Ostatni dzień pobytu papieża w Ziemi Świętej to cykl spotkań następujących po sobie w zawrotnym tempie.
Kumulacja w lotto, znów wyższe ceny benzyny, spadająca wartość złotówki. Pieniądze to nie wszystko, ale....
Kolęda... Mój Boże, to kumulacja kontrastów. Zamożności i biedy, pobożności i spoganienia, piękna i brzydoty, ciszy i zamętu, dobra i zła, świętości i piekła...
Nigeria, choć jest krajem bogatym w surowce, nie wykorzystuje swojego potencjału.
I kiedyś, i dziś zdarzają się przypadki skandaliczne, bolesne. Tak, przypadki. Ale nie mówcie mi, że księża są zepsuci.
Boże Ciało ma się w Polsce bardzo dobrze. Marzy mi się tylko, żeby jeszcze kazania były bliższe istoty tej uroczystości i płynęły z czytanego w liturgii Słowa Bożego.
Trzeba by ludzi czujących bluesa. A tak mi się zdaje że są oni nielicznym klubem. I anonimowym. Potrzeba większej obecności, zwłaszcza w parafialno-prowincjonalnym świecie, katolickich ruchów rodzinnych (nawiedzonych zostawiając w domu).
Mówią, że najważniejszym wydarzeniem w ciągu roku jest dla nich Triduum Paschalne. Ale zaraz potem – święto ustanowione przez samego Jezusa.
Wzruszenie czyni wyłom w zaciśniętym ludzkim sercu, zostawia ślad, jest jak blizna, punkt zaczepienia.
– Zmartwychwstały dopuścił, żebym trafił za kraty, bo wiedział, że dopiero tam zobaczę zło, w którym tkwiłem. Cztery lata temu dał mi nowe życie – mówi Sebastian.
Patron kongresów eucharystycznych przyszedł na świat 16 maja 1540 r. w miejscowości Torre Hermoza w Hiszpanii.