Razem ze św. Ritą rozważmy ten epizod z jej życia, kontemplując nieskończoną wierność Boga, dziękując Mu za opiekę, którą otacza nas w najniebezpieczniejszych chwilach naszego życia.
Błogosławiona Rita spała w kołysce; w obecności jej rodziców pięć pszczół wyszło z jej ust...
Powyższe słowa, wraz z obrazem z 1480 roku, ilustrują tradycję mówiącą o pszczołach w kołysce Rity. Obraz przedstawia matkę i ojca Rity patrzących na dziewczynkę, z której ust wychodzą pszczoły. Pszczoły symbolizują pracowitość Rity, miód zaś – jej łagodność i słodycz wobec ludzi cierpiących i zranionych.
W epoce średniowiecza symbolikę pszczół wykorzystywano nader chętnie. Plaster miodu symbolizuje z jednej strony życie monastyczne, z drugiej zaś doskonałość hierarchicznej organizacji społecznej, rządzonej przez jedynego i suwerennego władcę.
Wraz z narodzinami Rity, dom w wiosce Roccaporena – skromna chata z różowego kamienia z Schioppo – stał się wzorem domu chrześcijańskiego. Antoni i Amata Lotti, pokorni i cierpliwi rolnicy, złączyli swoją modlitwę z modlitwą Chrystusową, we wspólnocie świętych:
„Boże, nasz Ojcze, daj nam udział w Twym Boskim przywileju, abyśmy mogli ujrzeć w stworzeniu, które nam dałeś, żywy znak Twojej obecności w naszym domu”.
Rodzice św. Rity przez dwanaście lat po ślubie nie mieli dzieci. Bardzo się kochali. Ich miłość była czystym odbiciem miłości Chrystusa do Kościoła. To nic, że Kościół nie wyniósł ich na ołtarze: dla Pana każda dusza jest równie cenna i ma tę samą wartość w Jego oczach.
Początkowo Amata marzyła o synu, chłopcu, „który będzie wypasał kozy na górskich ścieżkach”. Posiadanie męskiego potomstwa pojmowała jako bogactwo materialne i duchowe. Marzyła o silnym i dzielnym synu, który przejąłby obowiązki ojcowskie i stał się dla rodziców podporą na stare lata.
Marząc o macierzyństwie, nie ustawała w modlitwach. Późna ciąża wiązała się z ogromnym ryzykiem. W tamtych czasach, ze względu na brak wiedzy, odpowiednich narzędzi i właściwej higieny, poród niósł ze sobą realne niebezpieczeństwo, groził nawet śmiercią. Amata nie poddała się jednak strachowi ani przesądom, bowiem trzymała się słów Chrystusa: „Doskonała miłość usuwa lęk” (1 J 4, 18).
I rzeczywiście strach ostatecznie się rozwiał, kiedy pewnego jesiennego wieczoru, trwająca na modlitwie Amata nagle usłyszała głos anioła, który przyszedł ją uspokoi :
„Nie bój się niczego, Amato, urodzisz dziewczynkę. Wraz z Antonim pokochacie ją całym sercem! A Pan ukocha ją jeszcze bardziej!”. Po czym dodał: „Nadasz temu dziecku imię Rita na cześć św. Małgorzaty”.
Tak też się stało! Amata przeżyła poród! A Rita już w chwili przyjścia na świat najwyraźniej miała jasno określone przeznaczenie.
Pewnego ranka, wkrótce po chrzcie, Antoni i Amata zabrali dziewczynkę ze sobą na pole. Zostawili ją w wiklinowym koszyku pod wierzbą i ruszyli do pracy. Zajęci pracą nie spostrzegli czyhającego na nią niebezpieczeństwa. Nagle bowiem otoczył ją rój pszczół. Co ciekawe, maleńkie usta Rity zdawały się przyciąga pszczoły niczym najsłodszy nektar.
Rita tymczasem czerpała niewątpliwą przyjemność z łaskotania pszczół, które zbierały się na jej wargach. Białe pszczoły z Corno latały wokół dziewczynki, a nawet wchodziły jej do ust. I choć mogła się wówczas rozegra straszna tragedia, wydaje się oczywiste, że od chwili narodzin dziecko znajdowało się pod szczególną opieką Bożą.
Jedna z opowieści głosi, że chłop, który zranił się w rękę kosą, widząc, co się dzieje, ruszył dziecku na pomoc, aby odpędzić pszczoły. Jego interwencja okazała się na tyle skuteczna, że zaniepokojone owady odleciały. Kiedy na miejsce przybiegli zaalarmowani jego krzykami rodzice Rity, ze zdumieniem stwierdzili natychmiastowe zagojenie się rany u skaleczonego mężczyzny.
Dzięki swej szczodrości i poczuciu odpowiedzialności, człowiek, który ruszył Ricie na pomoc, doświadczył cudu uzdrowienia. Ten prosty wieśniak, nie mając pojęcia o Boskiej opiece, z której korzystało dziecko, odszedł w swoją stronę, nie będąc niczego świadomym.
Hagiografowie Rity nie wspominają nic o późniejszych losach cudownie uzdrowionego mężczyzny.
Jeśli chodzi o rodziców cudem uratowanej dziewczynki, po raz wtóry otrzymali nagrodę za pokładanie swej ufności i nadziei w Bogu. Jedno jest pewne, ów nieznajomy mężczyzna nie znalazł się w pobliżu dziecka przez przypadek i pozostaje nam żywić nadzieję, że cudownie uzdrowienie zainspirowało go do tego, by szukał Boga przez całe życie i kroczył ścieżką nawrócenia.
Co by się stało z Ritą, gdyby pszczoły pożądliły ją w twarz, głowę lub usta? Nawet pojedyncze użądlenie może być śmiertelne, jeśli doszłoby do zablokowania dróg oddechowych, które spowodowałoby zadławienie i śmierć przez uduszenie.
Razem ze św. Ritą rozważmy ten epizod z jej życia, kontemplując nieskończoną wierność Boga, dziękując Mu za opiekę, którą otacza nas w najniebezpieczniejszych chwilach naszego życia. Tylko za sprawą Opatrzności, która wybrała Ritę od samych jej narodzin, mógł zdarzyć się podobny cud.
Oczywiście rodzice Rity byli mocno poruszeni faktem, że dla ochrony ich córki objawiła się chwała Boża. Pojmowali również, że Ricie, prowadzonej ręką Wszechmogącego, pisany jest wyjątkowy los.
Pan chroni nas przed śmiertelnym jadem, zsyłając nam w zamian słodki, dobroczynny miód. Tak jak naród wybrany doświadczył łaski Bożej: „Zaprowadził nas na to miejsce i dał nam ten kraj opływający w mleko i miód” (Pwt 26, 9), tak i rodzice cudownie ocalonej Rity otrzymali szczególne Boże błogosławieństwo. Zamiast śmiercionośnego jadu na ich dziecko spłynął słodki nektar bogów.
Cudownie jest odkryć, że od samego początku Bóg chronił maleńką Ritę przed niebezpieczeństwami tego świata – zupełnie tak jak zostało napisane w Piśmie Świętym: „bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach; na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień” (Ps 91, 11-12) – obdarzając ją niezwykłą łagodnością i dobrocią (miodem): cnotą chrześcijańską, którą Rita pielęgnowała potem przez całe swoje życie, nawet wówczas, gdy spadały na nią najbardziej bolesne doświadczenia.
Była to cnota, którą zawsze okazywała w szczególny sposób ludziom najuboższym i najbardziej doświadczonym przez los...
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Rekolekcje ze św. Ritą z Cascii. 15 dni rozważań i medytacji". Autor: André Bonet. Wydawnictwo PROMIC
To jednak nie koniec. Środki wciąż napływają. Trwa też zbiórka rzeczowa.
Pod protestem przeciw jej zwolnieniu podpisało się 25 tys. osób