Nie mają nazwy, są z różnych miejsc, ale mają wspólny cel: przybliżyć Boga ludziom. I robią to dobrze. Wielu dziękuje im za powiew Bożej obecności.
W olsztyńskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa raz w tygodniu odbywają się wieczory adoracyjne. Każdy, kto w nich uczestniczył, ma w pamięci między innymi piękny śpiew. Grupa odpowiedzialna za oprawę muzyczną, choć nie ma nazwy, to jednak ma mocny i klarowny charakter.
Od Franciszka do serca
– Wszystko zaczęło się u franciszkanów na Zatorzu. Przyszłam na jedną z adoracji, które się tam odbywały, i usłyszałam, że potrzeba pomocy przy animacji śpiewu – mówi Ania Wysocka. Zakonnicy otworzyli swoje budynki dla spragnionych trwania przy Najświętszym Sakramencie. Najpierw spotkania odbywały się w małej kaplicy. Osób jednak przybywało i przeniesiono w końcu nabożeństwo do kościoła. – Większość ludzi, którzy brali udział w czuwaniach, była ze Wspólnoty „Kanaan”. Marek Podbielski koordynował nasze zaangażowanie. Okazało się, iż proboszcz z Najświętszego Serca Pana Jezusa chciał ożywić życie modlitewne parafii, więc czuwania przeniosły się do niego – wspomina Marzena Malinowska. Już u franciszkanów Marzena Ogrodowczyk roztoczyła opiekę nad śpiewającymi i grającymi. – Powiedziałam jej, że jest fajna inicjatywa i ludzie próbują coś robić, ale ze śpiewem i grą nie najlepiej im wychodzi. Szukała wtedy wspólnoty dla siebie. Podstawą naszej inicjatywy była chęć połączenia ludzi z różnych wspólnot. Miała nas wszystkich łączyć adoracja. Ja byłam z Ruchu Światło–Życie, ktoś inny z Odnowy w Duchu Świętym – wspomina Ania.
Różne osoby, jeden cel
Rozpoczęły się systematyczne spotkania zespołu, który do dziś nie ma oficjalnej nazwy. Są w nim ludzie z różnych wspólnot, ale także niezwiązani z żadną. Jedna dziewczyna przyjeżdża ze Stawigudy. Dwa razy w tygodniu młodzi śpiewacy i instrumentaliści służą podczas liturgii: w czwartki na adoracji, w niedzielę o godz. 14.00 na Mszy św. Zespół liczy obecnie 20 osób. Godzinę przed nabożeństwami odbywa się próba. Na wieczory adoracyjne przychodzi coraz więcej osób. W każdy czwartek można uczestniczyć w „Sercu” w czuwaniu, a raz w miesiącu odbywa się modlitwa za miasto Olsztyn. Opiekunem duchowym zespołu jest ks. Piotr Wasilewski. – Nasze próby zawsze zaczynają się modlitwą. Modlimy się o jedność i o to, żebyśmy się nie porównywali do siebie. Jest taka pokusa: ten śpiewa ładniej, tamten gorzej. Modlimy się także o odwagę w dawaniu świadectwa, a także za ludzi, którzy przychodzą na adorację i na Mszę św. – mówi Marzena. Grupa podejmuje także post w różnych intencjach. Chodzi o to, żeby dotrzeć z Dobrą Nowiną do napotkanych ludzi. Do poszczególnych inicjatyw dołączają także ludzie z zewnątrz, ofiarując na przykład swoje cierpienie w określonych intencjach.
Zamieszanie na weselu
– Działania Bożego doświadczyłam na jednym ze ślubów, podczas których śpiewaliśmy. Zespół jest bowiem proszony o oprawę muzyczną takich uroczystości. Na początku zobaczyłam w ławkach ludzi nieuczestniczących w liturgii. Nie śpiewali, nie modlili się, część z nich nie wiedziała, kiedy klęknąć czy usiąść. Miałam wrażenie martwego Kościoła. To wszystko nas zmotywowało. Chcieliśmy, aby wszyscy doświadczyli obecności Boga. Zaśpiewaliśmy z duchem i podziałało – mówi Sabina Ropiak. Ludzie mieli łzy w oczach. Młoda para bardzo przeżyła modlitwę uwielbienia po Komunii św., w której członkowie zespołu spontanicznie polecali przyszłość nowożeńców Panu Bogu.
Charyzmę zespołu wyraża jego e-mail. Jest w nim nazwa adoration group – grupa adoracji. Czasem nieformalnie to jest wykorzystywane. Wielu ludzi podchodzi do młodych śpiewaków i dziękuje za modlitwę. – Jedna osoba poszła do spowiedzi św. podczas adoracji, pod wpływem modlitwy i śpiewu. To jest oddziaływanie – mówi Sabina. Znany jest także przypadek mężczyzny, który chodzi na Msze św., aby modlić się z zespołem, choć wcześniej nie odwiedzał żadnego kościoła. Grupa jest otwarta na przyjmowanie nowych członków. Jednocześnie nieustannie doskonali swoje umiejętności w czasie prób i warsztatów. Ostatnio część członków zespołu pojechała do Wilna, aby modlić się przed obrazem Matki Miłosierdzia przed rozpoczęciem posługi w ramach peregrynacji ewangelizacyjnej, która zacznie się jesienią.
– Miałam obawy i lęk w sercu. A po pobycie w Wilnie czuję wolność i pokój, mogę służyć i świadczyć – mówi Marzena. Faktycznie trzeba mieć odwagę w wyznawaniu wiary, gdy jest ona często wyśmiewana i lekceważona. Ale młodzi z zespołu muzycznego chwycili wiatr w żagle, Boży wiatr.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).