Niedobór refleksji etycznej, nieuwzględnianie praw dziecka i ogromna manipulacja – w taki sposób abp Henryk Hoser ocenia toczoną w polskich mediach debatę wokół zapłodnienia in vitro.
W gorącym czasie dyskusji sejmowych Ksiądz Arcybiskup unikał opowiedzenia się za konkretnym projektem. Dlaczego?
– Możemy powiedzieć to pośrednio, bez wskazywania jakiegokolwiek nazwiska. Można opisać omawiane w Sejmie projekty i wskazać te, które są bliższe poprawnym rozwiązaniom etycznym, w oparciu, podkreślam raz jeszcze, o uniwersalne prawo człowieczeństwa.
Każda ustawa tego typu, jak zresztą wszystko w polityce jest wynikiem kompromisu politycznego, to jest gry sił, jakie są skonfrontowane w obszarze np. ciała legislacyjnego. I tu Kościół może sugerować rozwiązania i postawy posłów takie, żeby ów kompromis polityczny był najmniej "zgniły" czyli etycznie najbardziej poprawny i wymagający w stosunku do pozostałych projektów.
A jak ocenia Ksiądz Arcybiskup odrzucenie projektu ustawy ograniczającej aborcję dzieci chorych i niepełnosprawnych?
– Głosowanie projektu ustawy zakazującej aborcji eugenicznej było kompromitacją części posłów katolickich lub uważających się za takich, w interesie „kompromisu politycznego”.
W odniesieniu do debat, które dotyczą fundamentalnych kwestii antropologicznych w tym zagadnień związanych z początkiem i kresem życia człowieka Kościół może sugerować i oceniać poszczególne projekty w myśl zasady: maksymalnie chrońmy dobro i jak najmocniej ograniczajmy zło. Czy tak?
– Tak. I tego domaga się Kościół, o tym pisał Jana Paweł II w encyklice "Evangelium vitae".
Czy Ksiądz Arcybiskup w ogóle wierzy w to, że sejm obecnej kadencji przyjmie jakikolwiek projekt w sprawie zapłodnienia pozaustrojowego?
– Wierzę, ale obawiam się, że przyjmie jeden z najgorszych projektów to znaczy jeden z najmniej obwarowanych determinantami etycznymi. Zależy to od sytuacji politycznej, bo tu nie chodzi o samą istotę rzeczy; w tej chwili 55 klinik in vitro w Polsce pracuje bez żadnego prawodawstwa, owszem, w oparciu o dawne dotyczące przechowywania materiału biologicznego, tkanek i narządów, ale nie ma w Polsce żadnego prawa dotyczącego nowoczesnej biotechnologii, ze względu na klincz polityczny jaki zaistniał. W związku z tym uchwalenie lub nie uchwalenie jakiejś ustawy bioetycznej w Polsce, która się ogniskuje na problemie in vitro jest odwróceniem proporcji. Przecież to nie jest jedyny problem w tej materii, przede wszystkim najpierw trzeba ustalić to, czego nam brakuje: jaki jest status embrionu i genomu ludzkiego. To są zupełnie podstawowe problemy dla rozstrzygnięć szczegółowych. Ale czy będzie to uchwalone czy nie, zależy wyłącznie od koniunktury politycznej, od niczego więcej.
Sprawę regulowania procedury in vitro rozpoczęto w naszym kraju od rozporządzenia ministra zdrowia o refundacji tego procederu. Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup tę decyzję premiera?
– Nie jestem komentatorem politycznym i tej funkcji unikam. Ale sprowokowany odpowiem. Jest owa decyzja oczywistym pójściem na skróty, by ominąć trudną debatę sejmową. Obawiam się, że jest zarazem narzuceniem arbitralnej decyzji w celu osiągnięcia zamierzonych efektów politycznych partii władzy. Mamy do czynienia z kolejną próbą ominięcia kryteriów etycznych, poprzez stosowany „forcing”.
Tu warto przypomnieć, że dyskutowana regulacja zapłodnienia pozaustrojowego nie dotyczy ratowania życia ludzkiego jak to jest w przypadku chorych onkologicznie czy chorych dzieci. Prof. Zbigniew Religa był przeciwny refundowaniu tej procedury, właśnie dlatego, że brakuje środków na terapie ratunkowe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).