Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim “nova et vetera” - rzeczy nowe i stare. Te “stare” nie starzeją się nigdy. A “nowe” nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.
12. Poczułem się nieswojo
Rodzice właśnie się przeprowadzili, dlatego zaprosili mnie na kawę do mieszkania Eweliny. Gdy przed laty wyjeżdżali z Polski, bałem się, by zło nie odmieniło i jej, i tylu innych… A więc była ta kawa i ciasto. Ale coś mi nie smakowała. Moim gospodarzom też nie, choć z dumą pokazywali mieszkanie córki. Wyjechała na urlop. Na Majorkę. Mieszkanie było zatem puste. Pokój - z gustownymi meblami. Kuchnia - z nowiutkim wyposażeniem. Pachnąca czystością łazienka. I sypialnia. Piękne, romantycznie zasłane łoże. Chciałoby się rzec: małżeńskie. Ale przecież tu nie mieszka małżeństwo. “Nie, ona nie chce wychodzić za mąż” - zapewnia mama. Wierzę. Ale łoże jest małżeńskie i całe mieszkanie jest dwuosobowe. Poczułem się nieswojo. Obawy sprzed lat wróciły. Wiem. Nie ona jedna. Po prostu (jakże to opacznie brzmi: “po prostu”…) tradycyjny model rodziny przestał tu istnieć. Ewelina zachowała się więc “modelowo”. Co znaczy “tu”? W Niemczech? Nie tylko, w Polsce też się zaczyna dziać źle.
Łączenie się w pary jest stare jak świat. I nie tylko ludzki świat, bo człowiek jest cząstką wielkiego świata natury. Dla chrześcijanina słowo “natura” znaczy “to, co stworzył Bóg”. I nie mogę zapomnieć refrenu powtarzającego się siedem razy na pierwszej stronie Biblii: “I widział Bóg, że to było dobre”. A więc: natura jest dobra! A więc i owa naturalna, zapisana przez Boga w stworzeniu potrzeba bycia razem “jego” i “jej” jest czymś dobrym, pięknym i przez Boga zamierzonym. Dobrze więc, że Ewelina znalazła “swoją drugą połowę”. Dobrze, że mają ładne i funkcjonalne mieszkanie i także tę romantycznie urządzoną sypialnię. Oby ich miłość była piękna.
Mieszkanie kupili i wyposażyli, a także utrzymują dzieląc wydatki po połowie. Uczciwie i sprawiedliwie. I tak powinno być. Aliści… Czyje ono jest? Jej? Jego? Obojga? Ich? “Obojga” oraz “ich” to co innego. “Ich” znaczy: wspólne, jeśli są wspólnotą w świetle prawa publicznego. “Obojga” znaczy: każdy ma swój udział, ale nie jest to wspólnota. Jest to jeden ze szczegółów, w którym widać, że “on i ona” powinni stanowić wspólnotę na płaszczyźnie prawa cywilnego. Nie wymyśliłem niczego nowego, we wszystkich cywilizowanych, demokratycznych państwach istnieje pojęcie “małżeństwa cywilnego”. Bo życie nauczyło ludzi, że sprawy i majątkowe (także spadkowe), i wzajemnych obowiązków prawnych, i obowiązków wobec dzieci, i tylu innych okoliczności nie mogą być zadowalająco regulowane samą tylko ugodą obojga. Człowiek żyjący w społeczeństwie, musi sprawy swego życia w ramach tego społeczeństwa układać. Ewelina i jej towarzysz uregulowali swe wzajemne sprawy we własnym zakresie. Czy to im wystarczy? Na rok, na kilka lat - tak. Ale nie na zawsze. A może i żadnego “zawsze” nie będzie… Czym będzie wtedy kolorowe zdjęcie romantycznie urządzonej sypialni?
A gdyby nawet zdecydowali się na społeczne potwierdzenie swego związku i na dostosowanie swej wspólnoty do cywilnoprawnych wymogów społeczeństwa, jeszcze czegoś by brakło. Są chrześcijanami. Dla chrześcijanina życie jest nie tylko darem stworzenia, darem Boga Ojca, ale jest darem odkupienia - darem obecności Chrystusa w mocy Ducha Świętego. I ta najbardziej ludzka potrzeba bycia razem “jego” i “jej” powinna tą niepojętą obecnością Boga być przeniknięta, napełniona. Chrześcijańska tradycja od czasów apostolskich uważała i uważa, że związek mężczyzny i kobiety może się stać dla człowieka znakiem i mocą obecności Boga w ich życiu. Trzeba jednak ludzką decyzję bycia razem Bogu przedstawić, przyjmując równocześnie najbardziej podstawowe reguły nakreślone przez Boga. Najkrócej wypowiedział to św. Paweł Apostoł gdy pisał o związku mężczyzny i kobiety: “Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła” (Ef 5, 32). To sakrament.
Dobrze, że Ewelina znalazła “swoją drugą połowę”. Dobrze, że mają piękne mieszkanie z romantycznie urządzoną sypialnią. Oby ich miłość była piękna. Ale dlaczego chcą budować wszystko sami? Bez społeczeństwa, w którym żyją i nie zapraszając Chrystusa, w którego wierzą? Tego nie mogę pojąć. I dlatego czuję się nieswojo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.