publikacja 12.10.2006 21:06
W ciągu 20 lat do Centrum Formacji Misyjnej przyjęto 641 osób. Niemal połowę stanowili księża diecezjalni - nazywani w misyjnym żargonie fideidonistami (od misyjnej encykliki Piusa XII „Fidei donum”).
Mniej księży, więcej świeckich
W ciągu 20 lat do Centrum Formacji Misyjnej przyjęto 641 osób. Niemal połowę stanowili księża diecezjalni - nazywani w misyjnym żargonie fideidonistami (od misyjnej encykliki Piusa XII „Fidei donum”). Jest to proporcja prawidłowa, bo właśnie z myślą o księżach diecezjalnych powstało CeFoM. Siostry zakonne stanowią 29 proc. studiujących, kapłani-zakonnicy - 13 proc., a bracia zakonni tylko 3 proc. Od 1987 r. do Centrum przyjmowane są osoby świeckie. Stanowią one 7 proc. przyjętych, ale wiele wskazuje na to, że ten współczynnik będzie rósł. Do niedawna przeszkodą do wyjazdu takich osób były zbyt wysokie koszty podróży, utrzymania na misjach oraz składek ubezpieczeniowych w kraju W ostatnich latach te sprawy zostały uregulowane. Zarówno duchowni, jak i świeccy na misjach otrzymują na roczne utrzymanie tysiąc dolarów. Pieniądze pochodzą z ofiar wiernych, składanych podczas ogólnopolskich zbiórek i wpłat indywidualnych. Świeccy i księża diecezjalni kierowani są do Centrum przez swoich biskupów, którzy zwykle od razu też przydzielają miejsce i rodzaj pracy misyjnej. Uwieńczeniem przygotowań jest wręczenie misjonarzom krzyży misyjnych u grobu św. Wojciecha w Gnieźnie i wyjazd na misje.
Obecnie do wyjazdu na misje przygotowuje się w Centrum sześć osób świeckich. Pojadą m.in. do Tanzanii, gdzie pani teolog będzie uczyła w seminarium; do domu opieki społecznej w Kamerunie; do ośrodka pomocy w Boliwii; do pracy administracyjnej na uniwersytecie w Papui-Nowej Gwinei; do administrowania domem opieki w Algierii. Ewa Szymańska z diecezji łowickiej pojedzie do Kazachstanu, gdzie będzie pracować z dziećmi. Jej pobyt na misjach, tak jak pozostałych osób, będzie trwał przynajmniej trzy lata (opiekę nad misjonarzami świeckimi sprawuje Instytut Misyjny Laikatu). Podjęcie decyzji nie było łatwe: "Najpierw były spotkania z misjonarzami, wiele rozmów i modlitw o odkrycie swojej drogi. Zobaczyłam, że misjonarze to naprawdę wielka, wspaniała rodzina. Przyjaźnią się, mimo że są porozrzucani po całym świecie" - tłumaczy.
Wzrostowi powołań misyjnych wśród świeckich towarzyszy ich spadek wśród duchowieństwa.
"W ciągu ostatnich sześciu lat do Komisji Misyjnej wpłynęło ponad 30 próśb biskupów z całego świata o przysłanie księży z Polski, na które nie mogliśmy odpowiedzieć pozytywnie" - mówił na jednym z ostatnich zebrań Konferencji Episkopatu Polski bp Wiktor Skworc z Tarnowa, przewodniczący Komisji ds. Misji.
Co jest powodem tej stagnacji? Może strach przed warunkami bytowymi o wiele gorszymi od standardów życia w kraju? A może po prostu brak formacji misyjnej i uniwersalnego spojrzenia na Kościół? Księża, zwłaszcza młodzi, przejawiają cechy całego pokolenia: zagubienie ducha poświęcenia i patrzenie na życie przez pryzmat osiągnięć. Ks. Noworolnik, który przez trzy lata wykładał teologię w międzynarodowym seminarium dla 250 kleryków w Tanzanii, podsumowuje: "Polski Kościół obfituje w powołania, ale nie dzieli się wystarczająco tym darem z potrzebującymi."
Pozytywnym przykładem jest diecezja tarnowska - w czołówce, gdy chodzi o powołania misyjne. W ciągu 30 lat wyruszyło z niej na cały świat 106 misjonarzy, w tym 8 świeckich.
Będzie nagroda
Komisja Misyjna pomaga budzić powołania misyjne, organizując ogólnopolskie akcje i konkursy skierowane do dzieci, młodzieży i dorosłych. W konkursie „Mój szkolny kolega z Afryki” wzięło udział kilka tysięcy uczniów szkół podstawowych i gimnazjalistów. Od dwóch lat organizowana jest olimpiada misyjna w szkołach średnich; od trzech lat w czasie wakacji w Centrum organizowana jest Szkoła Animatorów Misyjnych.
Spadek zainteresowania pracą na misjach każe bardziej doceniać tych, którzy mimo trudności i obaw decydują się na wyjazd.
"Tylko wyjazd dla Chrystusa i ze względu na Niego może wytrzymać taką próbę, żadna inna motywacja: chęć zobaczenia egzotycznego kraju czy opanowanie angielskiego, nie jest w stanie pomóc pokonać trudnych warunków, samotności. Sama decyzja nauki języka obcego w wieku 35-40 lat to już wielkie wyzwanie, a przecież na miejscu, w misji, trzeba będzie jeszcze poznać język lokalny" - podkreśla sekretarz Komisji Misyjnej.
Większość placówek misyjnych, do których jadą misjonarze nie ma elektryczności - nie ma więc co marzyć o ładowaniu telefonu komórkowego (a poza tym trzeba mieć sieć) czy dostępie do Internetu. W wielu rejonach trwa wojna domowa i można zginąć. - W takiej sytuacji nie boję się nazwać wyjazdu na misje poświęceniem - mówi z powagą ks. Czesław i już z uśmiechem dodaje: - Tu po raz drugi weryfikują się słowa piosenki, śpiewanej często podczas kapłańskich prymicji: „Zostaw wszystko”. Nagrodą będzie między innymi poczucie, że praca misyjna to codzienna, namacalna realizacja Ewangelii, a także poznanie Kościoła w globalnym wymiarze i doświadczenie bogactwa katolicyzmu.
Kiedy Azja?
Polacy często swoje wyobrażenia o misjach zawężają do Afryki. Tymczasem bardzo ważnym kontynentem jest Ameryka Południowa, gdzie pracuje 700 polskich misjonarzy (tylko o 100 mniej niż w Afryce). Nieodkrytym, przede wszystkim z powodów polityczno-kulturowych, kontynentem dla katolicyzmu pozostaje Azja. Ponad 3 miliardy ludzi nie zna jeszcze Chrystusa. Misjonarze mogą tam jednak zakładać szkoły, szpitale i w ten sposób świadczyć o chrześcijaństwie. Warto wiedzieć, że w krajach misyjnych każdy, kto przyjeżdża do katolickiego ośrodka, czy to jako lekarz, czy pracownik administracyjny, postrzegany jest jako misjonarz - świadek Chrystusa. Dzieła charytatywne prowadzone są ze względu na Chrystusowy nakaz miłości i solidarności z najuboższymi tego świata. Nie można też zapomnieć, że dając, otrzymujemy - czasem stokroć więcej. Ksiądz Czesław na przykład bardzo ceni entuzjazm wiary i optymizm życiowy Afrykańczyków: "Niektórzy nazywają to naiwnością, ale według mnie to wspaniała umiejętność cieszenia się tym, co się ma. A jeśli w danej chwili nic się nie ma, wtedy warto się cieszyć z tego, że się żyje."
Zobacz zdjęcia
Misjonarz musi radzić sobie nie tylko w kościele, ale też w kuchni.
Mikołajki w CeFoM: misjonarz musi umieć tańczyć na Bożą chwałę. W afrykańskiej szacie liturgicznej ks. Wojciech, który pojedzie do Argentyny, obok: o. Paweł, oblat wybierający się na Madagaskar, ks. Bartek, pallotyn, który pojedzie do Meksyku, oraz s. Micheasza, karmelitanka od Dzieciątka Jezus skierowana do Burundi.
To ostatnie polskie kolędowanie z choinką. Następne Boże Narodzenie siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus mogą spędzić już w afrykańskim Burundi.
Pożegnanie o. Cypriana Czopa, oblata Maryi Niepokalanej, który w 2003 r. pojechał do Tajlandii. Ostatnie uściski od ks. Czesława Noworolnika, sekretarza komisji misyjnej Episkopatu Polski.
Każda okazja jest dobra do konwersacji z native speakerem - Erikiem. Na misjach w Afryce s. Dozytea i Teresa będą mówiły po francusku.
Wigilia w Centrum Formacji Misyjnej - zawsze przyjeżdża na nią bp Wiktor Skworc z Tarnowa, przewodniczący Komisji ds. Misji Episkopatu Polski.