Rola Maryi jest wielokrotnie komentowana w Kościele. Spróbuję i ja, zaglądając do jej „credo”, do jej opisu własnego powołania i misji, czyli do „Magnificat”.
Kiedy jest większa? Gdy ktoś więcej daje? Niekoniecznie. Często bowiem ktoś bardziej się stara, więcej daje, a druga strona bierze wszystko i stopniowo ulega demoralizacji.
Wiara zimna i wiara gorąca – to dwa różne światy.
Miłosierny człowiek najpierw doszukuje się dobra. I jeszcze bardziej chce widzieć dobro lub choćby nadzieję, że będzie lepiej.
Na początku chciałem być dobry. A na pewno na początku mojego kapłaństwa. Okazało się, że wielu ludzi tego potrzebowało i praktycznie byłem „rozszarpywany na kawałki”. Od rana do nocy ktoś czegoś ode mnie chciał. A ja dawałem.
Pisze św. Paweł: „Zboczywszy od nich, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie” (1 Tm 1,60).
Chociaż obecnie współpracuję z najlepszymi na świecie firmami zajmującymi się zarządzaniem (np. McKinsey & Company czy Malik), po raz pierwszy z zarządzeniem strategicznym spotkałem się w Kościele.
Bywam spowiednikiem, bywam penitentem. Wiem i rozumiem, że osoba, która się spowiada, jest bezbronna. Poddaje się ocenie i jest oceniana.
Rozwiązania systemowe tylko na początku są trudne. Z czasem niezwykle szybko potrafią usprawnić i uczynić skutecznym system pomocowy.
Niech się nie lituje nad sobą. Jest kapłanem – to kwestia z filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”. Akurat do mieszkania księdza Popiełuszki wrzucano granat gazowy.
Święty Izydor Oracz urodził się około 1070 roku w okolicach Madrytu, którego dziś jest patronem.