Żeby nie zamienić się w maszynę trzeba mieć czas nie tylko wypełniać zadania, ale inne sprawy. Także pielęgnowanie relacji.
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2184-2188
Nie jesteś maszyną, odpocznij też – nakazał człowiekowi Bóg. To świetna ochrona zarówno przed wpędzającym w pracoholizm wewnętrznym imperatywem jak i wyzyskiem jednych przez drugich w relacjach międzyludzkich. Odpocznij – mówi Bóg wyjątkowo mocno angażując w to swój autorytet, realizację tego nakazu wprost nazywając oddawaniem Mu czci, a jego łamanie – obrażaniem Go. To ze względu na samego Boga człowiek ma „oderwać się od dyktatu pracy i pieniądza, spojrzeć w niebo, spojrzeć na swoich bliźnich, wejrzeć we własną duszę. I na to samo pozwolić innym”. O tym między innymi mowa była w poprzednim odcinku cyklu. Dziś, choć nie niedziela, warto zatrzymać się i zastanowić się nad sensem odpoczywania; marnowania czasu „na to co nie nasyci”. No i co z tym wolnym czasem sensownego można zrobić.
Błogosławione „marnowanie” czasu
– Jesteśmy do niczego, tylko marnujemy czas, bo wieczorami zamiast robić coś pożytecznego spotykamy się na schodach, jemy słonecznik i gadamy o niczym – oceniali się kiedyś moi wchodzący w dorosłość uczniowie.
– Kto wam takich rzeczy naopowiadał? – spytałem
– No wszyscy tak mówią. Rodzice, nauczyciele...
– Przecież w ten sposób pielęgnujecie wasze przyjaźnie. A przecież przyjaźń to jedna z najważniejszych życiu rzeczy – odpowiedziałem. – No niezbyt fajnie, jeśli przy okazji tym słonecznikiem naśmiecicie, ale ogólnie robicie ważną i dobrą rzecz.
Byli zaskoczeni. No tak, pielęgnujemy przyjaźnie. Czyli to nie znów takie marnowanie czasu....
Dyktat pracy i pieniądza, dyktat wymiernej użyteczności – posprzątane, zrobione, nauczone – najlepiej na piątkę. Tymczasem życie to przecież coś znacznie więcej. To zaduma, to zachwyt, to otwarcie na piękno, na niespodziewane, na to co prawdziwe i dobre, na przyjaźń, na miłość, na wieczność, na Boga... Z nosem z powodu licznych obowiązków pochylonym ku ziemi trudno to zobaczyć, ale tak właśnie jest. Trochę więcej pieniędzy, trochę lepsze stopnie w szkole czy dokładniej posprzątane mieszkanie żadnej z tych spraw nie zastąpią. Odpoczynek pozwala podnieść wzrok, wyprostować ramiona i głębiej odetchnąć.
Jak Bóg „odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął” (Rdz 2, 2), tak również życie ludzkie składa się z pracy i odpoczynku. – przypomniano w Katechizmie Kościoła Katolickiego (2184) – Ustanowienie dnia Pańskiego przyczynia się do tego, by wszyscy korzystali z wystarczającego odpoczynku i czasu wolnego, który mogliby poświęcić życiu rodzinnemu, kulturalnemu, społecznemu i religijnemu.
No właśnie. Rodzinnemu. „Chrześcijanie powinni także świętować niedzielę, oddając swojej rodzinie i bliskim czas i staranie, o które trudno w pozostałe dni tygodnia” (KKK 2186) To na przykład czas, by wspólnie zjeść. Toczące się w takiej okazji przy stole rozmowy nie muszą dotyczyć spraw ważnych. Te błahe też budują więzi. I pozwalają uniknąć wielu poważniejszych problemów, przez zwyczajną rozmowę, luźno rzucone uwagi, rozwiązując je już zanim urosną. To też czas spotkań w szerszym gronie rodzinnym czy ze znajomymi i przyjaciółmi. Bez tych więzi ile warte jest życie? Wyższy status materialny tego nie zastąpi...
No właśnie: także życiu kulturalnemu. Dobry film w telewizji, kino, teatr.... Może książka, może jakieś ciekawe czasopismo. Żeby więcej widzieć o świecie, o tym, czym życie, dokąd zmierza.... Albo i sport – czy to uprawiając czy tylko kibicując. Albo i turystyka. Przecież też sprzyja temu, by widzieć więcej, szerzej, głębiej i wyżej...
No właśnie: także życiu społecznemu. „Chrześcijanie dysponujący wolnym czasem powinni pamiętać o swoich braciach, którzy mają te same potrzeby i te same prawa, a którzy nie mogą odpoczywać z powodu ubóstwa i nędzy. W pobożności chrześcijańskiej niedziela jest tradycyjnie poświęcona na dobre uczynki i pokorne posługi względem ludzi chorych, kalekich i starszych” (KKK 2186). Tak, niedzielny wypoczynek to znajomi i przyjaciele, zwłaszcza cierpiący wskutek chorób, to zauważenie tego co się dzieje w świecie, przedyskutowanie, wyrobienie sobie opinii. Żeby widzieć szerzej, dalej...
No właśnie: i religijnemu też. „Niedziela jest czasem refleksji, ciszy, lektury i medytacji, które sprzyjają wzrostowi życia wewnętrznego i chrześcijańskiego” (KKK 2186). Jest po to, by pomyśleć o tym, co nieprzemijające, odnieść się jakoś do Tego, który nadaje sens naszemu życiu. Już nie tak istotne czy odnajdując Go w pełnym znaków, stworzonym przezeń świecie, czy na czytaniu Pisma Świętego...
Czego robić się nie powinno?
Dopiero znając wartość mniej więcej odpoczynku można odpowiedzieć na pytanie czego w niedzielę robić się nie powinno. Bo, co tu dużo mówić, „dyktat pracy i pieniądza” zaślepia. Pochylonym ku ziemi nie pozwala podnieść wzroku wyżej, a tym, którzy do pracy zmuszają innych – zauważyć, że Mamona nie jest Bogiem. Dopiero wiedząc co się traci, można sensownie odpowiedzieć na pytanie czy warto. Czy warto dla pieniędzy czy wykonania jakiegoś zadania zrezygnować z okazji, by spojrzeć głębiej, wyżej, szerzej i dalej. A jeśli nie warto dla zysku, to dla czego warto, a nawet trzeba?
„W niedzielę oraz w inne dni świąteczne nakazane wierni powinni powstrzymać się od wykonywania prac lub zajęć, które przeszkadzają oddawaniu czci należnej Bogu, przeżywaniu radości właściwej dniowi Pańskiemu, pełnieniu uczynków miłosierdzia i koniecznemu odpoczynkowi duchowemu i fizycznemu” – czytamy w KKK 2185. Jeśli nie odpoczywam – fizycznie czy duchowo – tracę. Nawet jeśli mi za to zapłacą. Bo tracę to, czego za pieniądze kupić nie można. Jeśli nie mam czasu na pełnienie uczynków miłosierdzia – tracę. Żadna waluta ziemska nie zastąpi skarbu w niebie, który gromadzimy sobie służbą drugiemu człowiekowi. Tracę też jeśli niedzielna praca nie pozwala mi zwrócić myśli ku Bogu. Bo potrzebuję go o niebo więcej niż paru cyferek na koncie bankowym więcej. Tego wszystkiego, co sprawia że tracę należałoby więc unikać.
Oczywistym jednak jest, że pewne rzeczy także w niedzielę zrobić trzeba. To przede wszystkim to wszystko, co jest służbą bliźniemu. „Obowiązki rodzinne lub ważne zadania społeczne stanowią słuszne usprawiedliwienie niewypełnienia nakazu odpoczynku niedzielnego” – wyjaśniono w KKK 2185. Dodano jednak zaraz: „Wierni powinni jednak czuwać, by uzasadnione powody nie doprowadziły do nawyków niekorzystnych dla czci Boga, życia rodzinnego oraz zdrowia”. Czyli: nawet jeśli musisz w niedziele pracować, bo jesteś ratownikiem medycznym, kierowcą autobusu czy kucharzem w restauracji – nie zapominaj, że tobie odpoczynek jest potrzebny. Po prostu trzeba w prawdzie i miłości zmierzyć się z pytaniem o to, czy ta moja praca w niedziele naprawdę jest bliźniemu potrzebna.
Bliźni też człowiek
Bo trzecie przykazanie nie tylko nakłada na człowieka obowiązek, by sam w niedzielę nie pracował, ale też by nie zmuszał do pracy tego dnia innych. Dla mnie chodzenie po galeriach jest odpoczynkiem – argumentuje się nieraz w kontekście sporu o handel w niedzielę. I wysuwa się przy tym jeszcze (zazwyczaj chybione) argumenty dotyczące stanu gospodarki. Niezależnie jednak od tego, czy słuszne czy nie, nie sposób nie zauważyć, że ta troska o gospodarkę jest dość egoistyczna. Inni mają dbać, ja chcę z dobrodziejstw takiego stanu rzeczy korzystać.
Są grupy zawodowe, które całe weekendy właściwie mają zawsze wolne. To urzędnicy, to nauczyciele. I co ciekawe w kontekście argumentów dotyczących gospodarki, także bankowcy. To że w bankach, które podobno są krwioobiegiem gospodarki, niczego się w weekendy nie załatwi, w niczym tej gospodarce nie przeszkadza. Może poczekać do poniedziałku. Nawet zbyt późno (czyli po południu) zrobiony w piątek przelew. Niezbędną okazuje się natomiast praca pani w markecie, butiku i paru innych. Tymczasem... Ileż taki człowiek umordowany pracą w tygodniu mógłby w sobotę czy w niedzielę w urzędach załatwić, gdyby urzędnicy pracowali? Ile by zaoszczędził kłopotów ze zwalnianiem się z pracy albo i braniem urlopu. Nie byłoby pięknie? Albo miałby czas żeby w sprawy w banku załatwić...
Chodzi po prostu o to, żeby samemu korzystając z odpoczynku, nie pozbawiać go też innych. „Świętowanie niedziel i dni świątecznych wymaga wspólnego wysiłku. Każdy chrześcijanin powinien unikać narzucania - bez potrzeby - drugiemu tego, co przeszkodziłoby mu w zachowywaniu dnia Pańskiego” – czytamy w KKK 2187. I zaraz dodano: „Gdy zwyczaje (sport, rozrywki itd.) i obowiązki społeczne (służby publiczne itp.) wymagają od niektórych pracy w niedzielę, powinni czuć się odpowiedzialni za zapewnienie sobie wystarczającego czasu wolnego”. To ważne wskazanie, którego nie powinno się lekceważyć: jestem odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale także i za to, by nie był do niepotrzebnej pracy zmuszany mój bliźni. „Wierni powinni czuwać z umiarkowaniem i miłością nad tym, by unikać nadużyć i przemocy, jakie rodzą niekiedy rozrywki masowe” – czytamy w tym samym punkcie Katechizmu. A dalej: „Pomimo przymusu ekonomicznego władze publiczne powinny czuwać nad zapewnieniem obywatelom czasu przeznaczonego na odpoczynek i oddawanie czci Bogu. Pracodawcy mają analogiczny obowiązek względem swoich pracowników”. Tak, to obowiązek. Ważny obowiązek. Do tego stopnia, że chrześcijanie powinni tez starać się, by w ich kraju niedziele i święta stały się dniami ustawowo wolnymi od pracy (KKK 2188). „Powinni wszystkim dawać widoczny przykład modlitwy, szacunku i radości – czytamy dalej – oraz bronić swoich tradycji jako cennego wkładu w życie duchowe społeczności ludzkiej”.
Tak, cennego wkładu w życie duchowe społeczności ludzkiej. Bo dzień wolny od pracy to wielka zdobycz. Jeśli nie można od pracy odpoczywać – i to stosunkowo często, raz w tygodniu, nie tylko co parę miesięcy parę dni podczas urlopu – traci się to wszystko, na co taki dzień wolny daje szansę. Traci się szansę, by widzieć szerzej, dalej, głębiej i wyżej. A człowiek zamienia się w maszynę, która ma tylko wykonać swoje zadanie. Tam jednak, gdzie zasady dotyczące odpoczynku nie są przez władze państwowe przestrzegane, chrześcijanie mają przeżywać ten dzień „jako dzień naszego wyzwolenia, które pozwala nam uczestniczyć w owym «uroczystym zebraniu», w Kościele «pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach» (Hbr 12, 22-23)”.
I o tym świętowaniu dla Boga będzie kolejny odcinek tego cyklu. Na następnej stronie – te fragmenty Katechizmu Kościoła Katolickiego, które były inspiracją dla powstania tego tekstu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).