Ciężki, lekki. Czyli śmiertelny i powszedni. Tylko jak je rozróżnić? I czy to ważne?
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 1852-1869
Grzech to wybór zła. Jest brakiem prawdziwej miłości, jest miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga – przypomnieliśmy sobie w poprzednim odcinku cyklu. Pogarda Boga? – pomyśli ten i ów, komu nawet do głowy nie przyszło, że jego drobne ułomności mogłyby tak być nazwane. Ano „aż do” pogardy Boga. Bo grzech grzechowi nie jest równy.
W odcieniach ciemnej szarości
Zgrzeszyłem – powie złodziej, który zabrał starowince emeryturę. Zgrzeszyłem – wyzna ktoś, kto podczas kłótni o źle zaparkowany samochód rzucił sąsiadowi, że jest głupi. Istotne w ocenie grzechu jest, co się konkretnie zrobiło (albo czego się nie zrobiło, choć trzeba było), z uwzględnieniem także ludzkich intencji (przypomnijmy, nigdy nie sprawią, że czyn zły stanie się dobry, ale odwrotnie – jak najbardziej). Ważne też, na ile czyn faktycznie był działaniem człowieka wolnego i świadomego, co robi.
Teolodzy od moralności na różne sposoby próbują grzechy katalogować. „Przeciw Bogu, przeciw bliźniemu, przeciw sobie samemu” – stanowi najprostsza chyba propozycja. Bardzo ogólna i trochę wprowadzająca w błąd. Bo każdy grzech ma w sobie wszystkie te elementy. Tyle że – jak się wydaje – w różnych proporcjach. Ot, takie bluźnierstwo. Jest grzechem przeciw Bogu. Prawdą jednak jest, że człowiek także sobie samemu robi nim krzywdę, bo zohydza także sam sobie swojego największego Dobroczyńcę. O dotknięciu bluźnierstwem tych, którzy Boga kochają już nie mówiąc. Albo praca w niedzielę. Grzech przeciwko Bogu? Człowiek szkodzi tym przede wszystkim sobie; sam nie odpoczywa, sam nie ma czasu na skierowanie myśli u Bogu czy bliskim. A kradzież? No niby godzi w bliźniego, ale godząc w bliźniego człowiek obraża też przecież Boga No i przez taką kradzież sam złodziej też traci, bo staje się gorszy. Nie da się ograniczyć zła grzechu do tylko jednego z tych trzech wymiarów.
Inne propozycje podziału grzechów opierają się na cnotach. To znaczy przeciwko jakiej cnocie się grzeszy. Przypomnę: jej niedomiarem lub nadmiarem. Można próbować„katalogować” grzechy jeszcze inaczej, ale najbardziej jednak chyba popularnym jest „porządkowanie” grzechów wedle przykazań dekalogu, w które godzą. Taki podział przyjęto w Katechizmie Kościoła Katolickiego i takim posłużymy się w kolejnych częściach naszego cyklu. Ale na dla praktyków, nie teoretyków moralności, najważniejszy jest ten podział, który każe widzieć wśród grzechów lekkie, zwane tez powszednimi oraz ciężkie, zwane też śmiertelnymi
No to co ile waży?
Śmiertelnymi? Tak, bo powodują w grzeszącym śmierć miłości. Człowiek grzesząc ciężko – czy jest tego świadomy czy nie – odwraca się od Boga. Mówimy też: traci łaskę uświęcającą, czyli Boże życie w człowieku. W konsekwencji także – o ile wcześniej nie pojedna się z Bogiem, zasadniczo w sakramencie pokuty i pojednania – grozi mu także wieczne potępienie. Grzech powszedni natomiast, chociaż Bożą miłość obraża i rani, pozwala jednak w niej trwać.
W ocenie wagi grzechu najistotniejsze jest, co się konkretnie zrobiło (zrobiło, ale przypomnijmy: chodzi ciągle zarówno o myśl, słowo, czyn, jak i zaniedbanie.) Czyli jak wielką krzywdę tym czynem (myślą, mową uczynkiem, zaniedbaniem) wyrządziło się Bogu, bliźniemu albo sobie samemu. Ów czyn sam w sobie, bez uwzględnienia świadomości i dobrowolności tego, który go działał, nazywa się materią grzechu.
Tu dochodzimy do chyba największej trudności. Granica między ciężką a lekką materią grzechu oczywiście istnieje, ale nie zawsze da się ostro ją wyznaczyć. Uściśla ją – przypomniano w Katechizmie Kościoła Katolickiego (1858) –„dziesięć przykazań zgodnie z odpowiedzią, jakiej Jezus udzielił bogatemu młodzieńcowi: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. W praktyce bywa czasem trudniej.
Jest oczywiste, że czym innym jest morderstwo, czym innym kradzież. Albo że przemoc wobec rodziców jest czymś gorszym, niż przemoc wobec obcych. Nie zmienia to faktu, że wszystkie te czyny są czy mogą być materią ciężką. Ale już np. kradzież samochodu to nie to samo, co kradzież długopisu za 2 złote. A już całkiem trudno ostro wyznaczyć granicę między grzechem ciężkim a lekkim gdy chodzi o pierwsze przykazanie w kontekście zaniedbywania modlitwy. Bo między „modlę się codziennie”, a „nie modlę się wcale” istnieje ogromna ilość możliwości pośrednich.
W gruncie rzeczy to jednak problem mniejszy, niż się może wydawać. Przecież każdy grzech, nawet powszedni, lekki, jest grzechem, prawda? Czyli złem. Chrześcijanin powinien unikać każdego grzechu, a nie kombinować, że to ciężki, więc nie mogę, a to lekki, więc mi wolno. Bo też nie wolno! Zło zawsze jest złem! A gdy już człowiek zaczyna się zastanawiać, czy jego postępowanie przypadkiem nie jest grzechem ciężkim, to zdecydowanie powinien wrócić, do tego, co jest prawdziwą miłością, a nie trwać w pobłażaniu wobec zła. Gdy zaś chodzi o grzechy już popełnione – po prostu oddać je Bogu w sakramencie pokuty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.