Tu zagwiżdże, tam zaśpiewa, a gdzie indziej zatańczy. I jest wolny.
Z cyklu "Rozmyślania w drodze"
Czasem jest zefirkiem przynoszącym ulgę w spiekocie dnia. Czasem, wiejąc trochę bardziej zdecydowanie, głaszcze trawy, czesze czupryny drzew a niebem pcha okręty chmur. Bywa, że miecie piaskiem, choć zdecydowanie częściej deszczem. Ale bywa też tak silny, że zwala człowieka z nóg, łamie drzewa i zrywa dachy. Wiatr. Nieodłączny towarzysz wędrującego.
Wyjątkowo wierny to towarzysz. Idący z wędrowcem całymi dniami. Gdy czasem, któregoś dnia, gdzieś się zapodzieje, następnego na pewno znów się wróci. Choćby na chwilę. Przywita się, może nawet uśmiechnie i swoim zwyczajem pobiegnie zajrzeć we wszystkie możliwe do obejrzenia kąty. Ciągle wszędzie go pełno. Jakby był doglądającym całego świata gospodarzem, albo ciekawskim trzpiotem, który o wszystkim i o wszystkich wszystko musi wiedzieć.
Tu zagwiżdże, tam zaśpiewa, a gdzie indziej jeszcze zatańczy. Widać ten jego taniec po niesionych liściach, po równomiernie kołyszących się drzewach. I nikomu nie daje się ujarzmić, jest wolny. Jeśli porusza łopatami wiatraków, to tylko dlatego, że taki ma akurat kaprys. Nie wybrzydza przy tym na znajomości. Każdego, wielkiego i małego, mądrego i mądrego inaczej, dobrego i złego, bez ceregieli potraktuje jak przyjaciela czy brata. Nie? Przecież bezceremonialnie ocierając się o twarz i świszcząc w uszach pozwala sobie na bliskość, do której człowiek dopuściłby tylko najbliższych.
Trochę taki właśnie jest Bóg. Chyba nie przypadkiem w języku Biblii „wiatr” i „duch” to to samo słowo, na nasz język przetłumaczone jako Duch, Duch Święty. Bóg jest w każdym czasie, każdym miejscu i dla wszystkich. Też ogarnia sobą każdy zakątek świata i też, jak wiatr, pozwala sobie na bliskość, na jaką wobec człowieka pozwolić mogą sobie tylko jego najbliżsi. Dla nas nawet staje się spożywanym przez nas Chlebem i Winem. On nie ma oporów. Bo jest naszym Stwórcą. Jest naszym Odkupicielem. My jesteśmy Jego dziełem i Jego dziećmi.
On jest z nami na początku naszej drogi przez życie, spotykamy Go podczas całej naszej ziemskiej wędrówki i On będzie też z nami, gdy przyjdzie nam odchodzić z tego świata. W pierwszych dnia wędrówki myśli człowieka zaprzątnięte są tyloma sprawami, że może na wiatr nie zwracać uwagi. Ale ostatniego, gdy za nim droga i nieubłaganie przeszły już czas, pytanie o to, co z tych pierwszych dni wędrówki pozostało aż ciśnie się w jego serce. A pozostał tylko on sam i ten najwierniejszy towarzysz jego wędrówki, wiatr. Wszystko inne jest już tylko przeszłością.
Pięknie jest żyć próbując stawać się jak Wiatr.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.