Katechizm inaczej. Powracające pytania

Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim “nova et vetera” - rzeczy nowe i stare. Te “stare” nie starzeją się nigdy. A “nowe” nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.

Reklama

8. Hulaj dusza, piekła…

No właśnie. Jest, czy nie ma? Trzeba chyba zacząć tak, jak zwykle zaczynał jeden z najtęższych europejskich umysłów. Mam na myśli św. Tomasza z Akwinu. Okrągło licząc - 700 lat temu. Jako student byłem nim zafascynowany i czytywałem go w oryginale. Tomasz miał wypracowany schemat wywodu: teza, wyjaśnienie terminów, zdania przeciwników, przedstawienie swojego punktu widzenia, zbicie zarzutów (zauważ kolejność!). Zaczynając zastanawiać się nad piekłem, koniecznie trzeba zacząć od tezy i wyjaśnienia terminów. Tezę stawiamy: “Piekło jest rzeczywistością”. Czas na wyjaśnienie terminów.

A więc: co znaczy “piekło”? Można odpowiedzieć bardzo uczenie: piekło to egzystencjalna katastrofa człowieka. A można próbować opowiadać historyjki o diabłach z widłami. Nawymyślano tych nad wyraz obrazowych powiastek wiele. Nie bójmy się powiedzieć, że są one prymitywne. To właśnie one dały początek powiedzeniu: “Hulaj dusza, piekła nie ma”. Takiego piekła nie ma. Jeśli jednak wskazać pierwszą odpowiedź: “piekło to jest egzystencjalna katastrofa człowieka”, sprawa nabiera innego wymiaru. Doskonale wiemy, że człowiek może swoje życie doprowadzić do katastrofy. Przykłady? Ileż tych przykładów wokół nas! Ot, choćby pijak. Kiedyś miał jeszcze wpływ na cokolwiek w swoim życiu. Od pewnej chwili - już nie. Wszystko się w nim i wokół niego wali. Najczęściej nieodwołalnie. Rozsypują się więzy kaoleżeństwa, przyjaźni. Rozpada się rodzina. A on zostaje przeraźliwie sam. Z butelką, która samotności nie rozproszy. W gruzy idzie majątek, praca, zdrowie, sumienie dawno już poszło. Egzystencjalna katastrofa. Póki człowiek żyje, zawsze można sobie wyobrazić jakąś niespodziewaną przemianę. Ale można sobie wyobrazić, że egzystencjalna katastrofa sięgnęła wieczności.

Oczywiście, życie pisze (pod dyktando człowieka, albo przy jego ogromnym współudziale) najprzeróżniejsze scenariusze: narkotyki, nieuczciwość. Małżeńska niewierność, pogoń za pieniądzem czy sławą… to wszystko może zdruzgotać niejedno życie. Trafiają się bardziej lub mniej widowiskowe katastrofy w życiu ludzi. A jeśli wierzymy w “drugą stronę życia”, czyli po prostu w jego wieczne trwanie - musimy się zgodzić, że jest możliwa ostateczna, sięgająca wieczności katastrofa. Po prostu: wszystko przekreślone, wszystkie mosty spalone, drzwi zatrzaśnięte i klamek przy nich nie ma. W gruncie rzeczy człowiek zostaje przeraźliwie sam na zawsze, na to niepojęte “zawsze”. Bez wspólników, bez przyjaciół, bez Boga - bo wybierając zło, wybierało się przeciw Bogu. Nawet bez szatana, który porzuca swą ofiarę: dopiął swego, krąg piekielnych samotników się powiększył.

A co z piekielnym ogniem? Jezus nieraz o ogniu mówił (np. Mt 5, 22; 13, 42; 25, 41). Ale treść Ewangelii sięga głębiej, niż obrazowość ówczesnego języka. Za tymi zwrotami o ogniu, łatwo dostrzegamy chęć powiedzenia słuchaczom, że człowiek dokonuje jakiegoś rozstrzygającego, ostatecznego wyboru. Tak, jakby wrzucić coś w ogień - już tego nie wyjmiesz z powrotem. A jeśli sam w ogień wskoczyłeś - nie wrócisz. To po prostu koniec. A przy tym koniec bolesny, czego przecież specjalnie tłumaczyć nie trzeba.

Piekło - czy jest odrzuceniem? Tak pytając, myślimy: Bóg odrzuca człowieka? Nie. To człowiek odrzucił Dobro. Użyłem dużej litery, bo chodzi nie o jakiś jeden czyn, ale o zdecydowane, świadome, lekceważące odrzucenie Dobra - a więc Boga. Dobro ma wiele różnych “wcieleń”. Ale zawsze jest z Boga. Napisałem: “zdecydowane, świadome, lekceważące odrzucenie”. Katechizm nazywa to suchym językiem swoich reguł grzechem śmiertelnym: “Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując tego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego” [1033].

Piekło - przekonanie chrześcijan o istnieniu piekła jest konsekwencją przekonania o wolności danej człowiekowi. O wolności, którą Bóg gotów jest uszanować aż do granic… - albo raczej bez żadnych granic. Kim zatem jesteś, wolny człowieku?

«« | « | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama