Diakonat stały to posługa nadziei

O pięknie służby diakona, ciekawości prowadzącej do Kościoła i odnalezieniu swojej misji, opowiadali przybyli na spotkanie jubileuszowe do Rzymu, Jarosław i Beata Wójtowicz oraz Piotr i Joanna Sobczyńscy. Obaj panowie od trzech lat posługują w archidiecezji łódzkiej jako diakoni stali.

Reklama

Diakon nadziei

Jarosław Wójtowicz, jako diakon posługuje w jednym z łódzkich szpitali.  Posługuje wśród chorych i cierpiących. Dziś opowiada, że Pan Bóg przygotował go do tego przez całe życie. Skończył studia medyczne, chociaż nie został lekarzem, to pomaga – inaczej, bo duchowo – cierpiącym. Co ważne, w tym samym szpitalu pracuje jego żona – Beata, którą poznał w czasie studiów.

Opowiada, że jest to jego „posługa nadziei”, którą niesie chorym na nowotwór w różnych stadiach choroby i w różnym wieku. Zanosi Pana Jezusa w Komunii św., przygotowuje pacjentów do sakramentu pokuty i pojednania. Opowiada, że spotyka ludzi, którzy nieraz nie byli u spowiedzi 40 – 50 lat. Rozmawia z nimi. „Pan Bóg daje taką łaskę, że zaczynają się otwierać. To są przyjaźnie, które teraz już mam z ludźmi, którzy nawet jak wychodzą ze szpitala, to mam z nimi kontakt; i to trwa” - dodaje.

Ciekawość prowadzącą do Boga

Żona Jarosława, mówiąc o decyzji męża, aby zostać diakonem stałym, wspomina, że mąż przez wiele lat posługiwał jako szafarz Komunii św., więc etap diakonatu stałego, był jakby „takim naturalnym przejściem”. „Nie jest to łatwa posługa w życiu prywatnym. Trzeba wiele wyrzeczeń, żeby to wszystko pogodzić. Ale jest to piękna posługa” - opowiada Beata Wójtowicz.

Dodaje także, że w codziennym życiu, także zawodowym reakcje są różne. Pomaga fakt, że oboje pracują w jednym szpitalu. Opowiadają, że zaciekawienie znajomych z pracy jest o wiele większe. Pytania i odpowiedzi, które się pojawiają, wywołują zainteresowanie, które prowadzi człowieka do czegoś „większego, piękniejszego”, jak np. powrót do Kościoła. „To jest właśnie ta nadzieja, ta postawa, jaką w życiu prywatnym mamy, żeby wzbudzić takie zaciekawienie u tych osób, że przez to po prostu działa Pan Bóg” - opowiada Beata Wójtowicz.

Duchowa bliskość

Beata Wójtowicz jako pielęgniarka pracuje w laboratorium, gdzie przygotowuje krew dla pacjentów. „Ja tych pacjentów nie widzę, czasami mąż coś opowiada. Ja ich nie znam osobiście, ja widzę tylko zamówienia na krew, widzę jaka to jest choroba, widzę wiek tej osoby i czasami są to bardzo młode osoby. – opowiada – Więc zdarza mi się, to też takie natchnienie od Ducha Świętego, że czasami, jak przygotowuję krew dla takich właśnie młodych osób, to towarzyszy temu modlitwa właśnie za te osoby”.

Droga do Pana Boga

Piotr Sobczyński, w rozmowie z mediami watykańskimi wskazał, że posługa diakona stałego jest wypełnieniem jego „misji” we wspólnocie Kościoła. „Myślę, że odnalazłem swoje miejsce w Kościele” - wskazał.

Żona Piotra – Joanna, na informację o decyzji męża, opowiada, „że nigdy w życiu nie podejrzewałaby, że w Piotrze dojrzeje taka myśl”; ale jednocześnie dodaje: „jako żona nie wyobrażam sobie, żebym powiedziała «nie», żebym była przyczyną stanięcia na drodze swojemu mężowi do tego, żeby on też swoją drogą szedł do Pana”.

Nadzieja na zmianę

Przybyli do Rzymu na Jubileusz Diakonów Stałych mówią, że jest to czas odkrywania prawdy o tym, że mogę być nadzieją dla innych. Dostrzeżenia też tego, aby otworzyć się w codzienności na te osoby, które mamy wokół: w pracy, szkole; aby im ukazać nadzieję. „Czasem wystarczy posłuchać drugiego człowieka i odkryć, że przez taki gest jestem nadzieją dla kogoś.  Nadzieją na zmianę swojego życia, która pozwoli być bliżej Pana Boga” - powiedziała Joanna Sobczyńska.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 1

Reklama