Ciężki, lekki. Czyli śmiertelny i powszedni. Tylko jak je rozróżnić? I czy to ważne?
Aby jednak jakiś czyn (myśl, słowo, działanie czy zaniedbanie) można było nazwać grzechem ciężkim, śmiertelnym, trzeba nie tylko ciężkiej materii czynu, ale też „pełnego poznania i całkowitej zgody” – czytamy w KKK 1859. Czyli posługując się terminologią bardziej chyba nam bliską, świadomości i dobrowolności tego, który owo zło popełnił. Gdyby przecież ktoś działał bez świadomości czy jakoś przymuszony, choć działa niby człowiek, trudno mówić o działanie naprawdę ludzkim, prawda?
Gdy chodzi o świadomość trzeba właściwie dwóch rzeczy. Najpierw świadomości tego, że się działa. Jeśli na przykład ktoś we śnie decyduje się kogoś udusić, to trudno mówić o jakimkolwiek grzechu. Na granicy jawy i snu też trudno nieraz mówić o świadomym wyborze. Ale uwaga: inaczej jest w sytuacji człowieka zamroczonego alkoholem czy narkotykami. Wiadomo jak te środki działają. Grzech zaczyna się już wtedy, gdy człowiek decyduje się ich użyć. A usprawiedliwiać się brakiem świadomości mógłby się tylko ten, kto został do ich użycia przymuszony.
Po drugie, chodzi o świadomość tego, że to, co się robi, jest złe. Ot, wkręca ktoś bezpiecznik na klatce schodowej i do głowy mu nie przyszło, że sąsiad grzebie w elektryce. Wtedy, choć działałby świadomie, trudno powiedzieć o świadomym wyborze zła. Czasem jednak człowiek tłumaczy się, że nie znał normy moralnej: nie wiedział, że coś jest złe. To tłumaczenie ma sens, gdy chodzi o dopiero uczące się życia dzieci. W sytuacji starszych czy dorosłych trzeba się koniecznie zastanowić, na ile ta niewiedza (zwana ignorancją) jest zawiniona. Gdy człowiek nie dbał o wiedzę w tym względzie, na religii bawił się komórką, a z sumienia starał się nie korzystać, trudno mówić o niewiedzy niezawinionej.
A dobrowolność? Zwróćmy tylko uwagę, że przymus może pochodzić z zewnątrz (np. groźby, szantaż) albo z wewnątrz (wybuch negatywnych uczyć, nałogi). Z całą pewnością trudno mówić o winie osoby gwałconej. Zmniejsza winę czyjejś wzburzenie, działanie pod wpływem nagłych emocji. Ale już grzeszne przyzwyczajenia, działanie kompulsywne, nałogi... Grzech tkwi w tym, że człowiek do tego stanu się doprowadził. Jeśli nic z tym nie robi, nie pracuje nad sobą – nie może wymówić się od winy. Na pewno jednak – jak przypomniano w KKK 1860 – najcięższym grzechem jest ten (z uwzględnieniem oczywiście materii grzechu), który jest wynikiem świadomego i dobrowolnego wyboru zła.
Pułapki zła mniejszej wagi
Podsumowując: do popełnienia grzechu ciężkiego potrzeba jednoczesnego spełnienia trzech warunków. „Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą” (KKK 1857). Z grzechem powszednim (lekkim) mamy do czynienia wtedy, gdy „w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania czy całkowitej zgody (KKK 1862). Co istotne, inaczej niż przy ważeniu kartofli, grzechy lekkie się nie sumują. To znaczy z kilku lżejszych nie powstaje ciężki. Chyba że owe grzechy lekkie są tak naprawdę jednym czynem, ale rozłożonym na kilka etapów. Ot, gdy ktoś realizuje jakąś strategie mobbingu, której poszczególne elementy niczym wielkim nie są, a dopiero złożenie ich całość daje obraz skali popełnionej nieprawości. Albo gdy ktoś wymyśla strategię wyciągania z portfela kolegi z pracy po 10 złotych, żeby ten się nie zorientował...
Wielkim błędem – jak już wspomniałem – jest jednak lekceważenie grzechów lekkich. One też są złem, tyle że mniejszym. Głupio byłoby kalkulować, czy obrażam przyjaciela tak, że będzie oczekiwał przeprosin czy tak, że nic nie powie, prawda? Podobnie nie powinno kalkulować się w sprawie wagi grzechu. „Grzech powszedni osłabia miłość – czytamy w KKK 1863 – jest przejawem nieuporządkowanego przywiązania do dóbr stworzonych; uniemożliwia postęp duszy w zdobywaniu cnót i praktykowaniu dobra moralnego; zasługuje na kary doczesne. Grzech powszedni świadomy i pozostawiony bez skruchy usposabia nas stopniowo do popełnienia grzechu śmiertelnego”. I jako lekceważony, a przez to nieraz popełniany częściej, sprzyja pojawianiu się w człowieku grzesznych przyzwyczajeń. Czyli wad.
„Grzech powoduje skłonność do grzechu – czytamy w KKK 1865. – Rodzi wadę wskutek powtarzania tych samych czynów. Wynikają z tego niewłaściwe skłonności, które zaciemniają sumienie i zniekształcają konkretną ocenę dobra i zła. W ten sposób grzech rozwija się i umacnia” – przypominają autorzy katechizmu dodając dla otuchy, że ostatecznie wady nie mogą w człowieku zniszczyć zmysłu moralnego.
Najgorzej się przyzwyczaić
Wady? To takie przeciwieństwo cnót. Czyli łatwość w czynieniu zła, skłonność do niego. Głównymi wadami, choć oczywiście nie jedynymi, są „pycha, chciwość, zazdrość, gniew, nieczystość, łakomstwo, lenistwo lub znużenie duchowe (KKK1866)
Pisząc o grzechu nie sposób nie zauważyć jeszcze jednego. Grzech to wybór człowieka. Tyle że ten wybór może czasem polegać na decyzji o współdziałaniu z grzechem innych ludzi. W tradycji teologii moralnej nazywa się te grzechy „grzechami cudzymi” . Popełnia je człowiek:
Tak dochodzi też czasem do powstawania, nazywanych „grzechami społecznymi” „struktur grzechu”. Niektórzy wzdrygają się na dźwięk tego pierwszego pojęcia przypominając, że grzech to zawsze wybór zła przez konkretnego człowieka. I mają rację, ale pojęcia tego używa się tylko w analogii do pojęcia grzechu. To sytuacje społeczne czy wytworzone przez społeczeństwo instytucje, które skłaniają do popełnienia zła. Ot, powszechne lekceważenia oszustw przy sprzedaży samochodu, tolerowanie korupcji czy oszukiwania na podatkach. Albo złe prawo, sprzyjające wykorzystywaniu pracowników czy lekko traktujące tragedię rozwodu albo pozwalające na aborcję...
Niech tyle dziś wystarczy. Wielu z zasygnalizowanych dziś tematów przyjrzymy się zresztą jeszcze później, w kolejnych odcinkach cyklu. A póki co... Skoro to ostatni odcinek dotyczący tematów, które w KKK ujęto pod wspólnym tytułem „Godność osoby ludzkiej” zróbmy małą odsapkę :) Przyda się. Czytelnikom pewnie też, ale przede wszystkim piszącemu te słowa. To do spotkania po dwutygodniowych, letnich feriach :)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).