Kościół się wtrąca – słychać czasami oskarżenia. No a czemu miałby się nie wtrącać?
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2244 - 2246
Wdzięczność za świadczone dobro. W tym kluczu trzeba patrzyć na czwarte przykazanie. To porządek miłości. I w tym też porządku trzeba widzieć zarówno sprawy w rodzinie, jak i w całym społeczeństwie. W stadzie nawet wilki się wspierają. Bo jakoś wyczuwają, że współpraca to zysk dla wszystkich. Człowiek, dzięki byciu częścią najpierw rodziny, potem także społeczeństwa, też wiele zyskuje. Powinien więc nie tylko brać, ale i wnosić w te społeczności dobro. To w ogólnym zarysie treść ostatnich odcinków tego cyklu. I na tym można by skończyć, ale..
W kontekście obowiązków obywateli i troski o wspólnego dobro autorzy Katechizmu Kościoła Katolickiego umieścili jeszcze refleksję na temat roli Kościoła w społeczeństwach. Trudno je wiązać z czwartym przykazaniem, ale kiedy mowa o organizacji społeczeństwa trudno też o tę role nie zapytać. A rola to bardzo ważna. Znacznie ważniejsza niż mogłoby się wydawać.
Autorzy Katechizmu zauważyli przede wszystkim, że „każda instytucja opiera się, nawet w sposób domyślny, na jakiejś wizji człowieka i jego przeznaczenia; czerpie z niej swoje kryteria sądów, swoją hierarchię wartości oraz linię postępowania” (KKK 2244). Kapitalne, prawda?
Chrześcijanom, katolikom, wmawia się dość często, że chcą zawładnąć sfera publiczną. Głosi się, że powinna być ona „wolna od chrześcijaństwa” czy katolicyzmu, a po prostu być.... No właśnie, jaką? Kłamstwem jest, że może być wolna od jakiejkolwiek wizji człowieka, bez żadnej hierarchii wartości i nie mieć żadnej linii postępowania. Neutralność światopoglądowa istnieje, jeśli szanuje się wszystkie mające swoją reprezentację w społeczeństwie światopoglądy. Jeśli któryś próbuję zepchnąć do sfery prywatnej i głosi, że nie ma on prawa wpływu na kształtowanie społeczeństwa nie jest to już neutralność. To totalitaryzm próbujący zaprowadzić jako ogólnie obowiązującą własną wizję. Dobrze, jeśli wiadomo jaką.
No bo co proponują religie w zasadzie wiadomo. Czy to będzie chrześcijaństwo, islam, buddyzm, hinduizm czy jeszcze jakaś inna. Co proponują ideologie nie odwołujące się do Boga powiedzieć nie jest już tak łatwo, bo często brak w nich stałych odniesień, a wszystko jest zmienne, w zależności od sytuacji czy zmieniających się trendów. Ot, dobre kiedy Kali zabrać krowę, źle jeśli Kalemu zabrać krowę. Kochamy lud, ale kiedy ktoś z ludu nie kocha nas, zamykamy go w tiurmie albo i strzelamy w tył głowy. Szanujemy wolność słowa, ale gdy ktoś mówi coś przeciw nam, wprowadzamy prawo pozwalające na cenzurę.
„Społeczeństwa, które ignorują tę (chrześcijańską) inspirację lub też ją odrzucają w imię swej niezależności względem Boga, są zmuszone do szukania w sobie lub do zapożyczania od jakiejś ideologii swych odniesień i swego celu – czytamy w tym samym punkcie Katechizmu. – Nie dopuszczając do obrony obiektywnego kryterium dobra i zła, pozwalają sobie na totalitarną władzę, jawną lub zakamuflowaną, nad człowiekiem i jego przeznaczeniem, jak to pokazuje historia”. Niezwykle trafna uwaga.
Autorzy Katechizmu zauważają, że „większość społeczeństw oparła swoje instytucje na kryterium pewnej wyższości człowieka nad rzeczami” (KKK 2244). Dość znamienne: większość, nie wszystkie. Nie brak przecież i takich, które ponad człowieka stawiają np. kapitał czy zysk albo i kolektyw. Kościół proponuje jednak by tę wizję człowieka i całej otaczającej go rzeczywistości oprzeć w społeczeństwach na Bogu, który objawił swoją wole człowiekowi, i który swoją wolę zawarł w tym, co nazywamy prawem naturalnym. Czyli oprzeć na wartościach chrześcijańskich. Wszystko jest tu jasne, znane, nie ma żadnych niespodzianek. I wiadomo, że to światopogląd szanujący człowieka. To oczywiście propozycja, nie przymus. Ale propozycja dobra.
Zawsze jednak tylko propozycja, bo „Kościół, który z racji swojego posłannictwa i swojej, kompetencji w żaden sposób nie może być sprowadzony do wspólnoty politycznej, jest znakiem i zarazem stróżem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej. «Kościół... szanuje... i popiera polityczną wolność i odpowiedzialność obywateli»” (KKK 2245). Kościół widzi więc swoją rolę w społeczeństwie nie jako sprawowania pewnego przywództwa, ale jako strażnika godności człowieka, a w konsekwencji także autentycznego dobra wspólnego. Bo wie, że zasady moralne które głosi nie są czczym pomysłem, ale są zgodne z tym prawem, które Stwórca wpisał w ludzką naturę.
Kościół proponuje, ale nie zmusza. Rezerwuje jednak sobie prawo do wypowiadania się na tematy społeczne. Czytamy w Katechizmie (2246) „Do zadań Kościoła należy wydawanie «oceny moralnej nawet w kwestiach dotyczących spraw politycznych, kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby lub zbawienie dusz, stosując wszystkie i wyłącznie te środki, które zgodne są z Ewangelią i dobrem powszechnym według różnorodności czasu i warunków»”.
Rezerwuje więc sobie Kościół w społeczeństwie rolę recenzenta. Nie przyjmuje oczywiście postawy dziadków z Muppetów, tylko złośliwie wszystko komentujących i wytykających błędy. Na różne sposoby angażuje się także w budowanie dobra, np zakładając instytucje opiekuńcze dla dzieci i starszych, przedszkola, szkoły, organizując młodym wypoczynek i wiele, wiele innych, ale odcina się od zaangażowania ściśle politycznego. Członkom Kościoła oczywiście tego nie zabrania (z wyjątkiem duchownych), ale żadnej władzy nie legitymizuje swoim autorytetem; popiera czy krytykuje konkretne rozwiązania, nie dając żadnej władzy „certyfikatu” zgodności ze swoim nauczaniem.
Na tym zakończmy nasze rozważania związane z czwartym przykazaniem. Jeszcze tylko – na następnej stronie – te fragmenty Katechizmu, które stały się podstawą do napisania powyższego tekstu oraz punkty podsumowujące nauczanie Kościoła w kwestii czwartego przykazania. Następny odcinek cyklu dotyczyć już będzie przykazania piątego. Ale to po parotygodniowej przerwie. Przyda się zarówno Czytelnikom, jak i piszącemu trochę odsapki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).