Obrona życia poczętych to nie obrona jakichś katolickich zasad. To obrona podstawowego prawa do życia osób zupełnie bezbronnych.
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2270-2275
W poprzednich odcinkach cyklu mowa była o wartości życia, o obronie koniecznej i o różnych sposobach zabijania. Nie instruktaż był to oczywiście, ale przypomnienie, że zabija nie tylko ten, kto podnosi na drugiego rękę, ale i ten, który niepotrzebnie – czy to świadomą decyzją czy wyrachowaną bezmyślnością – naraża bliźniego na śmierć. Dziś... Aż wstyd taki temat podnosić, bo to powinno być oczywiste. Że przykazanie „nie zabijaj” broni każdego bez wyjątku człowieka.
Współczesny świat szczyci się swoją naukowością, wyśmiewając religijne przesądy. Ciemnota, zacofanie – słyszą pod swoim adresem wyznawcy Chrystusa. Tymczasem chrześcijanie wyjątkowo często musza dziś bronić świat przed różnymi „nowoczesnymi” przesądami. Bo w pewnych kwestiach nie tylko tolerowany, ale wręcz promowany jest zabobon. Ot, jak przekonanie, że można naukowo uzasadnić powstanie czegoś z niczego. Przecież przeczy wszelkim znanym prawom fizyki. Podobnie jest też w kwestii obrony życia poczętego. Choć biologia jednoznacznie wskazuje, że momentem zaistnienia człowieka jest chwila jego poczęcia, prawda ta, w imię wolności do zabijania, jest ciągle kwestionowana.
Nie dziwi, gdy nad początkiem człowieka zastanawiano się w dawnych wiekach, gdy nie znaliśmy mechanizmu poczęcia. Nie dziwiłoby, gdyby istotę człowieczeństwa ludzie religijni upatrywali w istnieniu duszy, której zamieszkania czy nie zamieszkania w ciele dziecka poczętego nijak zbadać nie można. U wyznawców materialistycznej wizji świata, którzy w istnienie świata duchowego nie wierzą, musi jednak budzić politowanie. Bo właśnie z takiego materialistycznego punktu widzenia sytuacja jest oczywista i prosta: nowe życie powstaje przez połączenie komórek rozrodczych ojca i matki. Od tego momentu organizm ten jest nową jakością, w której wszystko co najistotniejsze, jest już zaprogramowane. Łącznie z kolorem oczu. Żadna informacja z zewnątrz do tego programu już nie wchodzi. Co wchodzi, to budulec, materiał, dzięki wykorzystaniu którego nowy organizm może się rozwijać. Mówi się wprawdzie, że człowiek jest tym co je, ale przecież od zjedzenia kawałka świni czy kury człowiek nie przestaje być człowiekiem. Istota człowieczeństwa leży bowiem poza materiałem, z którego jest on budowany. Wszystko – przynajmniej z materialistycznego punktu widzenia – określa kodowany chemicznie program zawarty w mieszczącym się w komórce DNA. I Kościół, wierząc że człowiek to nie tylko ciało ale także i dusza, przed tą naukową wizją początków człowieczeństwa klęka i ją szanuje, widząc w poczęciu moment, w którym powstaje człowiek.
Koniecznie trzeba zauważyć, że odrzucając fakt, że człowiek staje się człowiekiem w momencie poczęcia nie sposób wskazać innego momentu uczłowieczenia istoty przedludzkiej. No bo kiedy? Kiedy wykształca się ręka? Kiedy zaczyna bić serce? Ależ to tylko epizody w rozwoju dziecka. Kiedy się urodzi? Wtedy zmienia się właściwie tylko sposób odżywiania. Już nie dzięki łożysku, ale dzięki własnemu układowi pokarmowemu i oddechowemu. Czy sposób odżywiania może determinować człowieczeństwo? A jak człowiek po wypadku odżywiany jest kroplówkami, to już nie jest człowiekiem?
„Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia” – czytamy w Katechizmie Kościoła katolickiego 2270. Czy takie stanowisko w kontekście tego, co napisano wyżej może dziwić? A jednak niby dziwi tych, którzy uważają, że człowiek ma prawo zabijać nienarodzone jeszcze dzieci.
Obłudne to zdziwienie. Zwłaszcza u wyznawców materialistycznej wizji świata. Wobec oczywistości prawdy, że w mówieniu o aborcji chodzi o człowieka nasuwa się równie oczywisty wniosek, że tak naprawdę kwestionują oni nie człowieczeństwo poczętego dziecka, ale przede wszystkim przykazanie „nie zabijaj”. Widać to jeszcze wyraźniej, gdy uświadamiamy sobie, jak często razem z aborcją akceptuje się też proceder zabijania „życia niewartego życia” – eutanazję. Jeśli tak jest – a wszystko na to wskazuje – to miejmy się na baczności. Bo to znaczy, że uważają, iż można zabijać. Kwestią dowolnego uznania jest dla nich kiedy i kogo można go pozbawić. Prosta droga do zbrodniczego totalitaryzmu. Równie dobrze mogą przecież uznać, że wolno zabić tych, którzy myślą inaczej od nich, prawda?
„Kościół od początku twierdził, że jest złem moralnym każde spowodowane przerwanie ciąży. Nauczanie na ten temat nie uległo zmianie i pozostaje niezmienne. Bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym” – czytamy w KKK 2271. I dołożono tu jeszcze dwa cytaty: pierwszy z pism apostolskich, drugi z dokumentów Soboru Watykańskiego II „Nie będziesz zabijał płodu przez przerwanie ciąży ani nie zabijesz nowo narodzonego”. I „Bóg... Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia życia, którą człowiek powinien wypełniać w sposób godny siebie. Należy więc z największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; przerwanie ciąży, jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami.
Warto zauważyć, że Kościół wyjątkowo mocno angażuje się w kwestie obrony życia nienarodzonych. Nie robi tego tak mocno, gdy chodzi o antykoncepcję (czyli o działania blokujące zapłodnienie, w przeciwieństwie do działań wczesnoporonnych, w których poczęte dziecko we wczesnej fazie rozwoju ponosi śmierć), nie stawia sprawy na ostrzu noża, gdy chodzi o rozwody, nie domaga się karania niewierzących za bezbożność, a karanie złodziei czy oszczerców bez oporów zostawia rozwiązaniom państwowym. Ale życie ludzkie to kwestia fundamentalna, dotykająca podstawowego prawa człowieka: prawa do życia. Bez życia nie ma przecież żadnych innych praw, z prawem do własności i wolności wypowiedzi włącznie. Kościół mówiąc „nie” wszelkim formom aborcji broni prawa do życia osób, które same bronić się nie mogą.
Świadom, jak wielkie to zło i jak bardzo w dzisiejszych czasach jest ono lekceważone Kościół, dla jego powstrzymania, zdecydował się karać winnych tego przestępstwa dodatkową karą ekskomuniki (wszystkich, którzy formalnie w tej zbrodni uczestniczą; formalnie, czyli zgadzają się z takim działaniem). „«Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa» , «przez sam fakt popełnienia przestępstwa, na warunkach przewidzianych przez prawo”. (KKK 2272) Nie chodzi tu o brak miłosierdzia dla nieszczęśliwych kobiet. Kara ta „ukazuje ciężar popełnionej zbrodni, szkodę nie do naprawienia wyrządzoną niewinnie zamordowanemu dziecku, jego rodzicom i całemu społeczeństwu” (KKK 2272).
Kościół podkreśla też, że ochrona prawa do życia „każdej niewinnej istoty ludzkiej stanowi element konstytutywny społeczeństwa cywilnego i jego prawodawstwa” (KKK 2273). Zacytujmy to zresztą argumentację autorów Katechizmu:
„Niezbywalne prawa osoby winny być uznawane i szanowane przez społeczeństwo cywilne i władzę polityczną. Owe prawa człowieka nie zależą ani od poszczególnych jednostek, ani od rodziców, ani nie są przywilejem pochodzącym od społeczeństwa lub państwa. Tkwią one w naturze ludzkiej i są ściśle związane z osobą na mocy aktu stwórczego, od którego osoba bierze swój początek. Wśród tych podstawowych praw należy wymienić... prawo do życia i integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od chwili poczęcia aż do śmierci". I dalej, jeszcze mocniej. „W chwili, gdy jakieś prawo pozytywne pozbawia obrony pewną kategorię istot ludzkich, których ze swej natury powinno bronić, państwo przez to samo neguje równość wszystkich wobec prawa. Gdy państwo nie używa swej władzy w służbie praw każdego obywatela, a w szczególności tego, który jest najsłabszy, zagrożone są podstawy praworządności państwa... Wyrazem szacunku i opieki należnej mającemu urodzić się dziecku, począwszy od chwili jego poczęcia, powinny być przewidziane przez prawodawstwo odpowiednie sankcje karne za każde dobrowolne pogwałcenie jego praw". (KKK 2273).
Mocne, prawda? Dla zakochanych w demokracji zwłaszcza. Pozwolenie na zabijanie nienarodzonych stawia pod znakiem zapytania praworządność państwa...
Mając na uwadze sprawę prawa do życia każdego człowieka od chwili poczęcia Kościół ostrożnie podchodzi też do działań ingerujących w proces rozwoju człowieka w pierwszych miesiącach życia. To temat szeroki, dokładnie omawiany w wielostronicowych watykańskich dokumentach. Ale streśćmy za Katechizmem.
Diagnostykę prenatalną Kościół uznaje za dozwoloną, jeśli miałaby służyć wczesnemu podjęciu terapii dzieci chorych. Za niezgodną z prawem moralnym uznaje ją zaś wtedy, „gdy w zależności od wyników prowadzi do przerwania ciąży”. Bo „diagnostyka nie powinna pociągać za sobą wyroku śmierci” (KKK 2274). Także do zabiegów medycznych na embrionach Kościół każe podchodzić podobnie, jak traktuje się takie zabiegi u już urodzonych. Mają one szanować „życie i integralność embrionu, nie narażając go na ryzyko nieproporcjonalnie wielkie; gdy są podejmowane w celu leczenia, poprawy jego stanu zdrowia lub dla ratowania zagrożonego życia”
Z szacunku dla człowieka i jego życia Kościół, dopuszczając metody mające ułatwić poczęcie (np. naprotechnologię) sprzeciwia się też procedurze produkowania ludzi „in vitro”. Warto przypomnieć, zakłada dziś ona śmierć lub wieloletnie mrożenie „embrionów nadliczbowych”. Nie można stawiać się w roli panów życia, arbitralnie skazują na śmierć „niepotrzebnych”, kiedy pragnienie posiadania potomstwa zostało już przez rodziców zaspokojone – ostrzega Kościół.
Kościół sprzeciwia się też „interwencjom w dziedzictwo chromosomowe lub genetyczne”, które nie mają charakteru leczniczego, a mają doprowadzić do wyprodukowania ludzi „o określonej płci lub innych wcześniej ustalonych właściwościach. Manipulacje te sprzeciwiają się również godności osobowej istoty ludzkiej, jej integralności i tożsamości jedynej, niepowtarzalnej” – czytamy w KKK 2276. No i, co koniecznie trzeba też zauważyć, nie mając nic przeciwko hodowaniu ludzkich tkanek z komórek pobranych od tego czy innego człowieka, sprzeciwia się sytuacji, kiedy wytwarza się ludzkie embriony dla otrzymania „materiału biologicznego” w różnorakich terapiach.
Warto zwrócić uwagę: wspólnym mianownikiem wszystkiego, na co Kościół w tych działaniach pozwala, a na co nie pozwala, jest uszanowanie godności człowieka. Człowieka poczętego, ale bezbronnego, którego nie ma kto bronić przed morderczymi zapędami zapatrzonych we własną wygodę rodziców czy szalonych naukowców, dla których możliwości poszerzenia wiedzy ważniejsze jest niż ludzkie życie. Takie działania na osobach już urodzonych, przecież praktykowane przez hitlerowskich medyków w obozach koncentracyjnych, budziłyby dziś raczej zdecydowany sprzeciw. Ale jeśli nienarodzony też jest człowiekiem – a przecież jest – to każde działanie i każde zaniechanie ignorujące jego ludzką godność musi budzić sprzeciw każdego ucznia Chrystusa.
***
Na następnej stronie te punkty Katechizmu Kościoła Katolickiego, które stały się inspiracją dla tego odcinka tekstu. Warto jednak zajrzeć jeszcze do kilku ważnych dokumentów Kościoła, w których zagadnienie to jest szerzej rozwinięte. Znaleźć tam można miażdżącą nieraz odpowiedź na wszystkie w zasadzie argumenty, jakimi posługują się zwolennicy arbitralnego decydowania o losie poczętych, ale jeszcze nie urodzonych ludzi. Przy okazji, zwłaszcza z ostatniego z tych dokumentów, można dowiedzieć się, jak niecne praktyki towarzyszą nieraz działaniom, które reklamowane są jako spełnienie pragnienia rodzicielstwa osób, które w naturalny sposób nie mogą doczekać się dziecka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).