To nie jest tak, że społeczeństwo tylko na nas żeruje. Przede wszystkim bardzo wiele nam daje. Wdzięczność jest tu jak najbardziej na miejscu.
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2238 - 2246
Władza ma być służbą, a jako że pochodzi od Boga, nie może stawiać się ponad Nim; nie może żądać czy ustanawiać tego, „co jest sprzeczne z godnością osób i z prawem naturalnym” – to między innymi o tym była mowa w poprzednim odcinku naszego cyklu. Gdy mówimy o relacjach sprawujących władzę i władzy poddanych to bardzo ważne. Kreśli bowiem zarys ram, w których władza powinna się mieścić, jeśli chce powoływać się na swoje pochodzenie od Boga. Jasno widać, że nauczanie Kościoła w żadnym wypadku nie wspiera bezkrytycznej czołobitności wobec władzy niezależnie od tego, jaka by nie była. Mówiąc o obowiązkach władzy nie sposób jednak nie spojrzeć i w druga stronę – na obowiązki obywateli. Wobec społeczeństwa, więc i pośrednio wobec osób sprawujących władzę.
Obowiązek troski o dobro wspólne
„Ci, którzy są podporządkowani władzy, powinni uważać swoich przełożonych za przedstawicieli Boga, który ich ustanowił sługami swoich darów” – czytamy w Katechizmie Kościoła katolickiego (2238). Mocne, prawda? Bez wcześniejszych wyjaśnień na temat obowiązków władzy w pierwszej chwili wydaje się tchnąć nawet jakimś serwilizmem. Ale gdy czytamy, że owi „przedstawiciele Boga” są sługami, brzmi już lepiej. A jeszcze lepiej brzmi, gdy ten punkt doczytać do końca: „Lojalna współpraca obywateli obejmuje prawo, niekiedy obowiązek udzielenia słusznego napomnienia, jeśli coś wydałoby się im szkodliwe dla godności osób i dla dobra wspólnoty”.
Nie jest więc tak, że ma to być podporządkowanie ślepe, niezależne od okoliczności. Gdy władza nie szanuje godności osób, gdy szkodzi dobru wspólnoty, istnieje prawo, a nawet i obowiązek upomnienia takiej władzy. Chodzi o to, że wszyscy, i poddani władzy i władze sprawujący (czyli służbę dla społeczeństwa), mają troszczyć się o to, by wszystkie sprawy toczyły się w duchu prawdy, sprawiedliwości, solidarności i wolności (KKK 2239).
Tak, nie tylko władze, ale i władzy poddani mają troszczyć się o dobro wspólne. Obowiązek ten wynika „z obowiązku wdzięczności i porządku miłości” (KKK 2239). Dlaczego? Nie mają racji (skrajni) liberałowie głoszący, że państwo powinno dawać, a do niczego nie powinno się wtrącać. Żyjemy w społeczeństwie i siłą rzeczy bardzo wiele mu zawdzięczamy. Nie chodzi o zasiłki oczywiście :) O całą organizację społeczeństwa, które broni nas przed wrogami zewnętrznymi (wojsko), naruszającymi ład wewnątrz naszej wspólnoty (policja, organy ścigania), ustala prawem relacje między pracodawcą a pracownikiem, troszczy się o służbę zdrowia, edukację, ubezpieczenia społeczne, a także urządza tak podstawowe dla codziennego życia sprawy, jak system dostaw potrzebnych do życia towarów czy system komunikacji. I dużo, dużo innych. Naprawdę wiele zawdzięczamy temu, że żyjemy w zorganizowanej społeczności. Dlatego sami powinniśmy włożyć w to wszystko swój wkład.
Minimum obowiązków, które każdy obywatel powinien wypełnić to:
Tak widzą to autorzy Katechizmu (2240). Pierwsze chyba nie wymaga tłumaczenia. Drugie to temat – rzeka. Bo w grę wchodzi kto i ile powinien płacić oraz na co zebrane w ten sposób pieniądze są przeznaczone. Ale zasadniczo podatki płaci się, by było za co zadbać o owo dobro wspólne. A korzystanie z prawa wyborczego...
To bardzo ważny, choć lekceważony obowiązek. Może nawet po to politycy uprawiają politykę w ten, a nie inny sposób, byśmy z obrzydzeniem się od tego odcięli i już nawet na wybory nie chodzili. Wiadomo, wtedy wybiorą fani takiego czy innego ugrupowania. Ale udział w wyborach to nasz obowiązek wynikający z troski o dobro wspólne. Wybrać tych, którzy – wedle naszego rozeznania – najlepiej się o dobro wspólne zatroszczą. Czy to dlatego, ze przekonuje nas ich program, czy to dlatego, że już sprawdzili się w tej służbie (władzy)....
Chrześcijanie powinni oczywiście wobec spraw polityki zachować zdrowy dystans. Jak to napisał autor starożytnego Listu do Diogeneta (cytat za Katechizmem 2240)
Chrześcijanie... mieszkają we własnej ojczyźnie, ale jako pielgrzymi. Podejmują wszystkie obowiązki jako obywatele, ale i podchodzą do wszystkiego jak cudzoziemcy... Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem przekraczają prawa... Bóg wyznaczył im tak zaszczytne miejsce, że nie wolno go opuścić.
Ciekawe ujęcie, prawda? Życie na tym świecie, życie w społeczeństwie jako wypełnianie powierzonego przez Boga zadania. Ze świadomością, że prawdziwą ojczyzną jest niebo...
Obowiązek sprzeciwu
Skoro władza ma być służbą, sprawowaną z poszanowaniem godności osób i prawa naturalnego, a człowiek, wiadomo, jest grzeszny, istnieje też prawo, a nawet obowiązek sprzeciwu wobec tych zarządzeń władzy, w których stawia się ona ponad Bogiem. „Obywatel jest zobowiązany w sumieniu do nieprzestrzegania zarządzeń władz cywilnych, gdy przepisy te są sprzeczne z wymaganiami ładu moralnego, z podstawowymi prawami osób i ze wskazaniami Ewangelii” – czytamy w KKK 2242. Zobowiązanie to wprost wynika z Ewangelii: „Odmowa posłuszeństwa władzom cywilnym, gdy ich wymagania są sprzeczne z wymaganiami prawego sumienia, znajduje swoje uzasadnienie w rozróżnieniu między służbą Bogu a służbą wspólnocie politycznej. «Oddajcie... Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga» (Mt 22, 21). «Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi» (Dz 5, 29)”.
Jasne, prawda? Gdy Cezar żąda tego, co należy do Boga, trudno godzić się na jego żądania. Kościół dopuszcza w pewnych sytuacjach nawet zbrojny opór przeciwko władzy. Jest on jednak uzasadniony jedynie wtedy – czytamy w KKK 2243 – gdy występują równocześnie następujące warunki:
Pozostawmy to już bez komentarza...
Przybysze we wspólnocie
Dobro wspólne nie może jednak zamykać się na tych, którzy do tych społeczeństw przybywają: migrantów, uchodźców. Na długo przed zaistnieniem obecnego kryzysu migracyjnego Kościół wyraził też swoją opinię na ten temat, temat przyjmowania przybyszów. „Narody bogate są obowiązane przyjmować, o ile to możliwe, obcokrajowców poszukujących bezpieczeństwa i środków do życia, których nie mogą znaleźć w kraju rodzinnym” – czytamy w KKK 2441. „Władze publiczne powinny czuwać nad poszanowaniem prawa naturalnego, powierzającego przybysza opiece tych, którzy go przyjmują”. To prawo naturalne – podkreślili autorzy Katechizmu – my, obywatele, powinniśmy je szanować, a władze powinny czuwać, by było przestrzegane. Wyzysk cudzoziemców, wyrządzane im krzywdy mocno były piętnowane w Starym Testamencie, a i sam Jezus o przypomniał o potrzebie przyjmowania przybyszów.
Teologia moralna nie jest jednak ślepa na zagrożenia, jakie mogą z takich sytuacji płynąć. „Władze polityczne z uwagi na dobro wspólne, za które ponoszą odpowiedzialność, mogą poddać prawo do emigracji różnym warunkom prawnym, zwłaszcza poszanowaniu obowiązków migrantów względem kraju przyjmującego”. Warto podkreślić: ze względu na dobro wspólne. Kościół nie uczy, że wolno przybyszom dewastować porządek, który zastali w społeczeństwach ich przyjmujących. Dlatego też w Katechizmie dodano: „Imigrant obowiązany jest z wdzięcznością szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego, być posłusznym jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki”.
Jak widać i ta kwestia rozstrzygana jest w duchu czwartego przykazania: przyjmij obcych, zaopiekuj się nimi, ale z drugiej strony: szanuj tych, którzy cię przyjęli, włącz się w troskę o dobro wspólne. W tej kwestii też obowiązuje porządek miłości: wdzięczności za świadczone dobro.
To tyle w tym odcinku. Miał być ostatni, ale pozostał jeszcze jeden temat: roli Kościoła w społeczeństwie. Temat wypływający z refleksji nad życiem społecznym i dobrem wspólny. Ważny, więc warto poświęcić mu coś więcej, niż ostatni akapit i tak już przydługiego tekstu :) Teraz jeszcze tylko – na następnej stronie – te punkty Katechizmu Kościoła Katolickiego, które były inspiracją dla tego tekstu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Watykan sprawdza, czy arcybiskupi Józef Michalik i Adam Szal dopuścili się zaniedbań.
Dzięki adopcji dzieci mogą znaleźć się w kochającej rodzinie.