Święta Bożego Narodzenia spędzimy w ciemnościach

Rosja nie porzuca swoich planów całkowitego rozwiązania kwestii ukraińskiej - mówi Abp Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

Reklama

Tegoroczne święta spędzimy w ciemnościach, ponieważ Rosjanie zniszczyli w dużej mierze naszą infrastrukturę krytyczną – mówi w rozmowie z KAI abp Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Wyjaśnia, że jest to „wojna ludobójcza, a Rosja nie porzuca swoich planów całkowitego rozwiązania kwestii ukraińskiej, tak jak naziści zrobili z narodem żydowskim podczas Holokaustu w czasie II wojny światowej”.

Krzysztof Tomasik (KAI): Za  pasem święta Bożego Narodzenia. Jak będą one wyglądać na Ukrainie?

Abp Światosław Szewczuk, arcybiskup większy kijowsko-halicki: Nasze Boże Narodzenie będzie miało dwie cechy, które być może odróżnią je od poprzednich. Realnie spędzimy je w dużej części w ciemnościach, ponieważ brakuje nam prądu w wielu naszych miastach i wioskach. Przez wiele godzin na dobę nie ma światła. A  z drugiej strony raczej nie będzie pośród nas ciemności, ponieważ wiemy, że kiedy wokół nas jest ciemno, to światło, które mamy w sercu świeci jaśniej. Zamiast narzekać zapalmy choć jedną świeczkę. Takie bożonarodzeniowe świece nadziei i modlitwy to radość, która pochodzi z nieba. Niech zapłoną w każdym domu, mieście i wiosce. Św. Jan Ewangelista mówi: „A światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”.

Będzie nam też zimno, ponieważ Rosja pozbawiła Ukrainę zdolności do produkcji nie tylko energii elektrycznej, ale także ciepła, w szczególności w dużych miastach. Na przykład na wsi prędzej dasz sobie radę, ale w mieście jak normalnie możesz mieszkać w dużym wielopiętrowym budynku, bez drewna, bez ciepła, bez światła. Staje się on jak zimny cmentarz. Więc ogrzejemy się będąc razem. Szerzmy ciepło Bożego Narodzenia i doświadczmy, jak Bóg tchnie w nas ciepło swojej miłości. Tworzymy ośrodki, takie jak centra leczenia ran wojennych. Rozgrzewajmy się razem ciepłą herbatą, śpiewaniem kolęd i świętujemy. Otrzymujemy tam pomoc humanitarną i duchową pomoc psychologiczną. Jest ro dziś najbardziej ceniona przez Ukraińców działalność. Bóg da, że nigdy nie zabraknie nam światła i ciepła, które pochodzi ze źródła życia, samego Boga.

Mija trzeci rok agresji Rosji na Ukrainę. Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup sytuację w wymiarze militarnym, ekonomicznym i społecznym?

Nikt z nas nie myślał, że wojna będzie tak długo trwała. Nikt z nas nie myślał, że będziemy mówić o trzecim roku wojny i trzecim Bożym Narodzeniu w czasie wojny. Rzeczywiście, sytuacja jest dramatyczna. Myślę, że dramatyczna nie tylko dla Ukrainy, ale także dla rosyjskiego agresora, dla całego świata. Zdajemy sobie sprawę także z tego, że dzisiaj Ukraina jest epicentrum globalnych zmian. To, co się dzieje w Ukrainie, jest tylko i wyłącznie czysto wewnętrzną sprawą Ukrainy. Widzimy jak wojna w Ukrainie stoi w tle wszelkich politycznych wyborów, czy to w Europie zachodniej, nawet w Polsce, jak również w Stanach Zjednoczonych. Widzimy, że tragedia, której doświadczamy jest wstrząsem tektonicznym i ma implikacje globalne. Jest oczywiste, że wojna toczy się na poziomie militarnym, gospodarczym, informacyjnym i humanitarnym.

Nie jestem kompetentny, aby mówić o stronie militarnej wojny w Ukrainie. Chociaż niedawno mieliśmy spotkanie w Kijowie Stałego Synodu naszych biskupów z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandrem Litwinienko. Po rozmowie wiemy, że nie ma żadnego przerwania frontu i tak naprawdę nikt nie zamierza oddawać czy handlować ukraińskimi terytoriami. Jest to tym bardziej interesujące, ponieważ czasami spotykamy się w mediach z bardzo różnymi spekulacjami na ten temat. Chociaż ukraińskiemu wojsku jest bardzo trudno, ponosimy straty, to ukraińska armia nie straciła zdolności obronnych, wręcz przeciwnie, zdobywa coraz więcej doświadczenia. Ukraina skutecznie walczy i się broni. Bardzo ważne, że to usłyszeliśmy.

Cierpi w wielu wymiarach ludność cywilna...

Jest to wojna ludobójcza. Rosja nie porzuca swoich planów całkowitego rozwiązania kwestii ukraińskiej, tak jak naziści zrobili z narodem żydowskim podczas Holokaustu w czasie II wojny światowej. Obecnie większość ataków odbywa się z powietrza różnymi rodzajami broni. Szacuje się, że z czterech pocisków, które Rosja wystrzeliwuje na Ukrainę, trzy są wymierzone w cywilów. Prawie każdej nocy jesteśmy atakowani przez „drony kamikadze”, wyposażone w tzw. amunicję krążącą Shahed-136 produkcji irańskiej. Rosja zmodyfikowała je specjalnie w celu zabijania cywilów. Otrzymaliśmy informację, którą nawet rozesłaliśmy do naszych księży i wiernych, że drony są wyposażone w termobaryczne głowice, które uwalniają łatwopalny gaz przed eksplozją. Podczas detonacji mieszanina spala się wraz ze znajdującym się w powietrzu tlenem, czego efektem jest silna fala uderzeniowa, która jest zabójcza dla ludzi i wszelkich istot żywych. Tego typu drony, nawet gdy zostaną zestrzelone i leżą na ziemi, mogą eksplodować przez dwanaście dni. Diabelski geniusz zmodyfikował tę broń, żeby skuteczniej zabijać cywilów.

Wojna niszczy gospodarkę i powoduje coraz większe ubożenie społeczeństwa.

Oczywiście wojna powoduje ogromne szkody dla ukraińskiej gospodarki. Widzimy, że Rosja prowadzi tę wojnę również na froncie gospodarczym i nauczyła się obchodzić różne sankcje. Ciekawe jest to, że nasi specjaliści zwracają uwagę jak dużo jest elektronicznego sprzętu produkcji zachodnich firm, który trafia do Rosji. Z jednej strony cywilizowany świat wprowadza konieczne sankcje, ale z drugiej strony widzimy jak kwitnie czarny rynek handlu z Rosją oparty w szczególności o dostawy gazu i ropy naftowej. Zatem obietnice dotyczące izolacji gospodarczej Rosji niestety, najwyraźniej nie są realizowane do końca.

Kolejny „front” walki to informacja.

Rosja walczy z Ukrainą i światem zachodnim, także na froncie informacyjnym. Widzieliśmy jak rosyjska propaganda atakowała Ukrainę i cywilizowany świat w szczególności w kontekście wyborów parlamentarnych, czy prezydenckich w różnych krajach. Na przykład celem numer jeden rosyjskiej propagandy są Niemcy, którzy są najbardziej na nią podatne. Dlatego zgodnie z decyzją władz rosyjskich 80 proc.  propagandy jest skierowane na Niemcy, które są jednym z najważniejszych krajów Europy, Unii Europejskiej i świata. Myślę, że wszyscy musimy się dzisiaj uczyć, jak przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie. Na przykład w Ukrainie, nawet z duszpasterskiego punktu widzenia, przeanalizowaliśmy, czym jest operacja informacyjno-psychologiczna, jak wpływa na psychikę i świadomość ludzi, jakich używa się metod zastraszania, żeby na przykład ludzie uciekali z Ukrainy. Rosja robi wszystko, żeby nikt tu nie mieszkał, żeby miasta były puste i ludzie uciekali. Wtedy oczywiście nie będzie Ukrainy, nie będzie komu jej bronić, nie będzie komu jej odbudowywać. Propaganda jest niezwykle niebezpieczna ponieważ bardzo trudno przed nią uciec.

Wpływa także na polskie społeczeństwo?

W może niewielkim stopniu, ale także. Propaganda prowokuje konflikty i nienawiść. Rosja eksportuje strach, z których na przykład rodzą się nowe, skrajne partie polityczne. Bez wątpienia strach zaczyna wpływać na wiele decyzji podejmowanych w różnych krajach świata.

Inny front,  to „front” humanitarny.

Wojna trwa i musimy sobie jakoś radzić. W tym roku kolejne setki tysięcy uchodźców zostało ewakuowanych, w szczególności z północy Ukrainy, obwodu sumskiego oraz ze wschodu, obwodu charkowskiego, donieckiego i zaporoskiego. Setki tysięcy ludzi przemieszcza się z linii frontu i stają się tak zwanymi przesiedleńcami wewnętrznymi. Musimy ich przyjąć, znaleźć miejsce na pobyt, ogrzać, nakarmić. Władze państwowe zapewniają ich wywiezienie z zagrożonych terenów, ale później zaczyna się problem gdzie ich umieścić i się nimi zaopiekować. W tym przypadku Kościoły, organizacje religijne, w szczególności nasz Kościół greckokatolicki ciężko pracuje, aby nakarmić i dać schronienie setkom tysięcy ludzi.

Od początku wojny chodzi o miliony ludzi.

Cały czas przypominam, że zgodnie danymi ONZ, na Ukrainie jest około 6 milionów ludzi, którzy znajdują się w stanie zagrożenia żywnościowego, więc trzeba ich nakarmić. Z jednej strony Ukraina eksportuje zboże na cały świat. Wiele się mówi o korytarzach morskich, przez które statkami wywozi się eksportowane zboże. Ale z drugiej strony mamy prawie 6 milionów ludzi, którzy muszą jeść. Dlatego coraz  częściej przerabiamy nasze zboże i inne płody rolne na gotowe do spożycia produkty. Taka jest teraz nasza logistyka pomocy humanitarnej. Także dzięki międzynarodowej pomocy humanitarnej organizujemy paczki żywnościowe na miejscu, które następnie przekazujemy tam gdzie ludzie ich potrzebują. Poza tym, wielu ludzi w Ukrainie nie ma pieniędzy. Zatem za co mają kupić jedzenie? A jeśli je mają to ceny są bardzo wysokie. Na przykład cena benzyny jest prawie taka sama jak w Europie. Wielu pracujących ludzi otrzymuje pensje, które nie mogą pokryć wszystkich swoich miesięcznych wydatków. Dlatego jest tak bardzo dużo ludzi, którzy żyją na granicy ubóstwa.

Jak wyglądają w czasie wojny relacje z władzami Ukrainy, współpraca z innymi Kościołami i wspólnotami religijnymi w Ukrainie?

W naszej dramatycznej sytuacji musieliśmy nauczyć się czegoś nowego. Z jednej strony jesteśmy wyczerpani, ale z drugiej strony nauczyliśmy się, jak uzupełniać rezerwy i zasoby energii, jak prawidłowo przeżywać to wyczerpanie, aby znowu powstać i pracować dalej. Codziennie pytamy siebie jak utrzymać się tym maratonie, aby można go było pomyślnie ukończyć. Co do współpracy z władzami to nawiążę do słów prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który przedstawił plan zwycięstwa Ukrainy w Radzie Najwyższej. Ciekawe, że po raz pierwszy wśród wielu strategicznych działań różnego rodzaju usłyszeliśmy wyraźne słowo o Kościele. To znaczy, że państwo zdaje sobie sprawę, że nie poradzi sobie bez Kościoła i wspólnot religijnych. W jego planie zwycięstwa jest punkt, który mówi o partnerstwie kościelno-państwowym. Państwo zaczyna rozumieć, że Kościół, religia to nie folklor, przeszłość i kultura. W tym kontekście przypominam sobie jak to były promoskiewski prezydent Wiktor Janukowycz oddał sprawy wyznaniowe ministerstwu kultury.

W końcu zrozumiano, że Kościoły i wspólnoty religijne są istotnymi podmiotami życia społecznego?

Same Kościoły oraz wspólnoty religijne w Ukrainie zaczynają rozumieć i państwo zaczyna rozumieć, że są one najbardziej zorganizowaną częścią społeczeństwa obywatelskiego. Mają w sobie „sekret”  posiadania zasobów nie tylko duchowych, a nawet psychologicznych, ale także materialnych. Jaka jest zatem rola Kościoła i wspólnoty religijnej w rozwiązywaniu problemów, przed którymi stoi dziś państwo? Państwo szuka partnerstwa z Kościołami i wspólnotami religijnymi w szczególności jeśli chodzi o kwestie społeczne, humanitarne, a także jeśli chodzi o więzi między Ukrainą a ukraińską diasporą na świecie. Państwo dzisiaj rozumie, że to Kościół jest w sumie jedynym miejscem, które skupia wokół siebie ludzi, którzy opuścili swoją ojczyznę, że opieka Kościoła nad emigrantami, zwłaszcza w Europie Zachodniej, jest przede wszystkim gwarantem ich przyszłego powrotu do domu. Dlatego dziś uwaga poświęcana ze strony państwa misji Kościoła za granicą jest duża. Mieliśmy również spotkanie naszego Stałego Synodu z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy, Andrijem Sybihą, który wyraźnie o tym mówił. Oznacza to, że dziś nie możemy sobie wyobrazić, jak samo państwo, bez Kościoła, może zapewnić komunikację ze społecznością ukraińską na całym świecie. Oznacza to też działalność dyplomatyczną Kościoła i nasze międzynarodowe kontakty z przedstawicielami państw zachodnich.

Pokazały to dobrze misje dyplomatyczne Księdza Arcybiskupa w mijającym roku i zaangażowanie Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

W mijającym roku odbyliśmy wiele wizyt, w szczególności, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i krajach europejskich. Sam złożyłem oficjalne wizyty m. in. we Francji, gdzie spotkałem się z prezydentem Emmanuelem Macronem, w Niemczech gdzie rozmawiałem z kanclerzem Olafem Scholzem, czy we Włoszech, z premier Giorgią Meloni. Jest to niezwykle ważne, aby usłyszeć głos nie tylko najwyższych władz i struktur państwowych, ale też zwykłych ludzi. Także w Polsce bardzo ważne jest, aby z takiej perspektywy usłyszeć, że Ukraińcy się nie poddają, że Ukraińcy, choć zmęczeni, są niezłomni i są w stanie kontynuować walkę. Oczywiście, jeśli chodzi w szczególności o Kościół katolicki, mamy niezwykle szeroką sieć wsparcia wśród konferencji biskupów w Europie, Stanach Zjednoczonych i innych krajach świata.

Ponadto globalna sieć katolickiej Caritas jest obecnie najważniejszym elementem humanitarnego wsparcia dla Ukrainy, dlatego rola Kościołów, szczególnie w krytycznych okolicznościach, jest ważniejsza niż kiedykolwiek. Swego czasu żyliśmy iluzją, że władze mogą wszystko zrobić same. Ponadto Kościoły i wspólnoty religijne zawsze starały się nawiązać partnerskie relacje z wszelkim władzami na tym polu.

Przykładem jest Wszechukraińska Rada Kościołów i Organizacji Religijnych.

Dzisiaj jesteśmy świadkami bardzo dobrej współpracy między Kościołami a wspólnotami religijnymi Ukrainy, ponieważ protestanci, katolicy, prawosławni, muzułmanie i żydzi doskonale rozumieją, jakie są narodowe interesy Ukrainy. Rozumieją przede wszystkim, co należy zrobić, aby ratować życie ludzi. Absolutnie wszyscy pracują razem w skoordynowany sposób. A co innego mogą robić w tym czasie? Przytoczę mądre słowa św. Franciszka z Asyżu, które są mądrością Kościoła katolickiego, powtarzaną przez wielu świętych, a mówi ona: „Zacznij od robienia tego, co konieczne, potem zrób to, co możliwe; nagle odkryjesz, że dokonałeś niemożliwego”. W ciągu tych trzech lat naprawdę robimy, co musimy robić. Bez tego zginęłoby setki tysięcy ludzi. Następnie robimy co możliwe, czyli wszystko, co w naszej mocy, z narzędziami, zasobami, kontaktami i możliwościami, które wypracowaliśmy przez lata. A teraz, kiedy patrzymy wstecz na to, co zrobiliśmy w ciągu trzech lat, czujemy, że dokonaliśmy wielu rzeczy niemożliwych.

Czyli?

Czy można dalej żyć i służyć Bogu i naszemu narodowi w Ukrainie w obliczu sytuacji wielu słabości? Oczywiście, Ukraina ma nadzieję na sprawiedliwy pokój. Myślę, że wszystkie nasze pielgrzymki, nasze nabożeństwa i modlitwy przyczyniają się do tego, że powoli dokonujemy niemożliwego. Ludzie proszą o to Pana Boga, aby zatrzymać agresora na wszystkich frontach nie tylko wojskowych, ale gospodarczych, dyplomatycznych, humanitarnych, moralnych, i duchowych. Prosimy o uleczenie ran, odbudowę naszych miast i wiosek i w ten sposób jakoś poradzić sobie ze zniszczeniami, które przyniosła wojna.

Czyli prośba o nadzieję, co wpisuje się w rozpoczynający się w Wigilię Bożego Narodzenia Rok Święty 2025 pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”.  Spełnienia jakich nadziei oczekuje Ukraina i Kościół w Ukrainie w Anno Domini 2025?

Dla nas Ukraińców jest czymś opatrznościowym, że papież Franciszek ogłosił 2025 r. Rokiem Jubileuszowym, w którym głównym przesłaniem jest nadzieja. Oznacza to, że wkraczamy w nowy rok jako pielgrzymi nadziei. Jest to główna prawda wiary chrześcijańskiej, o którą wszyscy pytają: chrześcijanie, niechrześcijanie, zwykli ludzie, urzędnicy państwowi, biznesmeni, a nawet zakonnicy i duchowni, kapelani wojskowi. Wszyscy pytają się swój Kościół, czym jest nadzieja? Jakie jest  jej znaczenie? Kiedy naprawdę można mieć nadzieję, która przerodzi się w pewność? Nikt nie wie, co nią konkretnie jest, ale wszyscy starają się nią żyć. Najlepszą odpowiedzią na to jest tylko nasza chrześcijańska wiara i dlatego jako pielgrzymi podążymy w Roku Świętym 2025.

Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup po trzech latach relacje z Polską, z Kościołem w Polsce? Ostatnio po raz kolejny pojawia się kwestia „rzezi wołyńskiej”, spór o ekshumację i upamiętnienie jej ofiar. Sprawa od lat stawiana od lat w kontekście polsko-ukraińskich relacji, pojednania i przyjaźni między naszymi narodami. Jaką drogą powinniśmy iść, aby budować wspólną przyszłość?

Chciałby zwrócić uwagę na trzy punkty. Jeden z nich jest bolesny dla nas, a dwa są pozytywne. Dla nas bolesnym momentem jest to, że podczas przygotowań do kolejnych wyborów w Polsce po raz kolejny stosunki polsko-ukraińskie znalazły się w kryzysie. Bardzo bolesnym jest fakt, że czasami polscy politycy używają antyukraińskich haseł, aby zdobyć przychylność wyborców. Jest to duży problem którym powinny zająć się nasze Kościoły. Zapytałem kiedyś wytrwanego polityka, dlaczego politycy prowokują konflikty. On mi odpowiedział, że bez politycznego konfliktu, jak nie ma napięcia, to nie ma politycznego procesu. Zrozumiałem, że nie ma wtedy wiatru, który politycy mogliby złapać w żagle. Wtedy jednak dla naszych Kościołów staje się to dużym problemem, bo potem przede wszystkim my, duchowni, musimy leczyć rany. Musimy ponownie rozwiązywać konflikty w taki czy inny sposób. W Ukrainie widzimy bardzo wyraźnie, jak wielu polityków w Polsce pasożytuje na konfrontacji polsko-ukraińskiej. Politycy sztucznie się ekscytują, aby tworzyć proces polityczny i pozyskać wyborców. W relacjach polsko-ukraińskich tak nie może być, choćby dlatego, że z tego może się cieszyć tylko Rosja. 

W czym tkwią pozytywy?

Nastąpiła zmiana w polskim rządzie. Został wybrany nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, arcybiskup  gdański Tadeusz Wojda. Odszedł ze stanowiska bliski nam architekt dobrych relacji polsko-ukraińskich abp Stanisław Gądecki. Chciałem wykorzystać okazję, aby podziękować mu i wszystkim biskupom Episkopatu Polski poprzedniej kadencji, że udało nam się wspólnie zrobić tak wiele na drodze pojednania ukraińsko-polskiego. Przypomnijmy chociażby zeszły rok, kiedy podpisywaliśmy nasze wspólne orędzie z okazji 80. rocznicy rzezi wołyńskiej. Pamiętam to piękne, uroczyste wydarzenie w warszawskiej Katedrze św. Jana. Może zadajmy sobie dzisiaj pytanie, czy było to wydarzenia bardzo odległe. Nie. Minął zaledwie rok. Myślmy i działajmy w duchu tego orędzia.

Chcę bardzo podziękować wszystkim polskim biskupom za wizję i pracowitość w dziele polsko-ukraińskiego pojednania. Taka sama wola rozwijania dobrych relacji przyświeca nowemu przewodniczącemu Episkopatu Polski abp Tadeuszowi Wojdzie. Podczas mojej ostatnie wizyty u niego w Gdańsku zgodziliśmy się, że będziemy razem iść tą samą drogą. Myślę, że stosunki polsko-ukraińskie są w dobrych rękach. Społeczeństwa Ukrainy i Polski ufają swoim biskupom. Będziemy razem szli w duchu testamentu jaki pozostawił nam św. Jan Paweł II, będziemy kontynuować dorobek naszych poprzedników.

Poza tym w przyszłym roku przygotowujemy się już do Zjazdu Gnieźnieńskiego, na który zaprosił mnie prymas Polski, abp Wojciech Polak podczas prezentacji w Warszawie tłumaczenia mojej książki „Orędzia pokoju”, duchowego dziennika pierwszego roku wojny. Uczestniczymy już w pracach sekretariatu kongresu, który odbędzie się w kontekście 1000-lecia koronacji króla Polski, Bolesława Chrobrego, więc będzie to wydarzenie dużej rangi. To że wspólnie przygotowujemy się do tego wydarzenia jest znakiem nadziei na kontynuowanie tego co już zrobiliśmy, oświadczeń i dokumentów kościelnych, które wydaliśmy. Niech wpływa to przede wszystkim na postawy i decyzje naszych polityków i mężów stanu.

Bardzo się cieszymy, że to orędzie naszych Kościołów w którym wskazujemy na potrzebę ekshumacji i uhonorowania niewinnie zabitych zarówno po stronie ukraińskiej, jak i polskiej będzie wcielane w życie. Myślę, że wszyscy rozumieją, że formuła pozostawiona nam przez poprzedników i powtarzana zawsze przez św. Jana Pawła II: „przebaczamy i prosimy przebaczenie” będzie kluczem do zrozumienia, jak rozwiązywać skomplikowane kwestie historyczne, jak działać pozytywnie nie w duchu sukcesu i rozgłosu jak chce tego polityka.

Polska przejmuje prezydencję w Unii Europejskiej. Jakie nadzieje wiążą z tym Ukraińcy?

Przede wszystkim Ukraina oczekuje, że niedługo staniemy się częścią Unii Europejskiej Myślę, że w tym czasie powinniśmy bardziej niż kiedykolwiek zrozumieć, że Polska może zrobić bardzo wiele, aby Ukraina nie pozostała w szarej strefie. Jest to oczywiste dla wszystkich, dla naszego państwa, polityków, wojskowych, hierarchów kościelnych i społeczeństwa. Kiedy Ukraina zostanie opuszczona przez Europę i wtrącona w tzw. szarą strefę, zostanie całkowicie wchłonięta przez Rosję. Nie możemy być w strefie wykluczenia. Byłoby to dla nas czymś w rodzaju strefy wokół Czarnobyla, w której nikt nie żyje i nie mieszka. Mamy nadzieję, że Ukraina nie znajdzie się w takiej strefie wykluczenia ze strony Unii Europejskiej. Gdy Polska będzie sprawować prezydencję w Unii Europejskiej, uświadomienie sobie tego będzie głównym zadaniem wszystkich krajów UE. Tak więc niech członkostwo Ukrainy w UE zrealizuje się tak szybko, jak to możliwe.

Czego najbardziej życzyć Siostrom i Braciom Ukraińcom, Ukraińskiemu Kościołowi Greckokatolickiemu w nadchodzącym roku?

Jak już powiedziałem: nadziei. Boże Narodzenie jest świętem, które przychodzi do człowieka od Boga. Ojcowie Kościoła, mówią, że Bóg Ojciec, który jest niewidzialny, niezrozumiały, staje się widzialny i staje się osiągalny. Bóg może być poznany, dotknięty w swojej miłości do człowieka. Jest to ta miłość, która przyjdzie, która narodzi się między nami, która da nam czas, siłę i nadzieję, ponieważ to Jezus Chrystus jest naszą nadzieją, a ta nadzieja narodzi się ponownie w  święta Bożego Narodzenia. Za każdym razem, gdy przeżywamy te święta, otrzymujemy rodzaj niebiańskiej mocy, tym co nazywamy łaską Boga. Jest to sekret naszego przetrwania. Jest to moc, która leczy rany, ociera łzy tym, którzy są smutni. Podnosi ręce tych, którzy byli załamani przez lata. Jest źródłem sensu naszych działań, naszego optymizmu, z którym patrzymy w przyszłość.

Czego Ukraińcy chcieliby życzyć Polakom w 2025 r.?

Przede wszystkim z serca chcemy życzyć Polakom radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Aby Polacy łączyli się z nami i  pamiętali, że Ukraina powstrzymując rosyjskiego agresora walczy także za Polskę i Europę. Tak długo, jak to robimy, Polska może spać spokojnie. Byłoby nam bardzo miło, że pamięć o Ukrainie jest częścią obchodów Bożego Narodzenia w Polsce. Cieszmy się z nowonarodzonego Chrystusa, ale także dziękujmy wszystkim tym, którzy zapewniają, że możemy je obchodzić. Na Ukrainie dziękujemy naszym wojskowym, ponieważ dzięki nim będziemy mogli w miarę spokojnie obchodzić święta Bożego Narodzenia w naszych miastach i wsiach. Także Polska może być spokojna ponieważ Ukraina trwa i walczy. Życzymy wszystkim Polakom zgody społecznej, mądrości Bożej i mocy dobra. Niech Rok Święty 2025 pod hasłem „Pielgrzymi nadziei” w pełni objawi się w polskim społeczeństwie. Pielgrzymujmy razem do Rzymu, żeby przejść przez Drzwi Święte i przyjąć jubileuszowe błogosławieństwo tego roku Wielkiej Nadziei.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama