Wziął ze sobą Pismo Święte i szczoteczkę do zębów. Poszedł na ulice, by mówić o Jezusie. Zdarzenia, jakich stał się świadkiem, pokazują, że Bóg działa tu i teraz. Takie doświadczenie ma Bartek Jełowicki ze wspólnoty neokatechumenatu.
Przez wieki można było z nimi rozmawiać tylko przez kratę klauzury. Odkąd świat zaczął przysyłać siostrom „wypalonych” świeckich, te wyszły im naprzeciw.
To ludzkie zmartwychwstanie bez spektakularnych objawień, duchowych fajerwerków, religijnego show i tylko z jednym cudem. Jest nim historia Jacka, czyli do siedmiu razy sztuka.
– Jak Pawełek miał siedem lat i czegoś nie mogliśmy znaleźć, to modliliśmy się do św. Antoniego i zaraz się znajdowało – mówi Bolesław Kaczmarczyk, dziadek Pawła. Teraz też się znalazło – jego zgubione życie.
Wychowywał się w „bidulu” i na ulicy, pił, ćpał, kradł i chętnie wdawał się w bójki. Nienawidził świata i ludzi. Aż do czasu, gdy poznał Boga. Teraz o Jego miłości opowiada dzieciom.
Uwierzył w siebie, zaczął spełniać swoje marzenia i nawiązał bliską relację z Bogiem. Wszystko dzięki Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”.
Papież Franciszek zobaczył dziś na własne oczy ogrom zniszczeń dokonanych przez Państwo Islamskie.
– Przyszedł do mnie ks. Rafał i powiedział: „Tomeczku, zapuszczaj włosy, bo będziesz grał Jezusa”. I tak to się zaczęło – wspomina Tomasz Kryszkiewicz.
– Chciałabym, aby widzowie po naszym przedstawieniu zaczęli się nawracać – mówi Karolina Młyńczak, tancerka, która tańczy wbrew prawom medycyny, ale zgodnie z wolą Bożą.
Poród zaczął się o godz. 15. Kwadrans później urodził się Szymon. Agnieszka i Daniel wierzą, że to dzięki Koronce do Bożego Miłosierdzia.
Święty Jan Chrzciciel de Rossi urodził się we włoskiej miejscowości Voltaggio 22 lutego 1698 roku.