Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim “nova et vetera” - rzeczy nowe i stare. Te “stare” nie starzeją się nigdy. A “nowe” nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.
16. W którą stronę płynie czas?
Siedziałem kiedyś nad rzeką. Wysoki brzeg, drzewa, słońce. Rzekę miałem pod stopami. Tuż nad wodą, na kamieniach siedział starszy pan z małym chłopcem. Malec zabawiał się rzucaniem na wodę patyczków, kawałków kory, dużych liści. Uważnie przy tym obserwował, jak płyną. Jedne prąd wody porywał szybciej, inne, bliżej brzegu, jakby czekały na swą kolej. Wreszcie chłopiec się zmęczył, a może znudził zabawą. Siedział wymachując długim patykiem. Nagle spazmatycznym głosem krzyknął: “Dziadku! Dlaczego ona płynie taaam?” Pokazywał dół rzeki, a patyk wypadł mu z rączki. A pod prąd mozolnie posuwała się spora łódź popychana uderzeniami trzech par wioseł. Dziadek nachylił się do wnuka, coś mu tłumacząc. Mały powoli opuszczał rączkę. Przytulił się do dziadka i zaczął płakać. Wszystkie jego patyczki-łódeczki płynęły w jedną stronę. A ta ogromna łódź płynie w drugą!
A w którą stronę płynie czas? Pomijam bardziej niepokojące pytanie: co to jest czas? Zajmując się katechizmem, choćby “inaczej”, nie sposób nie dotknąć tego problemu. A to dlatego, że musi paść pytanie o Boga. Bóg - i czas… Czy Bóg też istnieje w czasie? Mówimy nieraz: Bóg był zawsze. Zawsze - to znaczy od kiedy? Czy tak, jak dla człowieka matka lub ojciec, którzy są zawsze? Z perspektywy jednego życia ich obecność zasługuje na określenie zawsze. A przecież jest to uproszczenie, jako że perspektywa jednego życia to tak niewiele. To Boże zawsze musi więc znaczyć coś innego, choćbyśmy mieli na uwadze perspektywę nie jednego życia, ale perspektywę, powiedzmy, naszej galaktyki. Myślenie o Bogu w takiej upraszczającej konwencji zaowocowało znanymi nam dobrze obrazami Boga-Ojca: starzec z długą, siwą brodą. Był zawsze, jest więc stary, bardzo już stary. Oczywiście - albo poetycki obraz, albo naiwność.
Można porównać życie do podróży łodzią czy statkiem. Płyniemy wiosłując lub siedząc na pokładzie i podziwiając przesuwające się widoki. Zaraz, zaraz, co się tu właściwie przesuwa? Widoki? Czy łódź? Jak łatwo poddajemy się zasadzkom naszego języka. Zwykliśmy mówić o “przesuwających się widokach”, choć to nie widoki lecz łódź z nami na pokładzie przesuwa się. W każdym razie coś względem czegoś się przesuwa. Istnieje jakiś ruch. Coś było w tym miejscu (i w tej chwili), a już jest w innym miejscu (i chwila też jest już inna). Przesuwa się czas? Czy to raczej my i nasz świat przesuwamy się na tle… Właśnie, na tle czego? Nasza przemijalność musi być “na tle” czegoś. I nasza przemijalność upływa w jednym kierunku. Jak owe patyczki-łódeczki malca nad rzeką. Nie możemy popłynąć pod prąd czasu. I jeśli ktoś zjawia się na świecie, zjawia się z przeszłości. Nigdy z przyszłości. Oj, gdyby się zjawił ktoś z przyszłości, przerazilibyśmy się, jak ów malec na widok łodzi płynącej pod prąd.
Co to ma wspólnego z Bogiem? A no ma. Bo nasza przemijalność staje się zrozumiała dopiero “na tle” Bożej nieprzemijalności. Bo Boże “zawsze” to nie niekończący się upływ czasu. Boże “zawsze” to fundament, podstawa, podłoże istnienia wszystkiego. Fundament, który nie podlega zmianom. Podstawa, która nie przemija. Podłoże, bez którego “cała reszta” jest nie do pomyślenia. Innymi słowy, gdy mówię “Bóg jest wieczny”, myślę: “Bóg jest ponad czasem”. Jeszcze inaczej to samo: dla Boga nie ma jakiegoś “przedtem” czy “potem” - jest nieustanne “teraz”.
Dlatego Bóg przychodzi do człowieka “z przeszłości”, gdy towarzyszy jednostkom i całym społecznościom w ich historycznej drodze. Ale Bóg przychodzi do człowieka także “z przyszłości”, gdy w proroczych wizjach ukazuje to, co ma się stać. Dlatego z takim niepokojem człowiek reaguje na wszelkie proroctwa. Zupełnie jak ów malec płaczem zareagował na łódź płynącą pod prąd. I jeszcze coś: człowiek od wieków ulega pokusie (tak, dziś także tej pokusie ulega) poznawania przyszłości. Stąd rodzi się cała mnogość “technik” wróżenia, przepowiadania ludzkich losów. A ludzie traktujący Bożą wieczność z całą powagą, zawsze mówili i mówią: to grzech! Sięgać po znajomość zakrytego jutra, to uzurpować sobie pozycję ponadczasowego Boga! “Z przyszłości” może przychodzić tylko Bóg.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).