Przedmiotem niniejszej refleksji będzie analiza prawa człowieka do naturalnej śmierci zawartego w dokumentach Kościoła. - tekst wystąpienia na konferencji* z okazji XX-lecia Warszawskiego Hospicjum Społecznego.
Wprowadzenie
Od kilku tygodni światowe media: gazety, radio, telewizje i internet spekulują na temat: czy udręczonego chorobą i umierającego Jana Pawła II nie poddano eutanazji. Burzę wokół „eutanazji Papieża” spowodowała Lina Pavanelli – włoska lekarka – specjalistka z anestezjologii. W przeszłości była wykładowcą w Instytucie Anestezjologii i Reanimacji Uniwersytetu w Ferrarze i dyrektorką specjalistycznej (w zakresie anestezjologii i reanimacji) szkoły pielęgniarskiej. W połowie września tego roku w dwutygodniku „MicroMega” napisała, że Jan Paweł II umierał z wycieńczenia, bo na własne życzenie nie był sztucznie karmiony czyli wybrał „łagodną, słodką śmierć” - eutanazję. Pogląd swój oparła na analizie ogłaszanych w czasie choroby biuletynów lekarskich. Z nich wynikało, że w ostatnich tygodniach życia Jan Paweł II nie był wystarczająco odżywiany, co doprowadziło do utraty wagi, wyczerpania i wyniszczenia organizmu oraz zaniku energii immunologicznej – odpornościowej. W rezultacie to stało się przyczyną infekcji – zakażenia całego organizmu i wstrząsu septycznego powodującego śmierć. Zdaniem jej, zastosowanie dopiero na trzy dni przed śmiercią, to jest 30 marca, sztucznego odżywiania za pomocą sądy nosowo-żołądkowej było już za późno.
Stolica Apostolska w tej sprawie nie wydała żadnego komunikatu. Wypowiedzi sekretarzy Papieża: ks. kard. Stanisława Dziwisza i ks. arbp. Mieczysława Mokrzyckiego oraz lekarza osobistego dr Roberto Buzzonettiego nie pozwalają definitywnie rozstrzygnąć wątpliwości; czy lekarze wobec Papieża stosowali uporczywą terapię i nie weszli w konflikt z jego autonomią? Wydaje się, że nie, gdyż po zabiegu tracheotomii, który przedłużył życie o 37 dni, Jan Paweł II powiedział: „No i cóż mi zrobili?” „Ja jednak zawsze jestem „totus tuus””. A przed podłączeniem respiratora wypowiedział ostatnie słowa: „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca”, a kilka godzin później stracił przytomność. Dopiero przed śmiercią, gdy wystąpiła niewydolność sercowo-naczyniowa, spadło ciśnienie krwi, oddech stał się płytki, ale jeszcze miał na tyle świadomości, żeby czuwającym u okien pałacu pielgrzymom przekazać słowa: „Szukałem was, teraz przybyliście do mnie i za to wam dziękuję”.
Przypomniane okoliczności śmierci Papieża – dalej nam bliskiego, pozwalają przypuszczać, iż lekarze w okresie Jego stanu terminalnego, zastosowawszy respirator – najważniejsze urządzenie w uporczywej terapii, faktycznie kontynuowali jakieś jej zabiegi. Wszechstronne działania terapeutyczne zespołu medycznego otaczającego Jana Pawła II, a podejmowane dla ratowania życia i jego przedłużenia, były zgodne z nauką Kościoła respektującą prawo każdego człowieka do naturalnej śmierci. Po fali publikacji w prasie i internecie głos zabrał przewodniczący Papieskiej Rady Duszpasterstwa Pracowników Służby Zdrowia kard. Javier Lozano Barragan. Uczestnicząc w Mediolanie w konferencji „Eutanazja w onkologii” powiedział, że Jan Paweł II odrzucił uporczywą terapię jako „kurację nieproporcjonalną i niepotrzebną”. Przypomniał, że 30 marca 2005r. Jan Paweł II nie chciał ponownie pojechać do polikliniki Gemelli, gdzie w ciągu kilku tygodni był dwa razy. Papież zapytał wówczas lekarzy: „Jeśli zawieziecie mnie do Gemelli, będziecie w stanie mnie wyleczyć?”. Kiedy usłyszał negatywną odpowiedź, powiedział: „Zostanę tutaj, zawierzam się Bogu”.
* Konferencja z okazji XX-lecia Warszawskiego Hospicjum Społecznego, zorganizowana przez Zakład Pielęgniarstwa Klinicznego i Warszawskie Hospicjum Społeczne, odbyła się 9.11.2007 w Centrum Dydaktycznym Akademii Medycznej w Warszawie.
Dziękujemy Pani Profesor Annie Doboszyńskiej za udostępnienie materiałów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.