z tego społeczeństwa eliminując. Tymczasem – uczy Kościół – władza polityczna nie może zapominać o prawach człowieka, a troszczyć musi się o wszystkich, zwłaszcza z jakiegoś powodu w społeczeństwie słabszych. Nie może spełniać zachcianek jednych, lekceważąc słuszne aspiracje innych. Powinna też szanować tzw. prawa polityczne przyznane obywatelom. Chodzi o np. o prawo wyborcze, prawo do zgromadzeń, zrzeszania się, do wolności słowa. Zawiesić je – ale nie odebrać – władza może jedynie dla uzasadnionej i adekwatnej do konkretnej sytuacji przyczyny.
Czy można nie być władzy posłusznym? Czy można działać przeciw niej siłą? O tym i o obowiązkach obywateli wobec władzy już w kolejnym odcinku cyklu. Ostatnim ze szkiców o czwartym przykazaniu. I ostatnim prze parotygodniowa przerwą w tych korepetycjach z teologii moralnej :) Teraz jeszcze – na następnej stronie – przypomnienie jak poruszone w artykule zagadnienia ujęto w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).