Szanuj tego, który jest święty – przypomina drugie przykazanie. Wśród różnych grzechów przeciwko Bogu największa odrażę budzi chyba bluźnierstwo.
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2148-2149
Grzechy przeciwko pierwszemu, ale chyba i drugiemu przykazaniu: kuszenie Boga w słowach i czynach, świętokradztwo, symonia... Przeciwko drugiemu też, bo są wikłaniem Boga w nasze ludzkie brudy; nie liczą się ze świętością. Poza tym wymawianie imienia Boga (czy świętych) bez uszanowania. Jakby imię Boże mogło być „przerywnikiem” ludzkich wypowiedzi, a On sam mógł być traktowany jak służący jaśnie pana/jaśnie pani, wzywany bezmyślnie do najbłahszych spraw. No i niedotrzymywanie obietnic złożonych z powołaniem się na Boga czy krzywoprzysięstwo – Boga nie można brać na świadka kłamliwych zapewnień. O tych grzechach mowa była w poprzednim odcinku naszego cyklu.
Ale jest jeszcze jeden, paskudny grzech, budzący w wierzących chyba największa odrazę. To bluźnierstwo. „Polega ono na wypowiadaniu przeciw Bogu – wewnętrznie lub zewnętrznie - słów nienawiści, wyrzutów, wyzwań, na mówieniu źle o Bogu, na braku szacunku względem Niego w słowach, na nadużywaniu imienia Bożego” – czytamy w KKK 2148, gdzie wyjaśniono też, że „zakaz bluźnierstwa rozciąga się także na słowa przeciw Kościołowi Chrystusa, świętym lub rzeczom świętym”.
Bluźnierstwo to straszna rzecz. Jest obrażaniem tego, któremu wszystko zawdzięczamy. „Sprzeciwia się szacunkowi należnemu Bogu i Jego świętemu imieniu. Ze swej natury jest grzechem ciężkim (KKK 2148).
Nie chodzi o to, że człowiek nie może na modlitwie szczerze pytać, szukać zrozumienia, stawiać „trudnych” (dla Boga nic nie jest trudne) pytań; że nie może krzyczeć, iż wydaje mu się, że coś Bóg jednak robi nie tak, że powinien inaczej. Ale nawet w największej desperacji powinien okazywać Bogu szacunek i starać się wyznawać: wierzę, ufam, kocham, choć w tych okolicznościach w których jestem, jest mi Boże bardzo trudno. Jak w skardze Hioba, który przedstawiając swoje racje także Bogu, nie przestaje Go szanować i Jego uznawać za Pana. Ale człowiek nigdy, przenigdy, nie powinien Boga obrażać.
Autorzy Katechizmu pisząc o bluźnierstwie dodali w tym samym punkcie jeszcze jedno, niezwykle istotne. „Bluźniercze jest również nadużywanie imienia Bożego w celu zatajenia zbrodniczych praktyk, zniewalania narodów, torturowania lub wydawania na śmierć. Nadużywanie imienia Bożego w celu popełnienia zbrodni powoduje odrzucanie religii”.
Niezwykle ważne, w praktyce bardzo często zapominane. Na ten temat można by napisać opasłe tomy, ale koniecznie trzeba podkreślić: na ten grzech narażonym się jest tym bardziej, im bardziej uważa się samego siebie za człowieka wierzącego. Im gorliwość większa, tym większa także pokusa. I chyba jasne jest o co chodzi. Dla ilustracji (bo ocena może nie do końca sprawiedliwa) – na przykład o takie działania, których dopuszczali się Krzyżacy. Nominalnie chodziło o szerzenie Ewangelii. W praktyce o władzę i bogactwo. Uciskanie innych, dokonywanie zbrodni i stawianie się przy tym w roli pełniących wolę Bożą jest bluźnierstwem! Bóg nigdy nie popiera zła, a stawianie spraw w ten sposób jest złem wyjątkowo wielkim: i z racji zadawanych cierpień, krzywd i z racji tego, że niszczy się w uciskanych prawdziwy obraz Boga, sędziego, który nie ma względu na osobę, a zawsze sądzi sprawiedliwie. Takie dokonywanie krzywd i zbrodni w imię Boga – jak napisano w KKK – prowadzi do tego, że krzywdzeni odrzucają religię, odrzucają Boga.
Problem jest naprawdę bardzo poważny. Wierzący, którzy w swoje złe działania angażują Boga odpychają od wiary! I to często nasza, wierzących wina, że ktoś wiarę porzucił! Trzeba mieć tego jasną świadomość i jak ognia unikać takich zgorszeń. Tak dzieje się, gdy „funkcjonariusz Pana Boga” (bo niekoniecznie kapłan) nadużywa swojego stanowiska i angażuje Boga w ukrywanie popełnionych wobec innych grzechów, że niby jemu wolno. Bóg nie ma względu na osoby! Tak dzieje się, gdy „funkcjonariusz Pana Boga” wykorzystuje swoją pozycję by bezkarnie innymi pomiatać. Choćby w imię "świętego posłuszeństwa". Tak dzieje się, gdy chcąc osiągnąć jakiś przyziemny cel człowiek bierze Boga na sztandar i wymachuje nim przeciw „bezbożnikom”, którzy osiągnięcie tego celu mu uniemożliwiają. Bóg nie może być w naszych ludzkich „bijatykach” (przepychankach, sporach) traktowany ani jako tarcza ani tym bardziej jak maczuga, by walić Nim po głowie innych. Nie może być też traktowany jak parasol: najpierw przeciwnika wkurzamy, a kiedy zaczyna pluć, zasłaniamy się Bogiem i krzyczymy, że "na Boga plują". Nie opluliby, gdybyśmy Go do oplucia nie nadstawili. To ze strony wierzących wyraz braku szacunku do Boga i przedmiotowego traktowania Go.
Ale tak też dzieje się, gdy rodzice – najczęściej bezmyślnie – próbując doprowadzić do porządku swoje niesforne dziecko straszą Go Bogiem. Co się w głowie dziecka dzieje? Mama i tata przebaczą, dziadek przebaczy, babcia tym bardziej, ale Bozia widzi i ukarze! Zawsze i bezwzględnie! I to za co: że znów ubrudził ręce, buzię czy świeżo założone ubranko, że się przewrócił, choć mama ostrzegała, żeby nie biegał, za to że zjadł dwa cukierki za dużo itd. itp. To obraz Boga – sadysty lubującego się w karaniu! Straszny obraz, który rodzice bezmyślnie malują w sercach swoich dzieci, a potem dziwią się, że dzieci nie chcą z takim Bogiem mieć nic wspólnego.
„Gott mit uns” (Bóg z nami) – mieli wypisane na klamrach niemieccy żołnierze. Otóż to: Bóg jest z nami, ale niekoniecznie z nami przeciw innym. Nigdy nie wolno Boga wciągać w nasze rozgrywki czy wojenki. Z szacunku dla Niego. I pamiętając przy tym, ze takie działania prowadzą do odrzucania religii.
Nadużycie bez woli bluźnierstwa
W Katechizmie wymieniono jeszcze jeden grzech przeciwko II przykazaniu, bliski bluźnierstwu. Chodzi o używanie imienia Bożego w praktykach magicznych. Dokładnie napisano:
"Przekleństwa posługujące się imieniem Boga bez intencji bluźnierstwa są brakiem szacunku wobec Pana. Drugie przykazanie zabrania także magicznego używania imienia Bożego" (KKK2149).
To oczywiste: praktyki magiczne są grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu i jako takie w ogóle zakazane. Jednak jeśli już ktoś ten grzech popełnia, a używa do tego jeszcze imienia Bożego, grzech jest większy. Szacunek dla Boga domaga się, by tego nigdy nie robić.
Na marginesie warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że pewną role w tym zjawisku może też odgrywać .. nieznajomość łaciny. Tak jak znane „hokus pokus” pewnie wzięło się z uproszczenia łacińskich słów przeistoczenia „hoc est enim Corpus Meum” (to jest bowiem Ciało Moje), albo jak w pewnej dziecięcej wyliczane pojawiają się w pewnym momencie słowa „Deus meus” czyli "Bóg mój". Chyba ważne, gdy w kulturze pojawia się śpiewanie w nieistniejących językach, żeby ładnie brzmiało. Słowa, które nic nie znaczą mogą jednak znaczyć. Oby nie były obrażaniem Boga czy przyzywaniem demonów.
I właściwie to już wszystko o grzechach dotyczących drugiego przykazania. W Katechizmie w tym miejscu mowa jest jeszcze o „imieniu chrześcijańskim”. Ale o tym – w następnym odcinku. Na następnej stronie jeszcze tylko fragmenty z Katechizmu Kościoła Katolickiego, które były inspiracją do napisania tego odcinka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).