Ring

Ważne jest, abyśmy umieli nawiązać do obrazów z ich świata, przemówić językiem, który zrozumieją. Możemy mówić, że Kościół nie „biegnie”, nie „idzie”, tylko „kroczy”, ale przecież młodzi ludzie szybko wyczuwają, że to nie ich świat.

Odpowiedź godna mnicha. Bez nutki fałszywej pokory. A jakie jest źródło nieustannego Ojca uśmiechu?

Jako porządny chrześcijanin powinienem odpowiedzieć: źródło uśmiechu jest w Panu Bogu. Ale to brzmiałoby troszkę jak w tym dowcipie: katechetka pokazuje dzieciom wiewiórkę i pyta: Co to jest? Jasiu odpowiada: tak naprawdę to wiewiórka, ale ponieważ pyta o to pani katechetka, to pewnie Pan Jezus (śmiech). Łatwo odpowiadać na różne pytania, trudniej tymi odpowiedziami żyć.

Słyszałem, że pierwsza katecheza z Ojcem była nietypowa…

Poprosiłem, by uczniowie wkleili do zeszytu ring bokserski. Powiedziałem, że będziemy w trzech rundach zmagać się z brakiem akceptacji, z niewiedzą i niewiarą. Mówiłem im, że nie będę walczył z nimi, ale będziemy walczyć razem po tej samej stronie.

Katecheta, który mówi uczniom o wspólnym zmaganiu się z niewiarą? Ciekawy obrazek.

Czytałem kiedyś książkę o niemieckim proboszczu, który stracił wiarę. W Niedzielę Wielkanocną, w czasie Podniesienia. W jednej chwili zobaczył puste gesty, słowa. Przestraszył się, ale szczerze powiedział o tym parafianom. A oni, ku jego zdumieniu, zaczęli przychodzić i opowiadać: – Ależ ja też się z tym zmagam! Ja też mam takie same problemy ze zrozumieniem. Stali się sobie bliscy.

Nie umiem ukryć przed młodymi swojej słabości. Oni widzą, że często jestem bezsilny aż do łez. Nie ukryję tego, wyczują każdy fałsz. Można udawać i skryć się za fasadą „autorytetu kapłana”. Jednak dobrze wiemy, jak bardzo, i to z różnych powodów, ten autorytet został nadszarpnięty. Dlatego unikam języka triumfalizmu. Gdy Josh McDowell przyjechał w zeszłym roku do Polski, na spotkaniu w Gliwicach powiedział wprost: – To ostatnie pokolenie chrześcijan. Widzę uczniów w gimnazjach w wielkich miejskich aglomeracjach. To ludzie, którzy już nie mają wiary wyssanej z mlekiem matki. Oni sami muszą odkryć miłość Jezusa. Wielu narzeka na katechezę w szkole, postuluje, by przenieść ją do salek. Zaraz, zaraz, pytam: A czy młodzież do nich przyjdzie? Zróbmy nieobowiązkową katechezę w salkach i zobaczmy, jaki procent młodych będzie w niej uczestniczył. Myślę, że bardzo byśmy się rozczarowali. Katecheza w szkole nie jest przekleństwem. Jeśli ktoś zapala młodych, znajduje z nimi kontakt, znakomicie się kręci. A młodzi zaczynają żyć wiarą.

Rozmawiał Marcin Jakimowicz
Tekst opublikowano w Gościu Niedzielnym, 43/2006

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11