Niedobór refleksji etycznej, nieuwzględnianie praw dziecka i ogromna manipulacja – w taki sposób abp Henryk Hoser ocenia toczoną w polskich mediach debatę wokół zapłodnienia in vitro.
W każdym razie widać, że sformułowanie o „wyrafinowanej aborcji” towarzyszącej zapłodnieniu in vitro nie było takie abstrakcyjne.
Ale czy dobrze by się stało, gdyby wyłącznie taki przekaz docierał do par, które nie charakteryzują się bynajmniej hedonistycznym podejściem do życia a ich decyzja o in vitro poprzedzona była poważnymi zmaganiami sumienia?
– Dla wielu małżeństw niepłodność jest wielkim cierpieniem niekiedy spowodowanym – bo o płodność trzeba dbać – niekiedy nie, bo jest skutkiem wielu innych chorób. Jest też wielkim narastającym problemem społecznym. Niewiele robi się dla zapobiegania niepłodności poprzez zaniechanie ryzykownych zachowań i niesprzyjającego trybu życia. Nie wychowuje się do odpowiedzialności za płodność, bardzo złożonego i delikatnego mechanizmu.
Leczenie niepłodności też jest często pozorowane. Nie wystarcza kwalifikować do zapłodnienia pozaustrojowego par po roku współżycia bez poczęcia i często bez diagnozy. Przyczynowe leczenie niepłodności trwa często dłużej, również w okresie diagnostycznym, ale w dużym procencie przypadków kończy się całkowitym wyleczeniem. Bardzo nowoczesna medycyna robi ogromne postępy (np. Naprotechnologia) w diagnozie i przyczynowym leczeniu niepłodności. Stanowi rzeczywistą alternatywę dla zapłodnienia pozaustrojowego. Niestety, takich ośrodków jest w Polsce jeszcze niewiele.
Kościół nie akceptuje zapłodnienia pozaustrojowego nie tylko dlatego, że łączy się ono ze śmiercią embrionów, ale także uznając za godziwe jedynie poczęcie dziecka drogą „aktu małżeńskiego”. Z przyjęciem tego drugiego wymagania – co pokazują badania socjologiczne – ma kłopot nawet wielu katolików. Jaki rodzaj argumentacji mógłby ich przekonać?
– Czeka nas w tym zakresie bardzo trudna edukacja, ukazanie w sytuacji zupełnie nowej – nigdy dotąd nie było takiej w historii ludzkości – że najbardziej intymny ludzki akt i najważniejszy, jakim jest akt poczęcia jest przekazywany w ręce osób trzecich, nad którymi nie ma żadnej kontroli. Ów akt dokonuje się w sposób niegodny człowieka.
Akt małżeński jest najbardziej intymnym aktem ludzkim o określonej treści i niezwykle wyrazistej symbolice. W jego treść wpisuje się pozawerbalna komunikacja co do relacji łączącej dwie osoby. Jest to typowy akt ludzki, pociągający za sobą moralną odpowiedzialność. W skrajnych przypadkach może oznaczać komunikację miłości i wzajemnego oddania, lub jej zaprzeczenie, jako akt nienawiści i pogardy w przypadku np. gwałtu.
Drugim jego znaczeniem i funkcją jest przekazywanie życia, właśnie poprzez małżeński akt miłości. Przypominał o tym i powtarzał Ojciec Święty Jan Paweł II formułując teologię i filozofię ciała. Nie mniej ważna jest symbolika aktu małżeńskiego „dwojga w jednym ciele”, czyli komunii cielesnej, psychicznej i duchowej dwojga ludzi. W tym świetle widać dopiero, jak bardzo akt małżeński różni się od zwierzęcej kopulacji reproduktywnej.
Dziecko – powstałe na skutek pożycia małżeńskiego – przyjmuje się jako coś otrzymanego, swego rodzaju gratyfikację, dar. Natomiast w procesie zapłodnienia pozaustrojowego dziecko jest „produkowane” na zamówienie za pomocą określonej techniki i fragmentuje się ciągły proces powstania i wzrastania dziecka, który zachodzi w środowisku ustrojowym in vivo. W najsłabszej fazie jego istnienia oddaje się je do zamrażarki czy poddaje różnorodnym procedurom laboratoryjnym. Jest to niegodziwość, w sposobie traktowania dziecka w pierwszych momentach jego istnienia. Są to warunki zupełnie nieludzkie, skrajnie niefizjologiczne. A tymczasem godność dziecka wymaga szacunku od pierwszych chwil jego istnienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.