Daję kwiaty mojej ukochanej. Bóg ofiarowuje mi ich znacznie więcej.
Z cyklu "Rozmyślania w drodze"
Polne kwiaty. Albo i leśne. Rzadko, jak wiosną krokusy, zaściełające całe łąki. Raczej tylko na wyspach wśród traw i krzewów. Najczęściej drobne, niepozorne, rzadziej tylko trochę większe... Nie wzbudzają achów i ochów jak te, stojące w kwiaciarniach, zdobiące nasze domy, balkony, parapety, ogródki, skwery; wyhodowane pieczołowicie, nieraz sprowadzone z zagranicy. Te nasze często traktowane są jak chwasty. Przyzwyczailiśmy się do nich, nie widzimy w nich nic godnego uwagi... Podobnie jak w dobrym Bogu, który też jest, bo jest, ale żeby poświęcić Mu trochę więcej czasu, zdobyć się dla niego choćby na drobne wyrzeczenie, to już stanowczo zbyt wiele. A przecież, gdy się przyjrzeć, te kwiaty są takie piękne...
Od kogo dostaję kwiaty? Czasem od tego, który żadnego innego prezentu wymyślić nie umiał. Chwała i za dobre chęci. Czasem, w relacjach między kobietą a mężczyzną, w relacjach między rodzicami a dziećmi, to znak miłości. Cenniejszy od innych podarunków. Bo ofiarowywany razem z sercem.
Gdzie jest Bóg? Tak, wiadomo, jest w swoim słowie, jest w sakramentach, zwłaszcza Eucharystii, jest w zgromadzonym ludzie Bożym, jakoś utożsamia się z moimi bliźnimi... Jakoś staję przed Nim na każdej modlitwie. Zdaje się jednak często tak daleki, zamieszkujący niedostępne niebo za siedmioma górami, siedmioma lasami i siedmioma dolinami... I ten daleki Bóg też daje człowiekowi kwiaty. Żeby cieszyły oczy swoim pięknem, swoimi kolorami. Może i po to, by były znakiem Jego do nas miłości...
Wędrujący, jeśli ma otwarte oczy serca, wie: Bóg mnie kocha. Tyle kwiatów, ile ofiarował mi na wszystkich mijanych łąkach nawet najbardziej zakochany swojej ukochanej nie podarował. To co, że nie w wiązance, którą mógłbym włożyć do wazonu. One piękne są tam, gdzie rosną. Wśród pół, łąk, miedz, lasów... Widzę je, cieszą moje oko. Choć więc za chwile odejdę, są dla mnie, są moje.
I tak kruche, tak delikatne, szybko przekwitające, przypominają mi o przemijaniu. Jak to mówił Psalmista?
Trawa usycha, więdnie kwiat,
lecz słowo Boga naszego trwa na wieki
Moje życie podobne do polnego kwiatu: szybko usycha, bezpowrotnie przemija. Dobrze, jeśli obumierając przynosi dobre owoce. A jeśli nie? Bóg mnie kocha, Bóg nie pozwoli mi umrzeć na wieki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.