Najbardziej do spopularyzowania zakonu karmelitów przyczynił się właśnie szkaplerz karmelitański. Według podania miała go wręczyć św. Szymonowi sama Matka Boża 16 lipca 1251 roku w Cambridge i przyrzec, że kto będzie nosił szatę Jej dzieci duchowych, temu zapewnia szczególną pomoc i opiekę za życia, a przede wszystkim po śmierci: nie umrze bez łaski Bożej ten, kto szkaplerz ów będzie wiernie nosił.
Przemysław Kucharczak
Po śmierci Papieża kilkudziesięciu gimnazjalistów ogłosiło: my też chcemy przyjąć szkaplerz!
To uczniowie z Gimnazjum nr 2 w Rydułtowach. O tym, że Karol Wojtyła w młodości przyjął szkaplerz i nosił aż do chwili śmierci, powiedziała im katechetka Genowefa Szymura. Opowiedziała też o łaskach, które zyskują noszący szkaplerz. Mówiła, że Maryja nie dopuści, żeby umierający ze szkaplerzem trafił do piekła. I o obowiązkach, które z noszeniem szkaplerza się wiążą. Na koniec zapytała, kto chciałby szkaplerz przyjąć.
Najdziwniejsze było to, że po tym pytaniu w górę wystrzeliło mnóstwo rąk. Zgłosiło się około stu uczniów. – Sama nie wiem, jak to się stało. Patrzę: i ten chce, i ten, i tamten... Dla mnie to był szok. Bo ja sama wtedy nie byłam jeszcze na sto procent zdecydowana, czy przyjąć szkaplerz. Uczniowie mnie pytali: „A pani też go przyjmie?”. Ja na to: „Jak wy, to ja też!”. No więc teraz razem się do tego przygotowujemy – mówi. Przygotowania polegają przede wszystkim na spotkaniach w kościele. Drugiego dnia każdego miesiąca młodzież przychodzi o godzinie 20. na adorację.
Katecheci przechodzą w gimnazjach drogę przez mękę. Oceny z „reli” nie liczą się do średniej, więc niektórzy uczniowie czują się w czasie katechezy bezkarni. Głośno kpią z katechetów, bywają chamscy. Wystarczy kilku takich na lekcji. Pozostali uczniowie w takich sytuacjach najczęściej milczą. Każdy, kto trochę zna dzisiejszą szkołę, wie więc, jak bardzo niezwykła jest akcja uczniów z Rydułtów. I to tym bardziej że wśród chętnych do przyjęcia szkaplerza są nie tylko uczniowie dobrze ułożeni. Są też ci, którzy sprawiają w szkole problemy. – Mnie to aż tak bardzo nie dziwi. Przecież łobuzom zależy na niebie – wyjaśnia spokojnie Genowefa Szymura.
– Śmierć Papieża bardzo nas, młodych, zmieniła! Ona nas natchnęła, żeby się z Papieżem utożsamiać – ocenia Sławek Duda, uczeń II B, jeden z kandydatów do szkaplerza. O rok starsza gimnazjalistka Natalia Pawelec dodaje: – Przed pierwszym spotkaniem przygotowującym w kościele młodzież zawiadamiała się SMS-ami, żeby o godzinie 21.37 zaśpiewać w kościele „Barkę”. I cała młodzież po zakończeniu adoracji cierpliwe czekała na tę godzinę. Pani Szymura też z nami została. Nie mieliśmy poczucia, że ktoś jest lepszy, ktoś gorszy, wszyscy byliśmy tam jedno – wspomina.
Natalia i Sławek podają konkretne przykłady na to, że umieranie Jana Pawła II Wielkiego odmieniło ich i ich przyjaciół. – O, choćby nasz kolega Misio. Choć Misio nie był za bardzo religijny, teraz jest zdecydowany, żeby przyjąć szkaplerz – mówi Natalia.
Sławek i Natalia są harcerzami. W kwietniu na ich zbiórce odczytano rozkaz ze słowami: „dopiero teraz, po śmierci Jana Pawła II, przyjdzie nam zdać egzamin z jego nauki”. – Przyjęcie szkaplerza to część tego egzaminu – wyjaśniają.
Szkaplerz nie amulet
Typowy szkaplerz jest zrobiony z płótna, ale może mieć też formę medalika. Wśród znanych ludzi, którzy go noszą, jest na przykład aktor Mel Gibson. Według objawienia z 1251 roku, szkaplerz gwarantuje szczególną opiekę Matki Bożej w trudnych sytuacjach.
Praktykującym szkaplerzne nabożeństwo Maryja obiecała zachowanie od potępienia. Późniejsza tradycja dołączyła do tego tzw. przywilej sobotni. Według niego, Maryja już w pierwszą sobotę po śmierci wyrywa z czyśćca do nieba człowieka, który praktykował nabożeństwo szkaplerzne. Papieże wyrażali się o tej tradycji z szacunkiem.
– A na mnie wrażenie zrobiło także to, że Jan Paweł II zmarł właśnie w sobotę. Tak, jakby Matka Boża chciała nam powiedzieć: „Biorę go prosto do nieba, do Boga” – mówi Genowefa Szymura. – Młodzi wiedzą, że Jan Paweł jest święty. Ja tylko tłumaczyłam im, dlaczego był święty: bo prowadziła go Matka Boża. On nie miał własnej matki, więc szczególnie zaufał Jej. I to zaufanie tak zaowocowało – dodaje.
– Ale czy młodych nie odstraszą obowiązki związane z noszeniem szkaplerza? – pytam. – Rozmawiam z nimi o obowiązkach. Oni tego chcą – mówi katechetka.
Te obowiązki to przede wszystkim codzienne odmawianie maryjnej modlitwy, którą wyznaczy każdemu ksiądz przy zakładaniu szkaplerza. Najczęściej to „Pod Twoją obronę” albo „Zdrowaś Maryjo”. Noszący szkaplerz ma też dbać o szerzenie czci dla Matki Bożej. Sam szkaplerz jest znakiem, który ma o tych obowiązkach przypominać. Bez ich wypełniania pozostanie tylko kawałkiem metalu. Bez wiary i gorliwości medalik zawieszony na szyi nic w człowieku nie zmieni. – Dlatego rozmawiam z młodzieżą o tym, że szkaplerz to nie jest amulet – mówi pani Genowefa.
Szkaplerza nie można nałożyć sobie samemu, trzeba go przyjąć z rąk kapłana. Młodzież z Rydułtów w październiku pojedzie przyjąć je do klasztoru Karmelitów Bosych w Czernej pod Krakowem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.