Nie iść na skróty

Wydawnictwo JUT Ścieżkami wiary. Rozmowy o wierze, miłości i życiu

Krzysztof Ziemiec: Prawdę mówiąc, w życiu nadal pragnę najbardziej tego, czym się wówczas obroniłem.

Niewidoczne spoiwo

Dla osób, które nie są związane z Kościołem, ślub nie ma znaczenia, ponieważ wydaje się im tylko „papierkiem”. Natomiast według mnie trwanie w związku sakramentalnym wiąże się z otrzymaniem pewnej „premii”. Mam wrażenie, że dzięki temu, iż jesteśmy z moją żoną Daną małżeństwem sakramentalnym, doświadczamy większego błogosławieństwa. Bardziej nam się „chce chcieć” i więcej nam się udaje, bo wytrwalej walczymy o siebie, o związek, o dzieci, o dom. 

Biorąc ślub kościelny, wskakuje się na zupełnie inną „orbitę”. Elektrony krążą bliżej jądra, więc przyciąganie do Boga jest silniejsze. To są sprawy, których nie da się jasno czy klarownie zdefiniować. Teoretycznie różnic można nie dostrzegać. Jednak czuję, że związek sakramentalny jest bardziej pełny miłości. Przecież można spotkać ludzi, którzy nie kochają się już po dwóch latach związku, i można znaleźć również takich, którzy po kilkudziesięciu latach nadal są w sobie zakochani – ta miłość oczywiście się zmienia.

Pełne uczestnictwo całej rodziny we wszystkich sakramentach sprawia, że naprawdę jesteśmy scementowani niewidocznym spoiwem duchowym. Czuję to mocno, ale do tego trzeba dojrzeć. Po pierwsze należy chcieć, a także wymagać od siebie, i to codziennie!

Pożar w mieszkaniu

Do pożaru w naszym mieszkaniu doszło 22 czerwca 2008 roku. Moja żona jest alergikiem i podgrzewała w garnku parafinę, z której robiła okłady na dłonie. W pewnym momencie parafina zapaliła się! Najpierw ogień objął kuchnię, a potem przedpokój, przez co zablokował jedyną drogę wyjścia. Brałem wtedy prysznic i wyskoczyłem z łazienki w ręczniku. Żona pobiegła do dzieci, a ja usiłowałem otworzyć drzwi wyjściowe.

Już wtedy byłem bardzo poparzony, ale nie czułem bólu. Myślałem tylko, abyśmy stamtąd wszyscy uciekli! Na szczęście udało mi się otworzyć płonące drzwi. Na korytarzu czekali na nas sąsiedzi z wodą. Dzieci kaszlały, ale nie stało im się nic poważnego. Byliśmy w takim szoku, że nie chcieliśmy wyjść. Stałem i trzymałem w górze ręce – cały krwawiłem, a z rąk zwisała mi spalona skóra. Ale udało mi się uratować rodzinę.

Najpierw doznałem szoku – wydzielająca się adrenalina znieczulała obolale ciało. Pamiętam, że leżałem, a żona ciągle coś do mnie mówiła, bo nie chciała, żebym zasnął.

Jadąc karetką do szpitala, myślałem o... wyczekanych wakacjach, na które nie będziemy mogli pojechać. Tak naprawdę byłem w bardzo ciężkim stanie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11