W ciągu 20 lat do Centrum Formacji Misyjnej przyjęto 641 osób. Niemal połowę stanowili księża diecezjalni - nazywani w misyjnym żargonie fideidonistami (od misyjnej encykliki Piusa XII „Fidei donum”).
To jeden z niewielu domów w Polsce, gdzie mieszkają razem księża, zakonnicy, siostry zakonne, świeccy. Czy to ten fakt, czy może cel istnienia domu sprawia, że każdy, kto tu wstąpi, ma wrażenie, że znalazł się w szczęśliwej i bardzo radosnej rodzinie?
W tym roku mija 20 lat istnienia Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Choć od pomysłu w Komisji Misyjnej Episkopatu do otwarcia ośrodka upłynął tylko rok, to jednak sama inicjatywa pomocy polskim misjonarzom niezakonnikom rodziła się dość długo. Wystarczy powiedzieć, że do 1969 roku księża diecezjalni udający się na misje sami musieli troszczyć się o przygotowanie do wyjazdu. W latach 70. chętnych wysyłano już na kursy przygotowawcze do Europy Zachodniej - nierzadko bez wcześniejszej nauki języka.
Nie tylko można, ale trzeba
"Centrum to nie miejsce nauki, jak być misjonarzem, ale przygotowania do podjęcia pracy dla Chrystusa w kraju odmiennym kulturowo od naszego. Chodzi o wypracowanie postawy otwartości na drugiego człowieka i poznanie warunków, które misjonarz zastanie w kraju swego przeznaczenia. Równie ważny jest duchowy namysł nad podjętą decyzją i modlitwa o dojrzałość w wypełnieniu misji" - tłumaczy ks. Jan Wnęk, dyrektor Centrum.
Nauka w ośrodku trwa dziewięć miesięcy: od września do końca maja. W tym czasie kandydaci przechodzą bardzo intensywny kurs języka obcego, uczestniczą w wykładach z misjologii oraz otrzymują formację duchową. Nauka języka prowadzona jest cztery razy w tygodniu po cztery godziny dziennie. Lektorom pomagają native speakerzy, którzy prowadzą 30-minutowe codzienne konwersacje. Do tradycyjnych czterech grup językowych: angielskiej, francuskiej, hiszpańskiej i portugalskiej dołączyła ostatnio rosyjska. Na pytanie, czy można nauczyć się języka w ciągu dziewięciu miesięcy, ks. Czesław Noworolnik, sekretarz Komisji Misyjnej Episkopatu Polski, odpowiada krótko: Trzeba.
Księża z Centrum mają dodatkowe zadania: już po kilku tygodniach nauki muszą celebrować Msze św. i głosić homilie dla swojej grupy językowej. Zaledwie dwa tygodnie po takim „treningu” w Centrum ks. Maciek odprawiał już po angielsku Mszę św. dla sióstr misjonarek miłości. Kurs językowy przedłużony jest o około pół roku praktyki w kraju europejskim, aby w warunkach językowo zbliżonych do misyjnych sprawdzić swoje umiejętności.
Wykłady misjologiczne odbywają się tylko raz w tygodniu i obejmują bardzo różnorodną tematykę - od antropologii kulturowej po sprawy społeczno-ekonomiczne. Od dziesięciu lat prowadzone są zajęcia z prawa kanonicznego w krajach misyjnych - chodzi np. o Afrykę i jej model małżeństwa chrześcijańskiego oraz inne kwestie. Niedawno wprowadzono również kurs medycyny tropikalnej. Prowadzą go lekarze i pielęgniarki ze specjalistycznych ośrodków w Poznaniu, Gdańsku i Warszawie. Do wprowadzenia takich zajęć przyczyniła się śmierć ks. Marka Gmura, który kilka lat temu, podczas urlopu w Polsce, zmarł z powodu malarii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.