Tak: wszystko żyje wedle praw. Tylko człowiekowi czasem się wydaje, że jest ponad nimi.
Z cyklu "Rozmyślania w drodze"
Różne bywają. Małe, drobne, dokuczliwe i wielkie, jeśli tylko mogące, schodzące człowiekowi z drogi. Dzikie i oswojone, łagodne i agresywne. Święty Franciszek nazywał je naszymi mniejszymi braćmi. Przeróżne zwierzęta. Nieodłączni, choć nie zawsze widoczni towarzysze wędrówek.
Komar? Podobnie jak mucha uświadamia człowiekowi, że przyroda wcale nie czeka, by być służącą człowieka; że ma swoje nieubłagane prawa i guzik z pętelką obchodzi ją, czego człowiek chciałby.. Mrówki? To zadziwiający „świat równoległy”; świetnie funkcjonująca społeczność, choć nie ma internetu, samochodów, samolotów i wielu innych. Podobnie jest z ptakami. Są, pracują, śpiewają – tak to nazywamy, ale one tak się komunikują - i mało je obchodzą idący leśną droga ludzie. Jasne, czasem trzeba przed takim uskoczyć, ale nie ma skrzydeł, nie dogoni…
Są i te większe zwierzęta. Zające, lisy… Rzadko się je spotyka. Wolą człowiekowi schodzić z drogi. Sarny? Owszem, chwilę popatrzą, ale jeśli poczują się choć trochę zagrożone – uciekną. Instynkt im podpowiada: człowiek potrafi być bardzo niebezpieczny. Lekcja uprzytomnia nam, kim naprawdę jesteśmy: wielkimi drapieżnikami, którzy nie raz już zabijali. Dziki, wilki, niedźwiedzie… Spotkanie zwłaszcza z tymi ostatnimi o każdej porze roku może być niebezpieczne. Niby unikają człowieka, ale… Więc gdy wczesną wiosną dostrzegam na śniegu ich ślady… Lepiej uważać. Lepiej przypadkiem na nie nie wpaść. Nie pójść za nim, pójść dokładnie w przeciwną stronę. Bo największy z myśliwych w takich razach sam może stać się łowną zwierzyną….
Zwłaszcza w miastach, otoczeni głównie wytworami własnych rąk, mamy tendencję by uważać, że wszystko powinno być skrojone wedle naszego chcenia. Odkrywany podczas wędrówki świat przyrody – ożywionej i nieożywionej – uświadamia nam, jak niewiele nasze „chcę” znaczy. Wszystko wokół toczy się wedle ustalonych w przyrodzie przez Boga praw. Możemy to częściowo okiełznać, częściowo zniszczyć, ale tych obowiązujących w świecie praw nie jesteśmy w stanie zmienić. Głupi, którzy myślą, że ludzkie „chcę”, zwłaszcza niepoparte konkretną pracą, ma sprawczą moc. Głupi, którzy myślą, że od tego „chcę” zmienią się obowiązujące w świecie reguły. Przyroda – czy to będzie komar czy niedźwiedź czy bezpański pies już mniej istotne – pokazują nam niezmienność obowiązujących w świece praw. Tak a nie inaczej po prostu jest. Czy się z tym zgadzamy czy nie. Ważna lekcja pokory.
I lekcja mądrości. Podporządkowanie się tym prawom nie oznacza braku wolności. Ono pozwala żyć i bezpiecznie się rozwijać. Gdyby ptaki uznały, że nie chcą latać, ryby, ze nie chcą żyć w rzekach, mrówki, że nie będą pracowały, sarny, że nie będą uciekały przed wilkami, a niedźwiedź, ze gwiżdże na zimowy sen, bo i bez niego sobie poradzi... Tylko człowiek myśli, że nie podporządkowując się Bożym prawom cokolwiek zyskuje.
Świat przyrody to świat żyjący niejako obok nas. Niewiele się nami przejmujący. I tylko czasem zdarza się, że wędrujący nawiązuje ze zwierzętami jakiś bardziej bezpośredni kontakt. Gdy wróbel próbuje porwać spadające z naszego chleba okruchy, albo świstak z zaciekawieniem spojrzy, któż to wędruje ścieżką. I z wrażenia jakie na nim robi idący dziwoląg aż zagwiżdże ;)… Nie, prawda: jest jeszcze krakanie jakiegoś ptaszyska wśród wysokich skał. Zwłaszcza gdy mgła, świat wokół wydaje się przerażająco niegościnny, ten głos zdaje się przypominać: wszystko w porządku, to tylko twoje serce nieprzywykłe do takich sytuacji odczuwa niepokój… Dzięki Boże za jego kojące niespokojne serce krakanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.