Pytanie o aktualność i współczesność świętego Ojca Maksymiliana Kolbego jest jak najbardziej uprawnione.
Jan Paweł II kilkakrotnie powiedział, że jest on patronem naszego trudnego wieku, czyli że ma on z pewnością wiele do zaoferowania dzisiaj, choć od jego śmierci upłynęło osiemdziesiąt lat.
Chodzi o nieprzemijające wartości, jakie głosił, oraz ich znaczenie dla Kościoła i życia ludzi dzisiaj. One nie przeminęły, przeciwnie, stały się jeszcze bardziej aktualne. O jakie wartości chodzi?
Po pierwsze, życie i śmierć Ojca Maksymiliana są jedną z najwspanialszych odpowiedzi na Krzyż Chrystusa, one skierowują nasze życie ku perspektywom i rzeczom najistotniejszym, ku zbawieniu.
Dzisiaj mało kto chce słuchać o cierpieniu i ofierze, odrzuca ich wartość w dążeniu do świętości, kiedy przychodzi z nimi się zmierzyć. Tymczasem świętość to nie była dla Ojca Maksymiliana jakaś teoria, przebrzmiałe czy niemodne słowo. Dość wspomnieć, że jako młody kapłan po powrocie z rzymskich studiów do kraju, podczas rekolekcji w 1920 r., ułożył sobie regulamin życia dla owocnej działalności apostolskiej. Poprzedził go uwagą: „Czytać co miesiąc”. Co zawierał?
W punkcie pierwszym tegoż regulaminu zapisał: „Muszę być świętym jak największym”. Po wtóre: wszystko czynić dla chwały Bożej przez zbawienie i jak najdoskonalsze uświęcenie swoje i wszystkich – przez Niepokalaną; po trzecie z góry wykluczył grzech śmiertelny lub dobrowolny powszedni; w punkcie czwartym obiecał nie opuścić żadnego zła bez naprawienia go (zniszczenia go), a także żadnego dobra, które by mógł zrobić, powiększyć lub w jakikolwiek sposób się do niego przyczynić.
Taki miał plan do wykonania: bezkompromisowy (muszę), maksymalistyczny (chciał być największym świętym), teologicznie poprawny (na pierwszym miejscu stawiał chwałę Bożą), uniwersalistyczny (wykluczył każdy grzech, chciał naprawić każde zło i powiększać każde dobro), optymistyczny (uważał, że ludzi złych, o przewrotnej woli, którzy grzeszą z całą świadomością, jest stosunkowo niewielu).
Generalnie, zdawał sobie sprawę z tego, iż chcąc innym głosić Boże orędzie, musi wpierw Jego obraz jak najdokładniej ukształtować w sobie. Chcąc ożywić miłość ku Bogu, musi najpierw wszystko czynić z czystej miłości ku Niemu, tak jak to czyniła Niepokalana.
Apelując do innych o bezinteresowność i ofiarność w działaniu, najpierw sam oddał wszystko innym i bezgranicznie zaufał Opatrzności Bożej. O jego wierze jeden z jego biografów napisał, że „wierząc jak dziecko szczerze we wszystko, rozumował jak myśliciel i widział jak mistyk, w ekstazie kontemplacji”.
„Służcie Panu z radością” – powtarzał często słowa Pisma Świętego. „Radosnego dawcę miłuje Bóg” – dodawał. Będąc znakomicie wykształcony, nikogo ani nie zachęcał do studiowania, ani nie zniechęcał, ale zwracał uwagę na dwie rzeczy: po pierwsze, byśmy nie przeceniali wiedzy i potrafili zdobyć się na pokorne wyznanie, że wiele, bardzo wiele tajemnic jest i będzie dla nas zakrytych. Gdy zaś chodzi o tajemnice zawierające w sobie pojęcie nieskończoności, jak Bóg, Boże życie itp., nigdy swoim skończonym rozumem ich nie zgłębimy.
I po drugie, nierozumnym byłby ten, kto utonąwszy w badaniu atomu czy innego szczegółu wiedzy, zapomniałby o celu ostatecznym swego życia i środkach do niego wiodących i dopiero na łożu śmierci zastanawiał się, czy jest jakieś życie po śmierci lub nie.
*
Powyższy tekst jest fragmentem II wydania książki "Wiara i ofiara. Życie, dzieło i epoka św. Maksymiliana M. Kolbego". Autor: Czesław Ryszka. Wydawnictwo BIAŁY KRUK
Wykład czerpał inspirację z logoterapii Viktora Frankla i mistyki św. Jana od Krzyża.
Największy rozkwit przeżywa obecnie Afryka, zaś z największymi wyzwaniami mierzy się Europa.
Prezydium KEP wnioskuje o zbadanie konstytucyjności i legalności rozporządzenia Minister Edukacji