Głodnych nakarmić

Tych z pustym brzuchem łatwo. A z pustką w duszy?

Reklama

Jaka jest dzisiejsza młodzież? Stereotypów mnóstwo. Wydumanych i popartych różnymi badaniami. Ale czy to rzeczywiście dobrze postawione pytanie? Czy przypadkiem nie jest tak, że jedyną rzeczywiście prawdziwą na nie odpowiedzią jest stwierdzenie, że... są młodzi? Bo reszta...

Nie uczę w szkole od dwudziestu lat. Młodych nie znam dziś zbyt wielu. Wiem jednak, jak bardzo nieadekwatne do rzeczywistości bywały tych kilkadziesiąt lat temu różne funkcjonujące wówczas opinie na temat „dzisiejszej młodzieży”. Bo oni byli bardzo różni. Pamiętam, jak w którejś z klas pytałem, jaki rodzaj muzyki lubią. Mówiło się wtedy, że młodzi lubią techno. I wiedziałem, że w szkole jest grupa miłośników tego gatunku. Okazało się jednak, że ci akurat mają całkiem odmienne upodobania muzyczne. Ktoś nawet, ku zdumieniu reszty, wyznał, że lubi country... Nie byli „od sztancy”. Na co dzień spotykałem się wśród młodych z bardzo różnymi postawami, różnymi planami, czy marzeniami. W moim odczuciu byli tak samo różni jak świat dorosłych. I jedyne co ich wyróżniało, to właśnie wiek i wszystko, co ściśle z nim związane. A więc np. fakt, że byli na utrzymaniu rodziców albo że częścią ich problemów była szkoła. No, może jeszcze łączyła ich kwestia zapatrywania się na modę. Ale poza tym....

Myślę, że dziś jest podobnie. Młodzi i dziś nie są sztampowi. Uogólnienia na ich temat mają sens o tyle, że mogą pokazywać jakieś trendy. Raczej jednak nie nadają się jako szablon do odmalowania konkretnej osoby. I całe szczęście. Bo...

Od paru miesięcy spotykam się z paroosobową grupą młodych przygotowujących się do bierzmowania. I choć na spotkaniach prawie się nie odzywają – nie tylko dlatego, że mógłbym być ich dziadkiem, dużo młodsi prowadzący mają ten sam problem  – to przecież widzę, że im zależy. Widzę paru z nich regularnie na niedzielnej czy pierwszopiątkowej Mszy. Widzę innych, jak idą do kościoła, gdy ja już wracam. A dziś spotkałem jednego na Gorzkich Żalach...

Tak, wiem: jednego, paru, kilkunastu... My byśmy chcieli, żeby wszyscy. Albo przynajmniej połowa. Dlatego mówimy „nie ma młodych”. I nawet niespecjalnie próbujemy zorganizować tej garstce coś, dzięki czemu mogliby w wierze łatwiej wzrastać. „Mają katechezę”, „i tak nie przyjdą”, „dla takiej garstki nie opłaca się”.... A może właśnie trzeba dla takiej garstki? Proponować, próbować, nie zniechęcać się? Może "zaskoczą"? Może dzięki nim, dzięki ich świadectwu, zjawią się w Kościele i inni?  

Wszyscy wiemy, że duszpasterstwo mas jest (na razie?) przeszłością. Wielu z różnych ambon poucza, że trzeba duszpasterstwa bardziej indywidualnego. No właśnie: trzeba. Co stoi na przeszkodzie, by takie grupy próbować tworzyć? Tylko ustawy okołokamilkowe? A może raczej nasze oczekiwanie, by było ich wielu? Ha: a może jeszcze coś innego: nasza maniera pouczania młodych z piedestału starszeństwa? Albo mimo wszystko niechęć do poruszania poważniejszych tematów? Wiadomo, narzekanie nie wymaga zaangażowania się...

Nie piszę tego, by kogokolwiek oskarżać. Chcę tylko zwrócić uwagę, że są młodzi, których uwiera ta pustka, jaką oferuje im dzisiejszy, ograniczający się do przyziemnego „dziś” świat. Szukają – mam takie wrażenie – idei, która mogłaby nadać sens ich życiu. I przypuszczam, że będzie ich coraz więcej. Bo papka, którą karmi ich ten dzisiejszy świat coraz częściej wywołuje już u nich niestrawność. Vide coraz więcej problemów natury psychicznej. A my? Co mamy im do zaoferowania?

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| MŁODZIEŻ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
23 24 25 26 27 28 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 1 2 3 4 5

Reklama