To nie wojna. T korzystanie z praw zagwarantowanych w konstytucji.
– Nie można żądać od Kościołów, żeby zgodziły się – mówiąc obrazowo – na przyłożenie noża do gardła i czekały aż nastąpi cięcie. A chodzi tu o coś więcej niż tylko racje religijne, chodzi o model demokracji – mówi w rozmowie z KAI prof. Paweł Borecki z Zakładu Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że „ewentualne wystąpienie Kościołów do instytucji międzynarodowych w tym do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, będzie swoistym „non possumus” – na miarę obecnych czasów i okoliczności”.
Marcin Przeciszewski, KAI: Gazeta Wyborcza po spotkaniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu napisała, że Episkopat wypowiedział wojnę religijną i straszy rząd Donalda Tuska. Pan Profesor, jako znawca prawa wyznaniowego, obserwuje obecny spór o religię w szkole od samego początku. I co Pan na to?
Prof. Paweł Borecki, UW: Nie ma mowy o żadnej wojnie. To, że jakiś podmiot, w tym wypadku Kościół katolicki reprezentowany przez swoich liderów, chce skorzystać z przysługujących mu konstytucyjnych, konwencyjnych i traktatowych uprawnień, nie oznacza wojny. To, co pisze na ten temat „Gazeta Wyborcza” kojarzy mi się z językiem prasy komunistycznej – stalinowskiej – początku lat 50. XX wieku. Nie można uznawać za wypowiedzenie wojny domagania się respektowania konstytucyjnej zasady legalizmu.
Rząd – jeśli chce wprowadzić jakieś nowe rozwiązania, także dotyczące nauczania religii w szkole – powinien wiedzieć, jakie ma środki prawne do dyspozycji, aby usunąć lub zmienić rozwiązania, które ocenia jako niewłaściwe.
A konkretnie, w odniesieniu do nauki religii?
– Może skorzystać z artykułu 149 ust. 2 Konstytucji RP, mówiącego, że „Rada Ministrów na wniosek Prezesa Rady Ministrów może uchylić rozporządzenie lub zarządzenie ministra”, a w tym wypadku rozporządzenie MEN z 14 kwietnia 1992 r. nt. sposobu organizacji lekcji religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Rząd nie skorzystał też z uprawnienia, żeby ewentualnie skierować do Trybunału Konstytucyjnego wniosek w sprawie zbadania zgodności z konstytucją rozporządzenia ministra Andrzeja Stelmachowskiego z 1992 roku, czy przepisów ustawy o systemie oświaty z 1991 r. wprowadzającego zasadę, że zmiana rozporządzenia powinna nastąpić „w porozumieniu z władzami Kościoła Katolickiego i Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz innych kościołów i związków wyznaniowych”.
Faktycznie nie są to przepisy idealne w świetle standardów konstytucyjnych, więc można było je zmienić, ale respektując prawo. Tymczasem wybrano inną drogę. Nie respektując zapisów ustawy z 1991 r. mówiących o potrzebie porozumienia Ministerstwo Edukacji podjęło działania pozostające w sprzeczności z prawem. Krótko mówiąc rząd stosuje politykę: „fakty przed prawem”. Mówię to delikatnie, nie chcąc używać określenia „siła przed prawem”.
I tak właśnie – Pańskim zdaniem – działa min. Barbara Nowacka?
– Minister Nowacka wydając w lipcu tego roku – bez porozumienia z Kościołami – rozporządzenie nowelizujące zasady organizacji lekcji religii w szkołach, naruszyła nie tylko ustawę oświatową (art. 12 ust. 2), ale również naruszyła zasadę legalizmu (art. 7 Konstytucji RP). Złamała także ponad 30 letni konwenans normatywny. A zrobiła to wyłącznie w imię celów politycznych, a właściwie z pobudek ideologicznych. Mówię to w pełni odpowiedzialności za słowo. Z treści jej rozporządzenia z 26 lipca br. wyraźnie przebija niechęć Ministerstwa Edukacji (pod obecnym kierownictwem) do religii. Jest to również dążenie do ograniczenia zakresu społecznego oddziaływania religii. Tymczasem art. 25 ust. 2 konstytucji mówi wyraźnie, że władze publiczne mają być bezstronne, czyli neutralne w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych.
Przekładając to na szkołę, to co z tego wynika?
– Wynika to, że władze oświatowe powinny przede wszystkim respektować wybór dokonany przez rodziców lub samych uczniów jeżeli osiągną pełnoletność. Proszę zwrócić uwagę, że fundamentalny akt normatywny dotyczący polskiej oświaty jakim jest „Prawo oświatowe” z 2016 roku w preambule mówi wyraźnie, że „oświata jest dobrem całego społeczeństwa”. Oznacza to, że w organizacji pracy szkół publicznych należy uwzględnić fakt, że społeczeństwo polskie jest pluralistyczne i zróżnicowane światopoglądowo, a większość społeczeństwa należy do Kościołów chrześcijańskich. Państwo więc – jako bezstronne – nie może prowadzić polityki popierania lub zwalczania takiego czy innego światopoglądu bądź religii. Owszem, mamy przyspieszającą falę sekularyzacji i jest to naturalny proces związany z przemianami społecznymi i naszą przynależnością do świata tzw. Zachodu, ale państwo nie powinno być zaangażowane w działania mające na celu przyspieszanie procesu sekularyzacji poprzez wpływanie na kształt edukacji. Ponadto preambuła „Prawa oświatowego” z 2016 roku mówi, że „nauczanie i wychowanie – respektując chrześcijański system wartości – za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki”. A „respektować chrześcijański system wartości”, to znaczy nie naruszać go.
Rekapitulując należy powiedzieć, że zmiany ilości godzin lekcji religii czy sposobu ich organizacji mogą być regulowane poprzez rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej, ale pod warunkiem osiągnięcia wcześniej porozumienia z Kościołem katolickim, Kościołem prawosławnym oraz tymi związkami wyznaniowymi, które prowadzą nauczanie religii w szkołach publicznych. A skoro min. Barbara Nowacka nie dopełniła tego warunku, jej rozporządzenie z 26 lipca br. zostało zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. 22 sierpnia Prezydium Episkopatu KEP i Polska Rada Ekumeniczna złożyły odrębne petycje do Sądu Najwyższego z prośbą o wystąpienie z wnioskiem do TK o zbadanie zgodności trybu wydania rozporządzenia z innymi aktami prawnymi. W odpowiedzi I Prezes Sądu Najwyższego wystąpiła z wnioskiem do TK o zbadanie konstytucyjności znowelizowanego rozporządzenia MEN.
27 listopada Trybunał Konstytucyjny orzekł, że znowelizowane rozporządzenie MEN ws. organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach jest w całości niezgodne z ustawą o systemie oświaty i Konstytucją. Zdaniem TK, resort edukacji przygotowując zmiany w prawie oświatowym dotyczącym lekcji religii, nie spełnił sformułowanego w stosownych aktach prawnych wymogu działania w porozumieniu z Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi.
Widzimy, że teraz rząd ignoruje orzeczenie Trybunału, nie publikując go w Dzienniku Ustaw?
– Wynika to zapewne z faktu, że rząd ignoruje rzeczywistość ustrojową i prawną, a przede wszystkim nie uznaje istnienia Trybunału Konstytucyjnego. Zwracam uwagę, że niedawno środki przekazu podały informację, że Komisja Wenecka opowiedziała się za obowiązkiem publikowania wszystkich wyroków Trybunału Konstytucyjnego przez Rządowe Centrum Legislacji, włącznie z wyrokami wydanymi z udziałem tak zwanych „sędziów dublerów”.
Warto dodać, że 27 listopada wyrok TK w sprawie rozporządzenia nowelizującego zasady nauki religii wydał trzyosobowy skład, w którym nie było żadnego sędziego „dublera”.
Z tego, co słyszymy, minister Nowacka jest zdeterminowana, żeby wydać drugie rozporządzenie, wedle którego ma nastąpić redukcja o 50% wymiaru nauki religii i etyki.
– I to jest bardzo istotna zmiana, która będzie skutkować poważnymi skutkami dla nauczycieli religii czy etyki oraz dla samych uczniów.
Jeżeli takie rozporządzenie znów zostanie wydane bez porozumienia z zainteresowanymi Kościołami i związkami wyznaniowymi, to co one powinny zrobić?
– To będziemy mieli znów do czynienia z aktem niekonstytucyjnym. I w tym wypadku Kościoły powinny współpracować i wspólnie podejmować działania. Działania min. Barbary Nowackiej spowodowały niespotykaną dotąd współpracę różnych Kościołów działających w Polsce. To jest ekumeniczny fenomen na miarę III Rzeczpospolitej, a może nawet szerzej.
Moim zdaniem, po raz kolejny Kościoły powinny zwrócić się z petycją do jednego z organów państwa, który ma legitymację do składania wniosków do Trybunału Konstytucyjnego. Tym bardziej, że Prezydent Rzeczypospolitej zawiódł w tej sprawie, zawiódł również Rzecznik Praw Obywatelskich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).
Wśród biskupów wyróżnia się bardzo wysokim wzrostem i bezpośrednim stylem wypowiedzi.
Dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej ks. Marek Konsek na antenie Radia Katowice.
"Ponownie wyrażono nadzieję, że pokojowe współistnienie różnych religii".
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).
To nie wojna. T korzystanie z praw zagwarantowanych w konstytucji.