Co go zgubiło? – To, że miałem mocną głowę i zawsze mogłem dużo wypić. Inni już zdrowo mieli w czubie, a on dopiero zaczynał się dobrze bawić. – Do pół litra nigdy we dwójkę nie siadałem. Musiał być litr. Fragment książki "Wyznania księży alkoholików" Stanisława Zasady wydanej nakładem wydawnictwa Znak.
Przestał cierpieć
Zabrało go pogotowie.
Gdyby współbracia nie wezwali karetki, nie wie, co by z nim było. Miał delirium. Wzięli go do szpitala na detoks. Na sali okropne towarzystwo, kroplówki, fatalnie się czuje. Po dwóch dniach przestał cierpieć.
Po raz pierwszy od wielu miesięcy.
Jakby siebie słyszał
Że alkoholizm to choroba, zrozumiał w kolejnym szpitalu – poszedł tam na terapię.
Wcześniej myślał, że picie to grzech. Czasem kładł się krzyżem na zimnej posadzce w kościele i przepraszał. Czasem złorzeczył, że Jezus go oszukał. Myślał, że jest opętany. Na terapii chodził na mityngi. Inni opowiadali historie swojego picia, a on czuł się tak, jakby samego siebie słyszał.
Zaczął na nowo odkrywać swoją wiarę.
Stamtąd pojechał do ośrodka dla księży alkoholików (prowadzi go ksiądz alkoholik, od trzydziestu lat nie pije). Był tam dwa tygodnie. Po wielu miesiącach przerwy zaczął odprawiać Msze, słuchać spowiedzi.
– Zacząłem znowu funkcjonować jako ksiądz. Zapisał się na indywidualną terapię. Trzeba było jechać autobusem. Jest problem: nie umie kupić biletu.
– Przez to picie zatraciłem umiejętność praktycznego życia.
Minie jeszcze wiele tygodni, nim zupełnie dojdzie do siebie.
Nie kuście mnie
Dostał zaproszenie na wesele (kuzynka wydawała za mąż córkę). Wiedział, że będzie wódka, że będą wmuszać. Bał się jechać.
Nie wszyscy w rodzinie uwierzyli w to, że przestał pić. Na weselu chcieli go wypróbować: do szklanki z oranżadą nalali mu wódki. Sięgnął, poczuł alkohol i wypluł. Zaraz się z nimi pożegnał.
Gdy jedzie na jakieś przyjęcie albo wesele, boi się. Nie siedzi zbyt długo.
– Kiedy atmosfera staje się luźniejsza, wychodzę.
I nie lubi być sam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).