Po trzech dniach przygotowania w ośrodku w Rybakach przyszedł czas na świadectwa. Cisza jak makiem zasiał. Chętnych brak. Aż wreszcie zrywa się dziewczyna i mówi: – Przyjechałam, bo zapisała mnie mama. Chciałam jak najprędzej stąd wyjechać. A jednak wszystko się zmieniło.
Dwa lata temu zaczynali od Olsztyna. Dziś słuchają ich ludzie także w Ostródzie, Szczytnie i Barczewie.
Kilkadziesiąt osób doświadczyło wspólnoty modlitwy i wiary. Teraz pełni entuzjazmu ruszają do warmińskich parafii, żeby mówić o Bogu.
Sterty papierów do wypełnienia i nie zawsze przyjazne środowiska. Jednak, gdy katecheta kocha swoje powołanie, nie ma mocnych.
Bez tłoku i pośpiechu, przy herbacie... Takie rekolekcje chciałby przeżyć każdy.
Na świąteczną Mszę św. ciągnęły tłumy ludzi. Piechotą szli do parafialnego kościoła, zazwyczaj kilka kilometrów. Jednak gdy zaśpiewali wspólnie kolędy, aż ciarki przechodziły po plecach.
Nie mają nazwy, są z różnych miejsc, ale mają wspólny cel: przybliżyć Boga ludziom. I robią to dobrze. Wielu dziękuje im za powiew Bożej obecności.
Nie siedzą w domu i nie nudzą się. Wszystko dzięki ofiarnej pracy kilku parafianek.
Koncert w amfiteatrze zgromadził liczną publiczność. Ludzie przyszli nie tylko po to, aby dobrze się bawić, ale także by wysłuchać świadectw i wspólnie się modlić.
Choć większość czasu spędzają poza rodzinną parafią, zawsze podczas pobytu w domu zakładają albę i służą przy ołtarzu.
Historia pachnąca miłością. Ale dopiero na końcu. W Cascia siostry zatykały nosy.