Nikt nie zdoła do końca wyrazić, jak dalece Bóg jest Inny...
Ojciec widzi w ukryciu, lecz nie jako obserwator ludzkiego życia. On nie śledzi człowieka. Aby zrozumieć, w jaki sposób Ojciec widzi, chociaż życie nie jest dla Niego widowiskiem, trzeba uznać, że On jest Całkiem Inny. Bóg jest więc Całkiem Inny, co znaczy, że jest inny niż inny. Nigdy obcy. Ojciec widzi w ukryciu, lecz nie narusza ludzkiej intymności. On ją tworzy i w niej przebywa. Jego spojrzenie na mnie umożliwia mi bycie sobą, pozwala mi odkryć własną, najgłębiej ukrytą tożsamość: „otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!» Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi” (Rz 8,15-16).
Spojrzenie kogoś innego może nieznośnie ciążyć. Przytłaczające, jeżeli ocenia, i sprawia wrażenie, jakby śledziło każdy fałszywy krok; wzbudzające lęk i wywołujące bunt, jeżeli pozbawia wolności. Lecz spojrzenie Ojca nie jest takim spojrzeniem. To spojrzenie miłości - ono pozwala żyć. Stoi wyżej niż spojrzenie człowieka. Gdyż istnieje także spojrzenie, które wyzwala, które odejmuje człowiekowi ciężar spojrzenia, jakim sam siebie obrzuca, ciężar konieczności mierzenia własnego rozwoju i zasług, własnej rozpaczy z powodu ponoszonych klęsk. W powieści Paula-Andre Lesorta jeden z bohaterów odkrywa to inne spojrzenie u swojej żony Izabeli:
Zwierciadła potrzebowałem długo i o wiele bardziej, niż mi się zdawało. Skąd się brała ta potrzeba, przewyższająca potrzebę zadowolenia lub potrzebę oskarżania siebie, których rola pozostaje mniej lub bardziej oczywista? Zobaczyć siebie takim, jakim się jest — to wydawało mi się istotne. Lecz jeżeli w taki sposób człowiek pozbędzie się iluzji, że sam może sobie wystarczyć, utraci również prawdę subtelniejszą od tej iluzji. Prawdę miłości, która właśnie powoduje, że jesteśmy inni niż nasze własne przekonanie o sobie. Naturalny sposób widzenia siebie w zwierciadle własnych czynów i wspomnień jest pożywką dla beznadziejności, cynizmu czy magii. To dzięki Izabeli dowiedziałem się (choć tak często o tym zapominałem), że jesteśmy nieskończenie więksi niż to, czym jesteśmy .
Jest spojrzenie, które pozwala nam zrozumieć, „że jesteśmy nieskończenie więksi niż to, czym jesteśmy”. Spojrzenie nieskończenie szlachetne, pod którym można odetchnąć, odzyskać chęć do życia, przezwyciężyć niechęć do siebie. Oto spojrzenie Ojca, który widzi w ukryciu. Jezus prosząc uczniów, by przestali oceniać siebie i wartość swoich działań, wartość dawanej jałmużny i przestrzeganych postów, zachęca ich tym samym, by żyli pod spojrzeniem Ojca (Mt 6,1-6.16-18). Jezus żyje otoczony tym spojrzeniem, które wyraża: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11), i po to przyszedł na ziemię, żeby tę prawdę ludziom uzmysłowić, żeby się z nimi nią podzielić (J 15,11).