Bp Czaja: chrześcijaństwo jest czymś niesłychanie pięknym i bardzo prostym

Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.

Reklama

Skomplikowaliśmy i zaciemniliśmy chrześcijaństwo,  jesteśmy winni przywrócenie jego blasku młodemu pokoleniu - ocenia w rozmowie z KAI bp Andrzej Czaja, przewodniczący Komisji Duszpasterstwa KEP. Przyznaje też, że z występowaniem przestępstw seksualnych w życiu Kościoła bardzo trudno sobie poradzić nawet wiernym doświadczonym i dojrzałym w wierze. Trzeba jednak przekuć zgorszenie w służbę prawdzie i odnowę Bożego ducha w Kościele. Nawiązując do hasła nowego roku duszpasterskiego "Pielgrzymi nadziei" biskup opolski, który jest jednym z jego głównych autorów uważa, że wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.

Tomasz Królak (KAI:) Hasło roku duszpasterskiego Kościoła w Polsce jest tożsame z hasłem Roku Jubileuszowego 2025: “Pielgrzymi nadziei”. Bardzo tej nadziei potrzeba światu, ale i Kościołowi, bo mam wrażenie, że wyraźnie daje się odczuć jej deficyt?

Bp Andrzej Czaja: Widać to gołym okiem. Ten deficyt wyraża się w różnoraki sposób. Brakuje klimatu nadziei, o czym mówi papież w liście zapowiadającym Rok Jubileuszowy. Budowanie owego klimatu jest dziś jednym z zadań Kościoła. Papież zauważa, że po pandemii popadliśmy w apatię, acedię, rodzaj “słodkiego smutku”. Nie jest to jeszcze przygnębienie, ale nie ma chrześcijańskiego entuzjazmu, werwy do życia. Brak nadziei wyraża się dzisiaj także w dużym niepokoju ludzkiego serca. Widać to choćby po statystykach pokazujących wzrost, z roku na rok, zachorowań na depresję. Wzrasta liczba samobójstw, zwłaszcza w młodym pokoleniu. To musi niepokoić.

Brak nadziei, radosnego zaangażowania duszpasterskiego widzę także w życiu i posługiwaniu kapłanów. Najczęściej skarżą się na brak wsparcia i zrozumienia, że są atakowani i to z każdej strony, i że z młodymi  nic się nie da zrobić. Starsi księża mówią: no, ja już tam jakoś do końca dociągnę, młodsi bywają starzy duchem, wiele jest w nich frustracji, lęków i obaw. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale niewątpliwie mamy w szeregach kapłańskich deficyt nadziei. Przyczyn jest wiele, ale zasadniczym źródłem acedii w sercach kapłańskich jest zwietrzała wiara.

Jeśli w sercu kapłana nie ma żywej wiary, trudno się dziwić, że brakuje nadziei. U źródła nadziei jest bowiem Pan Bóg. Tytuły dwóch dokumentów Franciszka wyświetlają nam, o co tu tak naprawdę chodzi: “Christus vivit” [Chrystus żyje - adhortacja apostolska z 2019 r. - przyp. KAI] i “Dilexit nos” [Umiłował nas - encyklika z 2024 r. - przyp. KAI]. Nasza nadzieja wynika z tego, że Bóg nas umiłował i choć umarł na krzyżu, powstał z martwych, żyje, jest stale z nami, kocha nas i pragnie naszego szczęścia!

To jest źródło: miłość Boga, pod warunkiem, że ja w nią wierzę. Jeśli nie dowierzam, słabo wierzę w Boga i Jego łaskawość, to nie będę miał żywej nadziei w swoim sercu. Tworzywem chrześcijańskiej nadziei jest bowiem nasza wiara. Natomiast treścią zaufanie do Boga. Chrześcijańska nadzieja to pewność zakorzeniona w miłości i wierze, że nic nas nie może odłączyć od miłości Boga, przekonanie, że Pan Bóg, który mnie stworzył i ocalił, jest ze mną i mnie nie zostawi; On też dotrzyma obietnicy i da mi udział w swoim Królestwie.

KAI: Myślę, że oprócz pandemii czymś, co podkopało naszą nadzieję jest wojna za naszą granicą…

- Można mówić o całej palecie różnych źródeł i form niepokojów.

KAI: No tak i okazuje się - o czym świadczą powyższe spostrzeżenia Księdza Biskupa -  że są one w stanie tę chrześcijańską nadzieję podłamać, pomimo tak silnego jej fundamentu...

- Bezpośrednim źródłem braku czy degradacji nadziei są rożne formy naszego zagubienia w wierze, zwłaszcza stan, który można nazwać marskością wiary w ludzkim sercu. Dzieje się to wówczas, gdy bardzo mocno ucierpiała nasza więź z Bogiem, uległa zepsuciu, czy wręcz wygasła. Zdaniem Franciszka najczęściej prowadzi dziś do tego nasze uleganie tzw. światowej duchowości. Polega ona na tym, że nade wszystko zajmuję się zaspokajaniem swoich potrzeb, pragnień, dążeń; gonię za realizacją swoich marzeń, ciągle mi mało i chcę coraz więcej. Moje życie polega na konsumowaniu dóbr tego świata, a Pan Bóg co najwyżej jest traktowany narzędziowo, ma mi w tym jedynie pomóc. Najczęściej bywa zepchnięty na margines ludzkiego życia. Papież przestrzega, że w tej konsumenckiej pseudo-duchowości ostatecznie nie ma miejsca dla Boga, na budowanie z Nim osobowej relacji.

Jeżeli jako chrześcijanin jestem zanurzony w pogoni za takim czy innym posiadaniem, to moja wiara coraz bardziej umiera. Po prostu: jestem tak przejęty tym, żeby brać z tego, co mi oferuje świat, że się w tym zatracam i gubię głębszy sens życia. Towarzyszy temu zwodnicze poczucie spełniania się, które wprawia człowieka w stan zadowolenia. Oczywiście nie może być on trwały, dlatego że w doczesności człowieka nie znajduje swego spełnienia. Gdy odkrywam, że kolejna już zdobycz w tym świecie również nie daje mi szczęścia, pojawia się stan apatii, przygnębienia, zgorzknienia. Dobrze, jeśli to prowadzi do głębszej refleksji i zmiany życia, bywa jednak że generuje różne schorzenia, trudne do udźwignięcia stany w ludzkiej psychice, a czasem nawet doprowadza do odebrania sobie życia. To efekt tego, że gdzieś po drodze został zlekceważony i zepchnięty na margines ten Podmiot, który jako jedyny jest w stanie zaspokoić pragnienie ludzkiej duszy.

Psalmista wyznaje: “Boga żywego pragnie moja dusza”. Gdy więc człowiek goni za namiastkami, nie może się dziwić, że przychodzi zniesmaczenie i zblazowanie, że nie tylko nie ma spełnienia i szczęścia w jego codzienności, ale nawet sił do podjęcia nowej drogi i nie wie, co robić dalej i gdzie szukać światła. Nie gwarantuje tego samo bycie chrześcijaninem i dlatego tak ważna jest nie tylko troska o komfort psychiczny i w razie potrzeby korzystanie z usług psychologa, czy psychiatry. Trzeba w naszym życiu większego dziś zatroskania o zdrowie duchowe i duchowy rozwój. W tym dziele bardzo ważna jest dbałość o stan łaski uświęcającej w sercu, czyli o stan życia w przyjaźni z Bogiem, co w praktyce oznacza konieczność regularnego przystępowania do sakramentu pokuty i pojednania.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama