O fenomenie diecezji tarnowskiej, która ma najwyższe wskaźniki religijności na świecie i szczegółach przygotowywanej reformy finansów Kościoła w Polsce mówi bp Wiktor Skworc w wywiadzie dla KAI.
KAI: Ksiądz Biskup przewodniczy także Komisji ds. Misji Episkopatu. Jak ta sprawa wygląda w skali ogólnopolskiej?
- Ze strony Kościoła powszechnego oczekiwania wobec Kościoła w Polsce w zakresie zaangażowania misyjnego są duże. Mamy ogromny potencjał, przede wszystkim personalny, ale i materialny. Chodzi o to, by wszystkie diecezje, zgromadzenia, bez wyjątku otwierały się na sprawy misyjne na miarę swoich możliwości. A te ma każda diecezja, trzeba tylko myślenia mniej „ksobnego”; to znaczy odejścia od myślenia, że kiedy już zaspokoimy nasze potrzeby personalne, to wtedy będziemy wysyłać. Oczywiście jest problem na płaszczyźnie decyzji, woli wyjazdu księży do pracy misyjnej. Wydaje się, że coraz częściej z potrzebami misyjnymi, a one nie są pierwszym motywem, tylko nakaz: idźcie i nauczajcie, wygrywa „mała stabilizacja” duchownych, poczucie bezpieczeństwa w tym, co przewidywalne. Tymczasem bez szerokiej perspektywy misyjnej diecezji, Kościół będzie ułomny. Trzeba pamiętać o słowach z "Redemptoris missio" – „wiara umacnia się, gdy jest przekazywana”. A zaangażowanie misyjne to nie droga jednokierunkowa. Zwykle posyłający otrzymuje więcej, czego diecezja tarnowska jest przykładem.
KAI: Jakie największe problemy za Ksiądz Biskup w swej diecezji?
- Trzy zasadnicze. Pierwszym emigracja, mimo wspomnianych wcześniej pewnych pozytywnych aspektów w tym względzie. Szacujemy, że z diecezji tarnowskiej w ostatnich latach w różnych formach migracji zarobkowej uczestniczyło czy nadal uczestniczy około 100 tysięcy młodych diecezjan, a więc około 10 proc. mieszkańców. Najczęściej jadą mężczyźni, rzadziej całe rodziny. Staramy się poprzez duszpasterskie działania i modlitwę, aby wyjeżdżający byli na tyle mocni duchowo, żeby w kraju zatrudnienia nie tylko byli odporni na wypływy, ale stawali się apostołami wiary. Bywa różnie, choć nie docierają do nas informacje o liczniejszych wystąpieniach naszych diecezjan z Kościoła na terenie Niemiec czy Austrii, gdzie jest to skrupulatnie odnotowywane. Naszą duszpasterską troską staramy się obejmować tak emigrujących, jak i ich bliskich. Uwrażliwiałem na to, podając konkretne rozwiązania, w swym niedawnym liście pasterskim, czytanym w diecezji w maju, a poświęconym problemom migracyjnym z racji otwarcia rynku niemieckiego na pracowników z Polski. Jeśli migracja to zagrożenie nadszarpnięcia czy zerwania więzi ze współmałżonkiem, z dziećmi, rodziną, ojcowizną, parafią, wreszcie z Bogiem i Kościołem, to Kościół musi te więzi umacniać, a tam, gdzie to potrzebne pomagać wiązać je na nowo.
Druga sprawa, która mnie niepokoi, to młodzież. Wiadomo, że młodzi mają „plastyczne” dusze, więc są skłonni do ulegania różnym negatywnym trendom. Stąd wzbudza niepokój łatwa dostępność do alkoholu, narkotyków, hazardu.
Alkohol w Polsce można łatwiej kupić niż chleb. Wynika to z krótkowzrocznej polityki samorządów. Samorząd ma z punktów oferujących trunki podatki i tzw. korkowe, które wydaje później na walkę z... patologiami będącymi skutkiem alkoholizmu. To chory, a adekwatniej należałoby powiedzieć, pijany system, często korupcyjny układ.
Próbujemy więc nie tylko przestrzegać młodzież przed tym, co negatywne, ale nade wszystko angażować ją pozytywnie, by młodzi zanim będą konfrontowani z sytuacjami trudnymi, zafascynowali się dobrem. Dlatego animujemy różne formy wolontariatu. Duży nacisk kładziemy na propagowanie idei szkolnych kół Caritas. W parafiach zaś wzmacniamy i rozwijamy oddziały Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci i inne grupy apostolskie. Przyznam, że trudne jest duszpasterstwo akademickie, które obejmuje nieliczne grupy studentów.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.