Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo. - abp Alfons Nossol
75. Dobro i pozory
“Ani żadnej rzeczy, która jego jest!”
“Nie pożądaj!” Czego? “Żony, ani żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego”. Właśnie: rzeczy. Pożądanie skupia się zwykle na materialnym przedmiocie. Tak, tak - gdy o pożądaniu mowa, nawet osoba staje się przedmiotem. Materialnym, cielesnym. Przecież pożądanie to szukanie zaspokojenie jakiegoś cielesnego pragnienia. Obserwowałem kiedyś zabiegi pewnego człowieka, wykształconego, mądrego (przynajmniej, gdy o uniwersyteckie dyplomy chodzi), przystojnego, dobrze sytuowanego. “Kręcił się” wokół pewnej podejrzanej osóbki. Owszem - sylwetka zgrabna, twarzyczka śliczna, oczy wyjątkowo ładne. Ale na tym koniec superlatywów. Że była naiwna i głupia, to można jeszcze wybaczyć. Ale że równocześnie była prostacka, że była nieznośna, że nie potrafiła się odezwać bez wstawki typu “jasna ch…” (to było najdelikatniejsze w jej repertuarze) - wszystko to było odpychające. Bez wątpienia, klasyczny przypadek pożądania ciała, nie osoby. Pragnienie czegoś - nie zaś oczekiwanie kogoś. Pożądanie spłaszcza widzenie i wartościowanie świata. Takie wartościowanie przestaje być wartościowaniem. Bo najgłębsze, a tym samym najwyższe w hierarchii wartości sprawy człowieka są niewidzialne, są duchowe. Przykazanie “Nie pożądaj!” jest ostrzeżeniem niezwykle ważnym. Ostrzeżeniem przed odwróceniem porządku wartościowania, oceniania świata, ludzi, rzeczy, przedmiotów, wydarzeń.
W tym odwróceniu hierarchii wartości, a co najmniej w jej nieuporządkowaniu w życiu ludzi, upatrywać trzeba źródło moralnego zła, czyli grzechu. Każdego grzechu. Bo człowiek bardzo rzadko wybiera zło dlatego, że jest złem - to byłaby postawa iście szatańska. Najczęściej zło stroi się w maskę dobra. Albo człowiek sam wymyśla pozory dobra i przybiera w nie przedmiot swych pożądań. Nawet większość morderstw popełniana jest nie z żądzy zabijania - pozbawienie kogoś życia staje się środkiem osiągnięcia celu przybranego właśnie w pozory dobra: potrzebuje ktoś pieniędzy, więc dokonuje napadu, licząc się z ryzykiem zabicia. Pozorem dobra może być też fałszywe pojęcie honoru, zemsta, porachunki sąsiedzkie - i ten pozór jest w stanie przesłonić jeden z najważniejszych nakazów prawa natury, jakim jest poszanowanie dla życia. A problem aborcji, czy nie jest dramatycznym przypadkiem pomieszania wartości ludzkich? Dlatego tak ważny jest zakaz “Nie pożądaj!”
Człowiek, by nie przekroczyć tej bariery, musi ciągle obserwować siebie i swój świat. Ale to nie wszystko - musi mieć jasny, obiektywny, oparty nie na własnych tylko odczuciach punkt odniesienia oceny. Nie tylko oceny co dobre, a co złe - ale też co ważne, a co mniej ważne, co najważniejsze, a co istotne. Ważne nie tylko na dziś i jutro - ale co ważne w perspektywie całego życia. A życie człowieka - to wieczność. Takim punktem odniesienia jest wiara, uznanie, że dobro tylko w Bogu ma podstawę. Nie sposób tworzyć etyki bez odniesienia do Boga. Owszem, nieraz próbowano tworzyć ateistyczne systemy etyczne bez takiego odniesienia. Wszystkie takie próby kończyły się źle. Albo okazywały się nietrwałe, albo - co gorsza - prędzej czy później prowadziły do zupełnego chaosu moralnego, w którym ostatecznie zwycięża to, co najłatwiejsze i najprymitywniejsze: gra pozorów, pożądanie i przemoc. Dlatego nie wolno bezkarnie eliminować z wychowania człowieka wiary. I dlatego Dekalog stawiając w centrum ochronę czterech najbardziej ludzkich wartości: życia, rodziny, własności i prawdy, umieszcza je na tablicy drugiej, w pierwszej zwracając myśl człowieka ku Bogu. Bez tej pierwszej tablicy i bez podstawowego jej zakazu “Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”, ostatni zakaz i ostrzeżenie “Nie pożądaj!” traci jakiekolwiek znaczenie. Bo niby dlaczego mam nie pragnąć tego, co w ulotnej chwili zdaje się być dobrem? Niby w imię czego mam ograniczać swoje pragnienia, zamiary, plany, pomysły, a nawet pożądania? Dlaczego nie postawić znaku równości między dobrym a przyjemnym? Między dobrym a użytecznym? Między dobrym a wygodnym? Czyż to nie pokusa z raju? “Będziecie jak Bóg znali dobro i zło” - mąci Ewie myśli kusiciel - szatan. Chcieli ludzie, wszystko jedno jak ich nazwiemy, Adamem i Ewą, czy w miejsce ich imion wpiszemy swoje własne, mieć wszystko. Gdy sięgnęli po wszystko, spostrzegli, że nie mają nic. Są golusieńcy, wszystko inne zniknęło. Zostało rozczarowanie, puste dłonie, puste serca i pusty świat wokoło. Dlatego z Dekalogu nie wolno gubić niczego. Nie wolno poprawiać Tego, który stworzył człowieka, by służył dobru, a dobro - by służyło człowiekowi. Prawdziwe dobro - nie pozory. Trwałe dobro. Trwałe aż po całą wieczność.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).