Bach, Mozart, Beethoven… - być może właśnie te nazwiska przychodzą nam do głowy jako pierwsze, gdy słyszymy o mszy, jako gatunku muzycznym. Ciężka, patetyczna, mroczna i śmiertelnie poważna pompa. Czyż nie?
Indywidualnie, po mszy... No przecież słyszę, że mam już iść, nieprawdaż?
Przez długi czas poszukiwał prawdy, pielgrzymując od jednej do drugiej szkoły tradycji filozofii greckiej.