Ale zanim wiosna rozprawi się z zimą...
Już prawie koniec listopada… Zazwyczaj najbardziej ponury miesiąc roku tym razem aż tak ponury się nie okazał. To dobrze, bo tych ponurości w Polsce oraz bliskim i dalszym świecie tyle, że człowiek ma ochotę przenieść się gdzieś dalej. Ot, na Księżyc. No ale skoro Pan Bóg na to wszystko pozwala, widać ma w tym wybuchu ludzkiej podłości i głupoty jakiś plan… Ufam i nastawiam się na ciekawe czasy. Takie apokaliptyczne w dobrym tego słowa znaczeniu. Męczeństwo raczej nam nie grozi, ale różne zniewagi, oplucia… Fala już rośnie. Nie tylko u nas, ale na Zachodzie też...
Tak, pamiętam, miałem napisać cykl o Apokalipsie, Księdze Nadziei. Sporo było innej pracy – sam się wpakowałem. Plan na razie taki, ze cykl ruszy po Trzech Królach. Bo Adwent krótki, a potem jakoś w radosnym okresie Bożego Narodzenia... Póki co słucham pierwszych czytań w liturgii ze zdwojoną uwagą i smakuję… No i jednocześnie próbuję nie dać się różnym nachalnym propagandom...
Sięgnąłem niedawno przy kolacji po keczup. Wielki plastikowy pojemnik, co to się go naciska i czerwona maź wyłazi przy akompaniamencie różnych zaskakujących dźwięków.. Nie lubię ich. Głównie chyba dlatego, że przez całe lata właściwie wszystkie kupione w takim pojemniku keczupy zalatywały mi… pokostem. Ten akurat jest dobry, smakuje jak słoikowy. Wiem, bo do niedawna taki sam właśnie w słoiku kupowałem. Ale już nie ma…
Od lat słyszę, jaki to zły jestem, bo kupuję produkty w plastikowych opakowaniach. I zaśmiecam w ten sposób planetę. Ale czy to naprawdę moja wina? Jakie mam wyjście? Zrezygnować zupełnie z keczupu? No właśnie. To nie ja każę producentom ładować wszystko do plastikowych pojemników. Na nich też wymusza to pewnie rynek. Nie można by było rynku opakowań trochę „podregulować”? Na tyle produktów jest akcyza, czemu nie wprowadzić czegoś podobnego na plastik? Zwłaszcza tam, gdzie spokojnie może być inne opakowanie? Ale biznes to biznes. Łatwiej narzekać na konsumentów…
Z tą ochroną środowiska (bo przecież to nie ekologia) to w ogóle wielka manipulacja. Jak z napisami „kierowco zwolnij”, jednakowo traktującymi takiego z zacięciem rajdowca jak i takiego, który zastosował się do ograniczenia i jedzie nawet ciut wolniej. Okazuje się, że to zawsze JA konsumuję za dużo, JA powinienem się ograniczyć. Bo jem, piję, kupuję ubrania, buty, mam telefon komórkowy, komputer, czasami wyremontuję mieszkanie… No i jeżdżę samochodem. Także do pracy. Mam 15 kilometrów. Tak, mogę pociągiem. Z przesiadkami i o wiele drożej. Autobusem… Zdrowia życzę. Chciałbym częściej rowerem. Tyle że nie doczekałem się sensownej ścieżki rowerowej. Po tych opłotkach, którymi czasem jeżdżę, to w pracy trzeba zacząć od przebrania się. No i na niektórych odcinkach, gdy trzeba na krótko wjechać na ruchliwą drogę, trochę mocniejszych nerwów… No więc konsumuję za dużo. Produkuję niepotrzebnie wroga nr 1, dwutlenek węgla. Ci, którzy na różne polityczne i klimatyczne spotkania w te i wewte latają samolotami konsumują potrzebnie. Bo ratują świat przed takimi jak ja…
Tak, idą nowe czasy. Jak donoszą media, nasz rząd zajął się sprawą zmian w kodeksie karnym. W sprawie przestępstw motywowanych nienawiścią. Czytam w notatce PAP: „Obecnie prawo wymienia jako przesłanki takiej nienawiści ze strony sprawcy przynależność narodową, etniczną, rasową, polityczną, wyznaniową lub bezwyznaniowość. Zgodnie z projektowaną nowelą przesłanki te mają być poszerzone o kryterium niepełnosprawności, wieku, płci, orientacji seksualnej i tożsamości płciowej”. Hm. Rozumiem, że jak ktoś powie o pani poseł „stara pokraka” wyczerpie przesłanki trzech pierwszych, a jak powie o jakieś pani minister „głupia baba” to tylko pierwszą i trzecią. Zgadzam się, nikogo nigdy nie należy obrzuca obelgami. Niezależnie od przesłanek. Tylko… Pamiętam, że całkiem niedawno katolicy w Polsce spotkali się z bardzo gwałtownymi atakami. Do tego stopnia, że zbieraliśmy się przed kościołami, by chronić je przed dewastacją. A co usłyszeliśmy, to nasze. Wymiar sprawiedliwości generalnie zbył to stwierdzeniem: „należało się”, „słuszny gniew” i temu podobne. No i pamiętam też, jak ci, którzy chcą wprowadzenia pięciu nowych przesłanek – nie ukrywajmy, chodzi tak naprawdę o ostatnie dwie – ukuli hasło zamieniane z mrugnięciem okiem na 5+3 gwiazdki…. Zresztą to, co wyrabiają dziś niektórzy atakując swoich przeciwników politycznych… Stosowne paragrafy, kryminalizujące czyny ze względu na przynależność wyznaniową i polityczną są, jak widać, martwe. Tam, gdzie nie ma woli ich zastosowania. Nie wątpię jednak, że będę żywe tam, gdzie wymagać będzie tego wiejący dziś przez świat i ożywiający co chce duch nowych czasów.
Nastawiam się więc na czasy ciekawe. Takie, w których rozkwitnie nowoczesne bałwochwalstwo, a chrześcijan znów będzie się zmuszało do oddawania czci bożkom. Tym razem bożkom nowoczesności. Kto nie zechce przed nimi kleknąć - do paki albo, lepiej, grzywną go. Nastawiam się na czasy, w których bycie chrześcijaninem będzie mnie kosztowało więcej, niż pokonanie własnego lenistwa. I takie, w których każdy, kto dotąd zwlekał z wyborem, będzie się musiał opowiedzieć: za Jezusem lub przeciw Niemu. Tak, dobrze Czytelniku zrozumiałeś, spodziewam się wiosny Kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.