Wiara zimna i wiara gorąca – to dwa różne światy.
Kiedyś żyłem w wierze, która nakładała na mnie obowiązki, wymagania moralne, kazała wiedzieć i pamiętać. Mimo starań była ciężarem, choć traktowałem ją szalenie poważnie. Doświadczenie wylania Duch Świętego wszystko zmieniło. Jak z zakochaniem – zakochany człowiek nie musi, ale chce, bo płonie, bo mu zależy.
Myślę, że niewiele osób jest w stanie nawrócić się, wchodząc przypadkowo na Mszę. Tam działa łaska, ale skwaszone i obojętne miny modlących się tego nie wyrażają. Dla mnie ruch charyzmatyczny to ogniska: jest żywo, gorąco, zaangażowanie. Ludzie wchodzą na modlitwę charyzmatyczną i nie mogą uwierzyć; też tak chcą. I to jest wielka siła tego ruchu. Rozpala ludzi. Wiadomo, to działa i nikt nie ma wątpliwości, że to jest siła tej społeczności.
Problem polega na tym, co z tym ogniem. Dla mnie powinien on zamienić się w coś pożytecznego – jak ogień w kominku, który ogrzewa dom. Zapał, gorąca miłość do Boga powinna stać się „energią służby”. Ale często przypomina inny obraz: pochodnia zanurzona w ognisku płonie, ale za chwilę przygasa, więc znowu „czerpie energię” z ogniska.
Wielu charyzmatyków, zamiast służyć Kościołowi, wciąż szuka nowych starych wrażeń. Charyzmatyk ma powołanie do służby, nie do szukania przyjemności w modlitwie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).