O tym, że posługa diakona stałego to powołanie, które angażuje oboje małżonków, mówią w rozmowie z mediami watykańskimi dk. Norbert Ryznar i jego żona Sylwia Pierzchała-Ryznar.
Wspólna młodość, wiara odkrywana i pogłębiana w rodzinnej parafiii Misjonarzy Świętej Rodziny w Szczytnej, udział w pielgrzymkach, kręgu biblijnym i festiwalach muzyki katolickiej. To duchowa droga, która nie tylko doprowadziła przed laty Norberta i Sylwię Ryznarów do rozeznania małżeńskiego powołania, ale dała też podwaliny pod ich późniejszą, dojrzewającą latami decyzję: o diakonacie stałym. Bowiem święcenia diakonatu, przyjęte przez Norberta w minioną niedzielę w Bazylice Watykańskiej, są owocem ich wspólnych przygotowań i przed obojgiem stawiają nowe wyzwania.
Zejść z kanapy
Opowiadając o drodze, która doprowadziła ich do Rzymu na Jubileusz Diakonów Stałych, małżonkowie wspominają m.in. Światowe Dni Młodzieży. Najpierw te w Częstochowie w 1991 r., z których, jako młodzi pielgrzymi, zapamiętali papieską zachętę do trwania w jedności i dawania świadectwa. Następnie te, które w 2016 r. odbyły się w Krakowie. „Franciszek mówił tam o tym, by schodzić z kanapy. Te słowa niezwykle kojarzą nam się z całą obecną sytuacją – mówi Sylwia Pierzchała-Ryznar – Do niedawna wydawało nam się, że wszystko mamy w życiu poukładane, bo mamy już dwoje dorosłych dzieci. A tu trzeba było zejść z kanapy. Trochę nam to zajęło”.
Wiara i rozum
Norbert od ponad 30 lat jest katechetą. Sylwia – nauczycielką fizyki i matematyki. „Wiara i rozum” – śmieje się mąż. Po raz pierwszy wspomniał żonie, że myśli o diakonacie stałym w 2020 r. podczas pandemii. „Przeczytałem artykuł o tym, że w naszej diecezji został wyświęcony pierwszy diakon stały. Bardzo mnie to poruszyło – wspomina – Rozkładałem ten artykuł w różnych miejscach w domu, żeby żona ‘przypadkiem’ na niego trafiła.” Ostatecznie, zdecydowali się na rozpoczęcie formacji. Mówią o tym w liczbie mnogiej i podkreślają „to powołanie rodzinne”.
Jeszcze mocniej służyć
Jak mówi Norbert, przyjęte przez niego święcenia diakonatu, nie czynią z niego „superministranta”. Przede wszystkim są ugruntowaniem jego dotychczasowej służby Panu Bogu – od 20 lat jest on bowiem szafarzem Komunii świętej. „To też umocnienie dla mojej żony, np. do jeszcze większego zaangażowania w dzieła miłosierdzie” – mówi. A tych w ich życiu nie brakuje.
Małżonkowie mieszkają bowiem w Bystrzycy Kłodzkiej, którą jesienią ubiegłego roku nawiedziła powódź. „Pan Bóg dał nam natchnienie, by otworzyć przy parafii hub, do którego z całej Polski zaczęły przyjeżdżać dary” – wspomina Sylwia. Działalność z potrzeby chwili przekształciła się w długofalowy projekt. I stała się zapowiedzią nowego „powołania w powołaniu”.
„Pan Bóg nie umie dawać mało”
„Mała kaplica, kameralna uroczystość z rodziną i bliskimi” – jeszcze do niedawna właśnie tak Sylwia wyobrażała sobie święcenia diakonatu męża. Gdy w styczniu otrzymali telefon z zaproszeniem, by przyjąć święcenia z rąk Ojca Świętego w Bazylice Watykańskiej, kilkukrotnie sprawdzali, czy ta propozycja im się nie przyśniła. „Trwa rok niezwykłej łaski. A Pan Bóg nie umie dawać mało – mówi Norbert – Swoją drogą, akolitat przyjmowałem w namiocie budującej się parafii św. Jana Pawła II w Opolu. I tak, ze skromego namiotu trafiłem do serca chrześcijaństwa.”
NaOboje mają nadzieję, że na zaproszenie do diakonatu stałego będzie odpowiadało coraz więcej młodych ludzi. Pytani o to, czego życzyli by młodym mężczyznom, którzy się wahają, mówią: „Nie bójcie się iść pod prąd. I z tej kanapy zejdźcie”.