Co go zgubiło? – To, że miałem mocną głowę i zawsze mogłem dużo wypić. Inni już zdrowo mieli w czubie, a on dopiero zaczynał się dobrze bawić. – Do pół litra nigdy we dwójkę nie siadałem. Musiał być litr. Fragment książki "Wyznania księży alkoholików" Stanisława Zasady wydanej nakładem wydawnictwa Znak.
Znowu przegrał
W sobotę wieczorem znowu ostro popił.
Budzi się. Jest niedziela, czwarta rano. Ma potwornego kaca. Organizm domaga się alkoholu.
Mówi sobie, że tym razem wytrzyma. Że nie wypije. Powiedzieć łatwo, ale głód alkoholowy wcale nie ustępuje. Walczy ze sobą, przewraca z boku na bok, płacze.
O szóstej (za dwie godziny ma Mszę) ubiera się i idzie na stację benzynową. Kupuje pół litra.
Znowu przegrał.
W buszu
Najpierw była Algieria – rok po święceniach.
W całym kraju był jedynym księdzem z Polski. Wszędzie go wołali z posługą, bo w Algierii pracowało wtedy (końcówka lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku) dużo Polaków. Do jego kościoła przychodziło wielu Europejczyków.
– A nawet Żydówka, która nie umiała się odnaleźć w islamie i wolała chrześcijaństwo – opowiada.
Radykalny islam podnosił głowę. Wkrótce po wyjeździe ojca Mirosława rozpoczęła się wojna domowa – islamscy terroryści wypowiedzieli dżihad rządowi i cudzoziemcom. Zabili biskupa i porwali siedmiu trapistów, u których kiedyś odprawiał Mszę.
Gdy trapistom obcięto głowy, był już wtedy w Senegalu. Posłali go na wschód kraju. Dookoła busz, do najbliższego miasta prawie trzysta kilometrów. Plemiona o wdzięcznych nazwach: Basari, Bedik, Malinke. Czarni jak smoła mieszkańcy wyznają animizm. O Bogu chrześcijan nigdy nie słyszeli.
Miał dwadzieścia wiosek. W piętnastu nie było żadnego ochrzczonego.
– To była pierwsza ewangelizacja – mówi o swojej pracy.
Misjonarze stawiali najpierw szkołę. Szkoła: ściany z bambusa, zamiast ławek deska na dwóch pustakach.
I kopali studnię. To było bardzo ważne – w niektórych wioskach kobiety chodziły po wodę po kilkadziesiąt kilometrów.
Raz wybrał się na plemienne święto. Zabrał ze sobą wodę na kilka dni (misjonarze nie ruszali się z miejsca bez wody). Miejscowi wypili mu cały zapas od razu. Potem cierpiał, bo chciało mu się strasznie pić.
– Poznałem wtedy, co to piekło na ziemi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.