Może to dziwne, że piszę o tym w katolickiej gazecie, ale dla uczniów Jezusa grzech istnieje.
Nie jest reliktem przeszłości, nie jest czymś, o czym mówiło się kiedyś, a teraz – wstyd.
Grzech nie jest też tożsamy z poczuciem winy. Nie ma więc sensu spowiadać się z tego, co czujemy. Tak, grzech jest połączony z relacją z Bogiem. Jak w miłości małżeńskiej – zdrada jest czyś złym. Wierność jest przykazaniem miłości, a zdrada jej naruszeniem. A przecież ktoś może zdradzić i nie czuć winy.
Coraz więcej osób, które utożsamiają się z Kościołem katolickim, kształtuje swoje sumienia „na czuja”. Jeden z moich znajomych nagle stwierdził: „Chyba nie myślisz, że »takie te« będę uważał za grzech”. A chodziło o „takie te” związki czy coś podobnego. W swoich oczach czuł się prawie święty. Przecież zawsze chce dobrze.
Na wszelki wypadek przytaczam więc słowa św. Pawła: „Wiemy zaś, że Prawo jest dobre, jeśli je ktoś prawnie stosuje, rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych, bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla zabójców, dla rozpustników, dla mężczyzn współżyjących z sobą, dla handlarzy niewolnikami, kłamców, krzywoprzysięzców i [dla popełniających] cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową nauką, w duchu Ewangelii chwały błogosławionego Boga, którą mi zawierzono” (Tm 1, 8-11).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).