Przed szansą

Mocna instytucja niekoniecznie przekłada się na skuteczny przekaz wiary.

Reklama

Bez wątpienia źle się dzieje. Mowa o tym wszystkim, co związane jest ze szkołą. Zarówno gdy chodzi o planowaną seksedukację (trudno to nazwać inaczej) jak i trudności stawiane szkolnym lekcjom religii. Cieszę się, że jasne stanowisko w tej ostatniej sprawie zajęło prezydium Konferencji Episkopatu. Trzeba jasno powiedzieć: katolicy są dziś traktowani jak obywatele gorszej kategorii, a zapisana w konstytucji neutralność światopoglądowa państwa jest fikcją. Zastanawiam się jednak czemu Bóg to na nas dopuszcza? Czy przypadkiem nie powinniśmy tych niewątpliwych szykan potraktować jako pewnej szansy?

Zaciekawiła mnie ostatnio wypowiedź bp. Erika Vardena OCSO, przewodniczącego Episkopatu Krajów Nordyckich. Słusznie zauważył, że jeśli patrzymy na świat oczyma wiary, mówienie o świecie postchrześcijańskim nie ma sensu, bo Chrystus jest przecież Alfą i Omegą, początkiem i końcem tego świata. I dodał, że jeśli już, to możemy mówić – uwaga – o świecie postsekularnym; laicyzm już jest albo będzie niebawem w odwrocie. Dlatego wzywa do tego, by nie iść z duchem czasu, ale wiernie trwać przy tradycji. Nie, nie jest tradycjonalistą. Zauważa, że Sobór Watykański II był naznaczony zachętą do czerpania ze źródeł. „Największa witalność życia katolickiego XX wieku wypływała z entuzjazmu odkrywania zapomnianych studni i czerpania z nich czystej, świeżej wody. Co się stało z tym entuzjazmem? Dlaczego teraz czujemy, że musimy porzucić te studnie na rzecz prowizorycznych stoisk z automatami?”

Nie wiem czy mówiąc o świecie postsekularnym bp Varden ma rację. Być może widzi w swoim kraju oznaki jakiegoś duchowego przebudzenia. Ja, patrząc na Polskę... W kościołach ludzi mniej, ale mam wrażenie, że pewne oznaki czegoś takiego też takiego u nas widać. To np. sprawa ciągle pełnych domów rekolekcyjnych czy mnogości inicjatyw w świecie internetu. Czy faktycznie pojawia się w naszym zlaicyzowanym społeczeństwie głód Boga? Nie jestem tego pewien, ale naprawdę mam takie wrażenie. Jeśli tak, to teraz chodzi o to, by mądrze tę pojawiającą się możliwość wykorzystać. Nie wiem jak. Myślę, że bardziej niż tworzenie planów będzie tu potrzebne słuchanie Ducha Świętego. Autentyczne, nie tylko z nazwy. Zresztą... Mam wrażenie, że Bóg najczęściej ma plany nieco inne niż nasze i sam sobie bez nas świetnie radzi. Ot, choćby sprawa nawróceń muzułmanów pod wpływem snów. Ale, wracając do zasadniczego tematu....

Upraszczając.... Był czas – wieki temu – że siłą Kościoła była instytucja. Społeczeństwa ten model jednak odrzuciły; instytucja przestała być nośnikiem wiary, a społeczeństwa się zlaicyzowały. Jak to zmienić? Wielu myśli, że potrzeba odbudowy instytucji. To myślenie leżało chyba u podstaw powrotu religii do szkół we wrześniu 1990 roku. Jeszcze parę miesięcy wcześniej na wykładach i ćwiczeniach z katechetyki mówiono o błogosławionej winie komunistów, którzy wyrzucili religię ze szkół. Parę miesięcy później....

Czy instytucja jest dobrym nośnikiem wiary? Ilość ateistów, którzy wychodzą ze szkół katolickich podważa tę pewność. Myślę, że w dobie postsekularyzmu trzeba porzucić myślenie w kategoriach rozwoju wiary przez wzmacnianie instytucji i mnożenie dzieł. Że to ślepa uliczka dobrze ilustruje przykład Kościoła w Niemczech: instytucji świetnie zorganizowanej, prowadzącej wiele instytucji, mającej nawet związki zawodowe „pracowników kościelnych”, ale.... No właśnie. Zamykającej parafie. Jeśli chcemy dziś dzielić się ze światem orędziem sprzed pustego grobu Chrystusa, nie mocnych instytucji nam trzeba, nie wielkich planów, sprawozdań i temu podobnych, ale... Nie wie jak to nazwać: prawdziwie chrześcijańskiego ducha? Jakoś tak.

Ucieszyło mnie gdy usłyszałem, że w kwestii katechezy podobnie myślą biskupi. Że rzucane nam pod nogi kłody i jawna dyskryminacja to jedno, a odbudowanie w jakimś wymiarze katechezy przy parafii do drugie. Prawda taka, że religia w szkole jako sposób na przekaz wiary niespecjalnie się sprawdziła. Zresztą, sam przez 14 lat ucząc w szkole o Bogu, to widziałem. Szkoła, ta w której zgodnie z zamysłem jej reformatorów nauczyciel przestał byś mistrzem, a stał się kupcem zachwalającym swój towar, uczniowie zaś są mogącymi do woli grymasić i wybierać klientami, nie jest specjalnie dobrym miejscem do dzielenia się znalezionymi skarbami czy drogocennymi perłami. Właśnie nadarza się okazja, by przemyśleć sprawę na nowo i na nowo, lepiej, wszystko poukładać. Że to będzie spory organizacyjny i finansowy kłopot? Na pewno. Ale zazwyczaj różne wymagające większego zaangażowania improwizacje lepiej służą sprawom niż nuda rutyny sprawnie działającego mechanizmu.

Chrystus jest Alfą i Omegą, początkiem i końcem wszystkiego. Nie żyjemy w świecie postchrześcijańskim, a postsekularnym. W rozpoczynającym się nowym roku takiego spojrzenia na sprawy wszystkim życzę.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8

Reklama