Droga

Do Częstochowy? Do Santiago? Nie tylko.

Z cyklu Rozmyślania w drodze

Droga wciąga. Wiedzą o tym pielgrzymi, wiedzą o tym „zwyczajni” wędrowcy. Nie ta, której przejście zaczyna się i kończy tego samego dnia w jakiejś wygodne wakacyjnej bazie. Ale kiedy trzeba iść dłużej, z miejsca na miejsce, kilka dni czy nawet tygodni...

Jest trochę jak nałóg. Z każdym dniem wciąga bardziej. Jakby jej urok mnożyły pozostawione za plecami kilometry. Razy dwadzieścia, razy czterdzieści, razy sto, dwieście… Pozwala paść zabiegane w codzienności serca urokiem mijanych miejsc. Pięknem prostej trawy, przydrożnych kwiatów i szemrzących strumieni. Pięknem szachownicy pól, bujnością łąk i cienistych lasów. Pięknem słońca, wiatru, błękitnego nieba; pięknem mgieł i ciężkich, burych chmur. Tego wszystkiego, co nazywamy tak mało poetycko krajobrazem.

Droga wciąga. Raz słońce, raz deszcz, raz cisza, raz wiatr. I groźne burze, gdy trzeba przyspieszyć kroku, by przed nimi uciec albo, gdy to już nie ma sensu, przycupnąć w jakimś wyglądającym bezpieczniej miejscu... Każdego dnia trochę inaczej.

Droga wciąga. Pozwala patrzyć w twarze ludzi żyjącym na co dzień tam, gdzie ja tylko przechodzę. Czasem zamienić słowo. I pójść dalej. A czasem pogadać też z tymi, którzy tak jak ja, wędrują. I tak samo wcześniej czy później powiedzieć im „cześć”, wiadomo, na zawsze, i pójść dalej swoją drogą…

Droga wciąga. Pozwala obejrzeć się wstecz, obudzić nadzieję na przyszłość, ale i zanurzyć się w teraz. To nie tylko te pozostawione za plecami kilometry i mijane każdego dnia coraz to inne mikroświaty, w których ludzie żyją, pracują, kochają i umierają. To też ten upływający z każdym dniem czas. To, co było, nie wróci. Zostanie najwyżej coraz bardziej zacierającym się w pamięci wspomnieniem. A przecież gdzieś daleko są jeszcze ci wszyscy, których zostawiło się w domu. I do których po wędrówce wróci się z pełniejszy sercem.

Czy te pozostawiane za plecami kilometry i mijający nieuchronnie czas tworzą jakąś czasoprzestrzeń? Chyba tak. Czasoprzestrzeń wypełnioną skromnością potrzeb, tęsknotą, świadomością przemijania, pięknem świata i spotkanych ludzi, dobrem prostych gestów i życzliwych słów…

Droga wciąga. I przypomina, że całe ludzkie życie jest wędrówką. Bardziej w godzinach niż w kilometrach, ale drogą. Tyle mijanych miejsc, tylu ludzi, tyle dobrych i złych wydarzeń… No i ta towarzysząca z każdym dniem mocniej świadomość, że nadejdzie dzień taki, kiedy dotrę do celu. Bo ten świat nie jest moim domem. Jestem tu tylko pielgrzymem. I co? Koniec? Aż się tego boję: nie będzie już wędrowania?

Droga to wiele dobra i piękna. Ale ciągle przemijającego. Które można dotknąć, ale którym nie sposób się nasycić. W niebie tego upływu czasu nie będzie. Całe piękno i całe dobro będzie ciągłym teraz. Bez żalu za bezpowrotnie minionym, bo nic tam przemijać już nie będzie… Cudny wieczór z przyjaciółmi przy ognisku pod gwiazdami nie będzie czymś, co nie wróci. Bo codzienność, bo praca, bo dzieci, bo rozeszły się drogi. Będzie się mógł powtarzać się bez końca...

Modlitwa

Boże, dzięki Ci za drogi, którymi dane mi było i ciągle jest iść przez życie. Dziękuję. Na nich uczę się być wolnym.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11