Słusznie twierdzą ci, którzy uważają, że osobę św. Brata Alberta najlepiej można poznać czytając jego listy, w których opisuje swoje stany duchowe, dzieli się przemyśleniami, opowiada o zdarzeniach, które go spotkały.
Najpierw jako Adam Chmielowski, a potem jako zakonnik prowadził przez całe swoje życie ożywioną korespondencję z rodziną i przyjaciółmi. W jednym z listów namawiał malarza Józefa Chełmońskiego do spowiedzi, pisząc:
Kościół katolicki to nie budynek z lichymi najczęściej obrazami, w którym się często modlą fałszywe dewotki i wielu do niego zapisanych katolików fałszywych, gdzie znaleźć też można złych i głupich księży – ale Kościół to jest sukcesja nieprzerwana świętych: Ludzi, czynów i zasad, która łączy w jedną całość mnóstwo ludzi, którzy żyli na świecie od dawna i żyją, niektórzy są w niebie i w czyśćcu, inni na ziemi, a wszyscy są złączeni w jednym duchu, wspomagają się wzajemnie i ze sobą komunikują. To jest Kościół katolicki, święte ciało, choć w nim dużo członków chorych albo umarłych.
Słowa, które i dziś można odnieść do naszego życia religijnego i które wyjaśniają, że choć w Kościele można spotkać ludzi słabych, a na wet złych, to nie oni decydują o jego obliczu, nie oni winni absorbować naszą uwagę, bowiem Kościół to „sukcesja nieprzerwana świętych” – jakże piękne i zarazem trafne określenie.
Z kolei w listach do swego przyjaciela Lucjana Siemieńskiego często opisywał swe przemyślenia na temat sztuki i malowania:
W ogóle jest to psie rzemiosło, to malowanie i cała służba u sztuki. Przez cały dzień męczyć się trzeba nad obrazem, a wieczór ani jednej godziny wesołej, ani jednej myśli, tylko ciągle kolory i linie. Ja od czasu jak maluję, tom ciągle zajęty albo zmartwiony. Książek nie czytam, a próżnować też nie mogę, bo ciągnie mnie do obrazów, choćby warto było co innego robić. Najgorsze to, że jak kto raz zaczął, to musi robić, a za dobrą figurę diabłu by duszę sprzedał.
Innym razem zaś pisał:
Malowanie to bardzo demoralizujące zajęcie, jeżeli za dobrze położony kolor sprzedałoby się przyjaciela. Co tu dziwnego, że między malarzami tak dużo głupich ludzi albo pijaków: najlepsi są do niczego, jak się gra skończy. Chyba jeżeli się wygrało, a to taka rzadka rzecz.
W liście pisanym z nowicjatu do Heleny Modrzejewskiej możemy przeczytać:
Wstąpiłem do zakonu, za kilka dni dostanę suknię jezuicką, tę sławną czarną sukienkę, pod którą tylu świętych zwyciężało świat i siebie, a tylu bohaterów krwią się oblało za Boga i wiarę. (...) Już nie mogłem dłużej znosić tego złego życia, którym nas świat karmi, nie mogłem już dłużej tego ciężkiego łańcucha nosić. Świat jak złodziej wydziera co dzień i w każdej godzi nie wszystko dobre z serca, wykrada miłość dla ludzi, wykrada spokój i szczęście, kradnie nam Boga i niebo. Dla tego wszystkiego wstępuję do zakonu; jeżeli duszę bym stracił, cóżby mi zostało?
W tym samym czasie pisał też do innego malarza, batalisty i obywatela ziemskiego, Józefa Brandta:
W myślach o Bogu i przyszłych rzeczach znalazłem szczęście i spokój, którego daremnie szukałem w życiu. Życzę ci tych samych dobrych darów Pana Boga. Kładę habit zakonny, żebym miał reguły życia i obowiązki, które by mi nie pozwalały upadać coraz niżej, bo każdy człowiek upada własnym ciężarem, jeśli nic go nie podtrzymuje i do Boga nie zdąża. Ty także za łaską Bożą jesteś człowiekiem małżeńskiego zakonu, więc masz cały szereg świętych obowiązków, których dobre spełnienie zapewni Ci życie przyszłe za łaską Bożą. Dziękujemy obaj za nasze powołania.
I znów piękne i mądre określenie, tym razem życia małżeńskiego jako powołania. Wiele listów pisanych przez św. Brata Alberta zginęło niestety bezpowrotnie, wiele znajduje się jeszcze w rękach prywatnych. Tylko znikoma ich część przechowywana jest jak drogocenna relikwia przez braci albertynów i siostry albertynki. Bije z tych listów nie tylko pobożność Brata Alberta, ale i jego dogłębna znajomość świata oraz duszy ludzkiej. Był człowiekiem nie tylko dobrym i miłosiernym, ale i – mądrym.
*
Powyższy tekst pochodzi z książki "Życie św. brata Alberta. Biografia ilustrowana". Autorzy: Jolanta Sosnowska, Zygmunt Wierciak. Wydawnictwo BIAŁY KRUK
Przybył do Watykanu wraz z narodową pielgrzymką Litwinów w roku Jubileuszu.
Zaskażony nowy program wychowania seksualnego do Rady Stanu.
Prezydium KEP wnioskuje o zbadanie konstytucyjności i legalności rozporządzenia Minister Edukacji