Zmarł 70 lat temu. W czasie wojny wraz z parafianami uratował od poniewierki, a może i śmierci wiele dzieci wywiezionych ze stolicy po powstaniu warszawskim.
- Jak umierała, powiedziała siostrze przełożonej, żeby upiekła kołocz, dała kawę i poczęstowała wszystkich, którzy przyjdą, bo będzie wesele. Teraz robimy powtórkę, bo jest 80. rocznica jej śmierci - mówi siostra Paulina.
- Jak często możesz wyjść w góry ze swoim proboszczem, księdzem, katechetą? Jak często idziesz na szlak, na którym 500 osób razem na leśnej polanie chwali Jezusa? Nieczęsto? No to masz okazję!
Jednym trudno zliczyć, ile dzieci udało im się już uratować przed aborcją dzięki 9-miesięcznej modlitwie. Inni podejmują ją po raz pierwszy. Bywa, że jeszcze niedawno stali po drugiej stronie barykady, dziś mówią: „Duchowa adopcja mnie zmieniła”.
Mają po kilka lat. Bose, w podartych ubraniach, przeszukują śmietniki. Wyławiają, co się da, by sprzedać. I walczą ze szczurami o jedzenie.
– Być chrześcijaninem i zostać w Aleppo to wielkie bohaterstwo – mówi s. Urszula Brzonkalik.
To Paweł przyniósł Chrystusa Europie. Zaczął od Grecji, jakżeby inaczej. Filippi, Tesalonika, Berea… Nauczał, zostawiał uczniów, sam szedł dalej. Mówiono: „Ludzie, którzy podburzają cały świat, przyszli też tutaj”.
Odeszła w wieku 94 lat – a jednak dla tylu ludzi za wcześnie. Całe jej życie było katechezą: taką lekcją, która pomagała ludziom spotkać żywego Boga.
W Wielkim Tygodniu przeżywa fizycznie mękę Chrystusa. Nosi stygmaty – co piątek rany na jego rękach, nogach i boku otwierają się. Ma dar bilokacji, uzdrawiania, czyta w ludzkich sercach. Zrobił pierwsze w historii zdjęcie Jezusowi. Brat Elia niedawno odwiedził Polskę.
„KRZYŚ” to nowy, dobry zwyczaj wspomagający naszych kierowców w ich obowiązkach!
Święty Jan Chrzciciel de Rossi urodził się we włoskiej miejscowości Voltaggio 22 lutego 1698 roku.