NMP z Góry Karmel

publikacja 15.07.2003 12:52

Najbardziej do spopularyzowania zakonu karmelitów przyczynił się właśnie szkaplerz karmelitański. Według podania miała go wręczyć św. Szymonowi sama Matka Boża 16 lipca 1251 roku w Cambridge i przyrzec, że kto będzie nosił szatę Jej dzieci duchowych, temu zapewnia szczególną pomoc i opiekę za życia, a przede wszystkim po śmierci: nie umrze bez łaski Bożej ten, kto szkaplerz ów będzie wiernie nosił.

NMP z Góry Karmel Nicolas Mignard (PD) NMP z góry Karmel

Czym właściwie jest szkaplerz?

Przez szkaplerz rozumiemy szatę wierzchnią, której używali dawni mnisi w czasie codziennych zajęć, aby nie brudzić habitu. Spełniał więc szkaplerz rolę fartucha gospodarczego. Potem przez szkaplerz rozumiano szatę nałożoną na habit. Mówi o nim już reguła św. Benedykta w kanonie 55 dotyczącym ubrania i obuwia braci. Wszystkie dawne zakony noszą po dzień dzisiejszy szkaplerz.

Szkaplerz w znaczeniu religijnym oznacza strój, który jest znakiem zewnętrznym przynależności do bractwa, związanego z jakimś konkretnym zakonem. Tak więc istnieje szkaplerz: brunatny - karmelitański (w. XIII); czarny - serwitów (w. XIV), od roku 1860 kamilianów; biały - trynitarzy, mercedariuszów (w. XIV), Niepokalanego Serca Maryi (od roku 1900); niebieski - teatynów (od roku 1617) i Niepokalanego Poczęcia Maryi (w. XIX); czerwony - męki Pańskiej; fioletowy - lazarystów (1847) i żółty - św. Józefa (w. XIX).

Ponieważ z noszeniem szkaplerza były związane szczególne odpusty i łaski duchowe, było wielu chętnych, którzy do poszczególnych bractw szkaplerznych się wpisywali i w ten sposób rozszerzali daną rodzinę zakonną. Bractwa szkaplerzne spełniały rolę III Zakonu św. Franciszka czy też oblatów. Mogli należeć do nich ludzie świeccy wszelkich stanów, a także duchowni.

Ponieważ było niewygodnie nosić szkaplerz taki, jaki nosili przedstawiciele danego zakonu, dlatego z biegiem lat okrojono go do dwóch małych płatków płótna, zazwyczaj z odpowiednim wizerunkiem na nich. Na dwóch tasiemkach noszono go w ten sposób, że jedno płócienko było na plecach (stąd nazwa łacińska scapulare), a druga na piersi. Taką formę zachowały szkaplerze do dnia dzisiejszego. Bywało i bywa dotąd jeszcze, że osoby pobożne należały do kilku bractw i dlatego nosiły kilka szkaplerzy, aby cieszyć się większą ilością duchowych przywilejów, o które poszczególne zakony pilnie zabiegały w Rzymie. W roku 1910 papież św. Pius X zezwolił ze względów praktycznych na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym.

Karmelitański, czyli wyjątkowy

Szkaplerz karmelitański tym się wyróżnia przed wszystkimi innymi, że jest maryjny, ku czci Najświętszej Maryi Panny oraz że historycznie jest znany jako pierwszy wśród szkaplerzy. Podanie głosi, że pochodzi on od św. Szymona Stocka (Szkota), który w katalogu świętych tego zakonu jest wymieniany jako 9 w kolejności a 6 jako przełożony generalny zakonu karmelitów. Rządzić miał w latach 1245-1265. Kiedy Turcy zajęli ostatnią twierdzę krzyżowców w Ziemi Świętej, Acco (Akkon) w roku 1291, chrześcijanie zostali całkowicie wyparci z Palestyny. Już w roku 1244 Jerozolima została zdobyta przez Turków. Wtedy to karmelici musieli opuścić Górę Karmel i udać się do Europy. Długoletnie rządy św. Szymona okazały się błogosławione dla zakonu. Karmelici bowiem, którzy dotąd mieli tylko jeden klasztor na Górze Karmel, rychło rozszerzyli się po Europie. Sprzyjał temu fakt, że św. Szymon Stock zmienił reguły zakonu, przystosowując je do wymogów współczesnych. Przede wszystkim chociaż był to zakon pustelniczy, nadał mu charakter apostolski. Nadto zakładał klasztory nie na pustkowiach, ale w miastach. Sam św. Szymon założył klasztory w Oksfordzie, w Cambridge, w Paryżu, Liege, Brukseli, Utrechcie, w Bolonii oraz w innych miastach.

NMP z Góry Karmel   Jednak najbardziej do spopularyzowania zakonu karmelitów przyczynił się właśnie szkaplerz karmelitański. Według podania miała go wręczyć św. Szymonowi sama Matka Boża 16 lipca 1251 roku w Cambridge i przyrzec, że kto będzie nosił szatę Jej dzieci duchowych, temu zapewnia szczególną pomoc i opiekę za życia, a przede wszystkim po śmierci: nie umrze bez łaski Bożej ten, kto szkaplerz ów będzie wiernie nosił. Cały szereg papieży wypowiedziało się z pochwałami o tej formie czci Maryi i uposażyło to nabożeństwo licznymi odpustami. Trudno wymieniać wszystkich, gdyż wydali oni ok. 40 encyklik i innych pism urzędowych w tej sprawie. Przytoczymy jedynie słowa papieża Piusa XII, skierowane do zakonu z okazji 700-lecia istnienia szkaplerza karmelitańskiego (1251-1951): „Wiemy wszyscy jak wiele do rozszerzenia wiary i naprawy obyczajów przyczyniło się nabożeństwo do Matki Bożej, a nade wszystko ta właśnie forma nabożeństwa. Nabożeństwo św. szkaplerza karmelitańskiego idzie tu na pierwszym miejscu, zlewając na wiernych obfite owoce duchowe”.

Do rozpowszechnienia nabożeństwa do M.B. Szkaplerznej w Polsce najbardziej przyczyniło się 58 klasztorów karmelitańskich. Szkaplerz nosili królowie: Władysław Jagiełło, Władysław IV i Jan III Sobieski.

"Sobotni przywilej"

Do spopularyzowania szkaplerza karmelitańskiego przyczyniło się przekonanie, że należących do bractwa szkaplerza Maryja wybawi z płomieni czyśćca w pierwszą sobotę po ich śmierci. Tę wiarę po części potwierdzili papieże swoim najwyższym autorytetem namiestników Chrystusa: „Jest pobożnym przekonaniem wiernych, że Matka Boża wiernych swoich czcicieli, którzy będą nosić jej szkaplerz, jak najszybciej wybawi z płomieni czyśćcowych”. Takie orzeczenie wydał jako pierwszy Paweł V 29 czerwca 1609 roku, Benedykt XIV je powtórzył (+1758). Podobnie wypowiedział się papież Pius XII we wspomnianym Liście do przełożonych Karmelu z okazji 700-lecia szkaplerza.

Wierni prawdzie musimy stwierdzić, że nie ma ani jednego aktu urzędowego Stolicy Apostolskiej, który by oficjalnie „przywilej sobotni” aprobował. Bulla Jana XXII jest nieautentyczna. O przywileju sobotnim milczą najstarsze źródła karmelitańskie, mimo, że Piotr Swanningot napisał bardzo szczegółowy żywot św. Szymona Stocka. Po raz pierwszy wiadomość o objawieniu szkaplerza pojawia się dopiero w roku 1430 w dziełku Jana Grossi'ego pod tytułem „Viridiarium”. Wszystkie wypowiedzi papieży ograniczają się do ostrożnego sformułowania „pie creditur” - „jest pobożnym przekonaniem”. Sam jednak fakt, że tak wiele razy papieże w swoich wypowiedziach zdają się pochwalać tę wiarę, wskazywałby na cichą aprobatę.

Dawniej „przywilej sobotni” mógł wydawać się szokujący. Dzisiaj, kiedy weszła w praktykę Komunia święta w dziewięć pierwszych piątków miesiąca dla wyproszenia sobie łaski, by nie umrzeć w stanie grzechu i Kościół tę praktykę milcząco aprobuje, to „przywilej sobotni” wydaje się darem mniejszym niż związany z praktyką pierwszych piątków miesiąca, zapewniający wiernym zbawienie wieczne. Przywilej ten pośrednio jednak implikuje obietnicę zbawienia. Jest godny przyjęcia tym bardziej, że zawiera trudne warunki i zobowiązania: noszenie stałe szkaplerza, zachowanie czystości według stanu i odmawianie codzienne małego oficjum o Matce Bożej. Ta ostatnia praktyka może być zamieniona na inną. Takie warunki podaje np. instrukcja Św. Inkwizycji dla karmelitów portugalskich (15 II 1613).
Nabożeństwo szkaplerza świętego należało kiedyś do najpopularniejszych form czci Matki Bożej. Jeszcze dzisiaj spotykamy mnóstwo obrazów Matki Bożej Szkaplerznej (z Góry Karmel), ołtarzy i kościołów. W samej Italii jest kilkaset kościołów Matki Bożej z Góry Karmel, w Polsce niespełna sto. Wiele obrazów i figur pod tym wezwaniem zasłynęło cudami, tak iż są miejscami pątniczymi. W Italii jest ich 26. Niektóre z nich zostały koronowane koronami papieskimi.

Szkaplerz w obecnej formie jest bardzo wygodny do noszenia. Można nawet zastąpić go medalikiem szkaplerznym. Z całą pewnością noszenie szkaplerza mobilizuje i przyczynia się do powiększenia nabożeństwa ku Najświętszej Maryi Pannie. Tak jak strojem wyróżniają się narody czy poszczególne stany, każda nawet organizacja ma swoje znaki i emblematy rozpoznawcze, tak Maryja poznaje swoje ukochane dzieci po szkaplerzu.

Święto Matki Bożej z Góry Karmel obchodzili karmelici od wieku XIV. Papież Benedykt XIII (+1730) zatwierdził je dla całego Kościoła. W Polsce otrzymało to święto nazwę Matki Bożej Szkaplerznej.

Zdarzyło się naprawdę

Słynny obraz Jana Matejki: „Rejtan” przedstawia bohatera w momencie, kiedy rzucił się do progu drzwi, aby po jego ciele przechodzili ci, którzy chcieli podpisać haniebny akt zaprzedania Polski. Rozpięta koszula odkrywa pierś Rejtana, a na niej szkaplerz Maryi.

Kazimierz Pułaski po jednej ze zwycięskich bitew zgubił szkaplerz. Zmartwiony szukał go daremnie. Kiedy rotmistrz Rogowski chciał pułkownikowi ofiarować szkaplerz własny, na to Pułaski miał powiedzieć: „A waść go nie potrzebujesz? Jeśli własnego nie znajdę, to widać że trzeba mi już się wybierać do wieczności”. Tak się też stało. Niebawem bowiem zginął śmiercią bohaterską w bitwie pod Sawannami w roku 1779 (Józef Makłowicz, Przykłady ojczyste).

Legenda o św. Szymonie Stocku głosi, że kiedy miał odpłynąć statkiem do Rzymu z Anglii (przez Francję), wezwano go do umierającego człowieka. Daremne jednak były wysiłki, aby umierającego pojednać z Bogiem. Wtedy Święty nakrył konającego swoim szkaplerzem i zaczął gorąco modlić się do Matki Bożej. Skutek był taki, że umierający wyzdrowiał i pełen wdzięczności nawrócił się i zmienił swoje dotychczasowe życie.

Św. Alfons Liguori w dziele „Uwielbienia Maryi” przytacza, że do kapłana w kościele Matki Bożej Szkaplerznej przybył pewien młody człowiek do spowiedzi. Wyznał on, że sam nie wie, jak się tu znalazł, gdyż zwątpił zupełnie w miłosierdzie Boże. Popełniał grzechy nieczyste, świętokradztwa, a nawet zabójstwo. „Kiedy mam być już potępiony, to niech wiem za co” - powtarzał. I deptał nawet we wściekłości krzyż. Po spowiedzi kapłan zapytał, czemu by mógł przypisać swoje nawrócenie. Penitent jednak nie umiał na to odpowiedzieć. Przypadkowo jednak kapłan dojrzał za odpiętą koszulą na piersi szkaplerz. Zrozumiał wszystko. Kiedy to powiedział młodzieńcowi, ten się rozpłakał w głos. A na to kapłan: „Widzisz synu, nawet kościół Matki Bożej Szkaplerznej, do którego tu przybyłeś, dowodzi, że Maryja cię uratowała za noszenie Jej szkaplerza". Młodzieniec rozpoczął nowe życie.

Król Władysław Jagiełło w czasie drogi był świadkiem gwałtownej burzy. Przerażony truchlał i za każdym ukazaniem się błyskawicy chwytał za swój szkaplerz. W pewnej chwili piorun uderzył w powóz królewski. Woźnica padł nieżywy od pioruna, a król ogłuszony również się przewrócił. Podbiegli ludzie z jego dworu, którzy jechali w powozach dalszych. Znaleźli króla nieprzytomnego, jak trzymał swój szkaplerz. Jednak oprzytomniał po chwili. Nic mu się nie stało (Józef Makłowicz, Przykłady ojczyste).

W 1902 r. w hiszpańskiej wiosce Berlangas de Roa powstał pożar. Silny wiatr gnał ogień na domostwa. Zagrożony był bezpośrednio również kościół. Proboszcz bierze swój szkaplerz, zdejmuje go z szyi i rzuca w płomienie palącego się tuż domu. I oto zmienia się kierunek wiatru. W ten sposób kościół i reszta domów ocalała. Mógł to być przypadek, ale mieszkańcy byli szczerze przekonani, że była to niezwykła łaska Boża za przyczyną Maryi.

W „Glosie Karmelu” podano, że w czasie ostatniej wojny, gdy miasto było kilkakrotnie bardzo ciężko bombardowane, jeden z ojców karmelitów zawiesił przy swojej celi w oknie szkaplerz. W czasie nalotu bomba uderzyła w klasztor i odrąbała całe skrzydło do miejsca, gdzie był zawieszony szkaplerz. Mógł to być przypadek. Chociaż okoliczności wskazywałyby raczej na zjawisko niezwykłe.

Pius XII w liście z 11 listopada 1950 r. do generałów zakonów karmelitów trzewiczkowych i bosych z okazji obchodów 700 lecia Szkaplerza: „Z wielką radością dowiedzieliśmy się, że z okazji 700-lecia istnienia Szkaplerza M.B. z Góry Karmelu zakon karmelitów (...) postanowił uczcić specjalnymi uroczystościami święto Matki Bożej Szkaplerznej. Te pobożne zamiary my z ochotą popieramy, powodowani naszym stałym nabożeństwem do Bogurodzicy, a także i dlatego, że od dzieciństwa należymy do Bractwa Szkaplerza Świętego”.

Znak przynależności do Maryi

Od siedmiu wieków szkaplerz Dziewicy Maryi z Góry Karmel jest znakiem zaaprobowanym przez Kościół i przyjętym przez zakon karmelitański jako zewnętrzny wyraz miłości do Maryi, dziecięcego zaufania Jej oraz zaangażowania się w naśladowanie życia Matki Pana.

Szkaplerzem nazywano kawałek materiału, który mnisi zakładali na habit zakonny podczas pracy. Z czasem słowo to nabrało symbolicznego znaczenia: naśladowanie Jezusa w dźwiganiu codziennego krzyża. W Karmelu szkaplerz symbolizował szczególną więź zakonników z Maryją, wyrażał ufność w Jej matczyną opiekę oraz pragnienie naśladowania Jej życia. W ten sposób znak ten zyskał charakter maryjny.

Początki zakonu karmelitańskiego w Europie były bardzo trudne. Przybyli z Palestyny mnisi spotkali się z nieżyczliwym przyjęciem. Niektórzy uważali, że ich Reguła została zatwierdzona jedynie na terytorium Ziemi Świętej. Przeciwnicy powoływali się na uchwały Soboru Laterańskiego IV z 1215 r., zakazujące powstawania nowych zakonów. Rozpoczął się czas „wojny prawniczej” o przetrwanie zakonu. Generał zakonu, angielski karmelita Szymon Stock, zachęcił współbraci do zawierzenia się Maryi. Prosił Ją, aby przez udzielenie łaski zechciała zachować zakon sobie poświęcony i noszący Jej imię w swej nazwie: Bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Błagał też o jego uznanie i określenie miejsca w Kościele.

W nocy z 15 na 16 lipca 1251 r. w Aylesford Maryja ukazała się generałowi w otoczeniu aniołów. Wskazując na szkaplerz, powiedziała: To będzie przywilejem dla ciebie i wszystkich karmelitów - kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. "Szkaplerz święty jest rzeczywiście znakiem i gwarancją szczególnej opieki Najświętszej Dziewicy, ale niech nikt nie sądzi, że nosząc tę szatę, może oddać się opieszałości serca i obojętnym duchem czekać na zbawienie" - wyjaśnia Papież Pius XII.

Inną łaską dla zakonu jest tzw. Bulla Sobotnia, którą miał wydać papież Jan XXII 3 marca 1322 roku, mówiąca, iż na prośbę Matki Jezusa w pierwszą sobotę po śmierci uwolnieni są z czyśćca wszyscy noszący z wiarą szkaplerz. Tekst ten budził od dawna wiele zastrzeżeń co do jego autentyczności. 12 sierpnia 1530 roku papież Klemens VII potwierdził tzw. przywilej sobotni bullą Ex clementi ze słynnymi słowami: „Dla pewności, gdyby nigdy nie był udzielony, przez tę bullę niech będzie udzielony”.
Rolę Maryi w skracaniu mąk czyśćcowy potwierdza fragment Dzienniczka św. Faustyny: „Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję «Gwiazdą Morza». Ona im przynosi ochłodę”.

Wierni szybko zrozumieli, że przyjęcie szkaplerza oznacza wejście do Rodziny Karmelu i przynależność do Maryi. Odpowiadając na miłość Dziewicy, są pewni Jej opieki w trudach życia i w momencie śmierci, ufając również, że i po śmierci wstawi się za nami u swojego Syna. Magisterium Kościoła zatwierdziło nabożeństwo szkaplerzne i zaliczyło je do sakramentaliów. 16 lipca został ustanowiony Świętem Matki Bożej Szkaplerznej jako wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Szczególnym propagatorem duchowości karmelitańskiej jest Ojciec Święty Jan Paweł II, który wielokrotnie przyznawał się do noszenia szkaplerza i otrzymywania wielkich łask dzięki tej pobożności.

Trzeba pamiętać, iż szkaplerz karmelitański, zatwierdzony przez Kościół jako znak chrześcijańskiej wiary i znak Maryi, nie jest jakimś amuletem czy magicznym talizmanem. Samo noszenie szkaplerza nie jest również automatycznym gwarantem naszego zbawienia czy też wymówką, aby nie podejmować życia chrześcijańskiego. Nabożeństwo szkaplerzne, tak jak każde inne maryjne nabożeństwo Kościoła, jeśli jest poważnie traktowane i praktykowane, wymaga trudu współpracy z Tą, której się powierzamy. Noszenie szkaplerza powinno przypominać nam o naszych obowiązkach chrześcijańskich jako warunku pewności, że Matka Boża będzie wstawiać się za nami. Szkaplerz wyraża wiarę chrześcijanina w spotkanie z Bogiem w życiu wiecznym dzięki wstawiennictwu i opiece Maryi Dziewicy.

Jan Paweł II o szkaplerzu

W znaku Szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. Szkaplerz w istocie jest «habitem». Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z Zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła (...). Ten, kto przywdziewa Szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2,7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości (por. Formuła nałożenia Szkaplerza).

Znak Szkaplerza przywołuje zatem dwie prawdy: jedna z nich mówi o ustawicznej opiece Najświętszej Maryi Panny, i to nie tylko na drodze życia, ale także w chwili przejścia ku pełni wiecznej chwały; druga to świadomość, że nabożeństwo do Niej nie może ograniczać się tylko do modlitw i hołdów składanych Jej przy określonych okazjach, ale powinna stanowić «habit», czyli nadawać stały kierunek chrześcijańskiemu postępowaniu, opartemu na modlitwie i życiu wewnętrznym poprzez częste przystępowanie do sakramentów i konkretne uczynki miłosierne co do ciała i co do duszy. W ten sposób Szkaplerz staje się znakiem «przymierza» i wzajemnej komunii pomiędzy Maryją i wiernymi: wyraża bowiem w sposób konkretny dar, jaki na krzyżu Jezus uczynił Janowi, a przez niego nam wszystkim, ze swojej Matki, oraz przypomina o powierzeniu umiłowanego apostoła i nas Tej, którą ustanowił nasza Matką duchową.

Z listu Jana Pawła II do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel

Karmelici o szkaplerzu

Szkaplerz znakiem maryjnym

Od siedmiu wieków w powszechnym użyciu jest Szkaplerz Najświętszej Maryi Panny Dziewicy z Góry Karmel. Jest to znak przyjęty przez Zakon Karmelitański i zatwierdzony przez Kościół jako zewnętrzny wyraz Macierzyńskiej Miłości Maryi do nas, oraz naszego, synowskiego przyjęcia tej Miłości i jej odwzajemnienia.

Materialnie słowo "szkaplerz" oznacza szatę wierzchnią, którą mnisi przywdziewali na habit zakonny w czasie ręcznej pracy. Z biegiem czasu nabrał on znaczenia symbolicznego: wyrażał on niesienie codziennego krzyża przez uczniów i naśladowców Pana Jezusa. W niektórych zakonach, tak stało się w Karmelu, szkaplerz stał się znakiem własnej tożsamości i życia.

Szkaplerz zaczął symbolizować specjalną więź Karmelitów z Maryją, Matką Pana Jezusa i Patronką Zakonu do czego przyczyniła się wielowiekowa tradycja o maryjnym objawieniu i nadaniu przywilejów tym, którzy ten szkaplerz noszą i w nim umierają.

Od strony czcicieli Maryi szkaplerz symbolizował ufność pokładaną w Jej Macierzyńskiej Miłości, co prowadziło do skutecznego wstawiennictwa przed Bogiem w kwestii wiecznego zbawienia a przyjmując Jej Opiekę w całym życiu, szkaplerz wyrażał pragnienie naśladowania Jej stylu życia i cnót, szczególnie cnoty czystości przeżywanej według własnego stanu. W ten sposób Szkaplerz przeobraził się w znak Maryjny.

Od zakonu do ludu Bożego

W wiekach średnich wielu chrześcijan chciało przyłączyć się do Zakonów wówczas powstałych: Franciszkanów, Dominikanów, Augustianów, Karmelitów. Powstał laikat stowarzyszony poprzez Bractwa.

Wszystkie Zakony chciały dać osobom świeckim znak przynależności i uczestnictwa w swojej duchowości i apostolacie. Często znakiem tym była jedna z części habitu zakonnego: płaszcz, sznur, szkaplerz...

Zakon Karmelitański rozpowszechnił Szkaplerz w zredukowanej formie jako znak przynależności i jako wyraz uczestnictwa w swojej duchowości.

Wartość i znaczenie szkaplerza Karmelu

Wychodząc z wielowiekowej tradycji Zakonu potwierdzonej przez autorytet Kościoła SZKAPLERZ wyraża komunię z Maryją zobowiązując do naśladowania Pana Jezusa jak to czyniła Maryja, doskonały wzór wszystkich uczniów Chrystusa.

Dziewica Maryja uczy nas:

  • żyć w otwartości na działanie Boga przyjmując w życiu Jego wolę,
  • słuchać Słowa Bożego przekazanego w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, odkrywać Je w życiu, przyjmować Je i wprowadzać w czyn,
  • nieustannie modlić się szukając i odkrywając Boga obecnego we wszystkich okolicznościach życia,
  • być blisko naszych braci i sióstr znajdujących się w potrzebie i solidaryzować się z nimi.

Szkaplerz wprowadza w bractwo Karmelu, wspólnotę zakonników i zakonnic, i zobowiązuje do życia według charyzmatu tej rodziny zakonnej, ukazuje przykład Świętych Zakonu Karmelitańskiego, z którymi łączymy się duchowymi więzami rodzinnymi, wyraża ufność w opiekę Maryi i w Jej skuteczność wstawienniczej roli w otrzymaniu łaski wiecznego zbawienia i szybkiego uwolnienia z czyśćca.

Normy praktyczne

Szkaplerz Karmelitański ma być wykonany z sukna wełnianego koloru brązowego. Na jednej części ma być wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugiej wizerunek Najświętszego Serca Pana Jezusa. Może on być zastąpiony Medalikiem z podobnymi wizerunkami.

Tylko za pierwszym razem Szkaplerz ma być nałożony według przewidzianego rytu liturgicznego, przez uprawnionego kapłana.

Szkaplerz, będący znakiem maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na pobożność maryjną.

Młodzi chcą szkaplerza

Przemysław Kucharczak

Po śmierci Papieża kilkudziesięciu gimnazjalistów ogłosiło: my też chcemy przyjąć szkaplerz!

To uczniowie z Gimnazjum nr 2 w Rydułtowach. O tym, że Karol Wojtyła w młodości przyjął szkaplerz i nosił aż do chwili śmierci, powiedziała im katechetka Genowefa Szymura. Opowiedziała też o łaskach, które zyskują noszący szkaplerz. Mówiła, że Maryja nie dopuści, żeby umierający ze szkaplerzem trafił do piekła. I o obowiązkach, które z noszeniem szkaplerza się wiążą. Na koniec zapytała, kto chciałby szkaplerz przyjąć.

Najdziwniejsze było to, że po tym pytaniu w górę wystrzeliło mnóstwo rąk. Zgłosiło się około stu uczniów. – Sama nie wiem, jak to się stało. Patrzę: i ten chce, i ten, i tamten... Dla mnie to był szok. Bo ja sama wtedy nie byłam jeszcze na sto procent zdecydowana, czy przyjąć szkaplerz. Uczniowie mnie pytali: „A pani też go przyjmie?”. Ja na to: „Jak wy, to ja też!”. No więc teraz razem się do tego przygotowujemy – mówi. Przygotowania polegają przede wszystkim na spotkaniach w kościele. Drugiego dnia każdego miesiąca młodzież przychodzi o godzinie 20. na adorację.

Łobuzom zależy na niebie

Katecheci przechodzą w gimnazjach drogę przez mękę. Oceny z „reli” nie liczą się do średniej, więc niektórzy uczniowie czują się w czasie katechezy bezkarni. Głośno kpią z katechetów, bywają chamscy. Wystarczy kilku takich na lekcji. Pozostali uczniowie w takich sytuacjach najczęściej milczą. Każdy, kto trochę zna dzisiejszą szkołę, wie więc, jak bardzo niezwykła jest akcja uczniów z Rydułtów. I to tym bardziej że wśród chętnych do przyjęcia szkaplerza są nie tylko uczniowie dobrze ułożeni. Są też ci, którzy sprawiają w szkole problemy. – Mnie to aż tak bardzo nie dziwi. Przecież łobuzom zależy na niebie – wyjaśnia spokojnie Genowefa Szymura.

– Śmierć Papieża bardzo nas, młodych, zmieniła! Ona nas natchnęła, żeby się z Papieżem utożsamiać – ocenia Sławek Duda, uczeń II B, jeden z kandydatów do szkaplerza. O rok starsza gimnazjalistka Natalia Pawelec dodaje: – Przed pierwszym spotkaniem przygotowującym w kościele młodzież zawiadamiała się SMS-ami, żeby o godzinie 21.37 zaśpiewać w kościele „Barkę”. I cała młodzież po zakończeniu adoracji cierpliwe czekała na tę godzinę. Pani Szymura też z nami została. Nie mieliśmy poczucia, że ktoś jest lepszy, ktoś gorszy, wszyscy byliśmy tam jedno – wspomina.

Natalia i Sławek podają konkretne przykłady na to, że umieranie Jana Pawła II Wielkiego odmieniło ich i ich przyjaciół. – O, choćby nasz kolega Misio. Choć Misio nie był za bardzo religijny, teraz jest zdecydowany, żeby przyjąć szkaplerz – mówi Natalia.

Sławek i Natalia są harcerzami. W kwietniu na ich zbiórce odczytano rozkaz ze słowami: „dopiero teraz, po śmierci Jana Pawła II, przyjdzie nam zdać egzamin z jego nauki”. – Przyjęcie szkaplerza to część tego egzaminu – wyjaśniają.

Szkaplerz nie amulet

Typowy szkaplerz jest zrobiony z płótna, ale może mieć też formę medalika. Wśród znanych ludzi, którzy go noszą, jest na przykład aktor Mel Gibson. Według objawienia z 1251 roku, szkaplerz gwarantuje szczególną opiekę Matki Bożej w trudnych sytuacjach.

Praktykującym szkaplerzne nabożeństwo Maryja obiecała zachowanie od potępienia. Późniejsza tradycja dołączyła do tego tzw. przywilej sobotni. Według niego, Maryja już w pierwszą sobotę po śmierci wyrywa z czyśćca do nieba człowieka, który praktykował nabożeństwo szkaplerzne. Papieże wyrażali się o tej tradycji z szacunkiem.

– A na mnie wrażenie zrobiło także to, że Jan Paweł II zmarł właśnie w sobotę. Tak, jakby Matka Boża chciała nam powiedzieć: „Biorę go prosto do nieba, do Boga” – mówi Genowefa Szymura. – Młodzi wiedzą, że Jan Paweł jest święty. Ja tylko tłumaczyłam im, dlaczego był święty: bo prowadziła go Matka Boża. On nie miał własnej matki, więc szczególnie zaufał Jej. I to zaufanie tak zaowocowało – dodaje.
– Ale czy młodych nie odstraszą obowiązki związane z noszeniem szkaplerza? – pytam. – Rozmawiam z nimi o obowiązkach. Oni tego chcą – mówi katechetka.

Te obowiązki to przede wszystkim codzienne odmawianie maryjnej modlitwy, którą wyznaczy każdemu ksiądz przy zakładaniu szkaplerza. Najczęściej to „Pod Twoją obronę” albo „Zdrowaś Maryjo”. Noszący szkaplerz ma też dbać o szerzenie czci dla Matki Bożej. Sam szkaplerz jest znakiem, który ma o tych obowiązkach przypominać. Bez ich wypełniania pozostanie tylko kawałkiem metalu. Bez wiary i gorliwości medalik zawieszony na szyi nic w człowieku nie zmieni. – Dlatego rozmawiam z młodzieżą o tym, że szkaplerz to nie jest amulet – mówi pani Genowefa.

Szkaplerza nie można nałożyć sobie samemu, trzeba go przyjąć z rąk kapłana. Młodzież z Rydułtów w październiku pojedzie przyjąć je do klasztoru Karmelitów Bosych w Czernej pod Krakowem.

Kościół zamiast treningu

Według katechetki, niektórzy z zapisanych na listę być może jeszcze się wycofają. Do października jest na razie daleko. Zostaną najtwardsi. Ci, którzy naprawdę tego chcą. Na razie wygląda jednak, że twardych jest wśród młodzieży bardzo dużo. – Nie zniechęcają cię obowiązki związane ze szkaplerzem? – pytam. – Nie. Myślę, że wytrzymam. Chcę się w ten sposób zbliżyć do Maryi, tak jak Papież – wyjaśnia ciemnowłosy Michał Mitręga z I B. Michał już udowodnił, że umie wyzwolić się od wpływu swojego otoczenia, bo w jego klasie zgłosił się tylko on sam.

Podobny hart ducha wykazuje Tomek Wójcik, żywy blondyn z klasy I e, w której zgłosiło się kilka osób. Tomek z zapałem trenuje judo i kung-fu. – W czasie tych spotkań przygotowawczych w kościele mam akurat treningi judo. Ale to nic, i tak przyjdę do kościoła. Chcę, i to bardzo, zrezygnować wtedy z treningu. Specjalnie dla Maryi. Bo chcę być bardziej taki, jaki był Papież – tłumaczy z zapałem.
Zaraz po wyrażeniu chęci przyjęcia szkaplerza, młodzi pisali o tym kilka zdań na karteczkach. Sabina Szewczyk z drugiej klasy napisała: „Chcę przyjąć szkaplerz, ponieważ w ten sposób przyczynię się do budowy pomnika w hołdzie dla Jana Pawła II. Nie będzie to pomnik z brązu, ale pomnik z ludzkich serc. Również dlatego, żeby (...) być bliżej Maryi i Boga”.

– I o to chodzi! Ciągle słyszę, że tu i tu budują Papieżowi pomnik, a tam jeszcze większy... – wylicza Genowefa Szymura. – Ale i tak najważniejsze jest naśladowanie Jezusa, tak jak to robił Jan Paweł. Prawdziwy pomnik jest w sercu – mówi.

Znak szkaplerza

Szkaplerz noszony na szyi to jakby mój osobisty podpis wyrażający zgodę na przyjęcie Matki Jezusa do domu mego serca, do mego życia. Jako taki jest świadectwem wobec innych, że moja duchowość ma ten szczególny maryjny rys. Szkaplerz jest również świadectwem wobec szatana, który małpując rzeczy Boże, wymaga od swoich czcicieli przeróżnych symboli czy znaków przynależności do jego królestwa. Dostrzegając szkaplerz na szyi jakiegoś człowieka, wie, że wytaczając mu walkę, osaczając pokusą, staje wobec potęgi Tej, która miażdży go swoją pokorą. Jest to dla nas niezmiernie ważny atut, gdy chodzi o duchową walkę z przeciwnikiem naszego zbawienia.

Ułomnej i skłonnej do zapominania naturze ludzkiej szkaplerz przypomina o raz dokonanym zawierzeniu. „Odkrywając” go co jakiś czas na sobie, łatwiej nabywamy nawyku częstego myślenia o Maryi i zwracania się do Niej. (...)

Podążanie do Boga jedynie własnymi siłami daje niewielkie owoce. Zawierzenie natomiast otwiera przed nami możliwość szybszego i skuteczniejszego podążania drogami duchowego rozwoju. W znaku szkaplerza Maryja jako matka przynosi niepojętą dla nas łaskę i pomaga dzięki niej osiągnąć wiele duchowych dóbr, wśród których największą jest Jej obietnica zachowania od wiecznego potępienia. Nie sam fakt noszenia szkaplerza, ale upodobnienie się do Matki Jezusa w sposobie postępowania daje człowiekowi wewnętrzną pewność szczęśliwego przejścia przez próg wieczności. Patrzenie na szkaplerz jako na magiczny znak, dzięki któremu automatycznie zapewniamy sobie zbawienie, nie ma nic wspólnego z prawdziwym nabożeństwem, lecz jest wyrazem szkodliwego zabobonu.

Ojciec Jerzy Zieliński OCD wybór z internetowej strony: www.karmel.pl

Fartuch, co chroni przed złem

Myśl: „Noszę na sercu Szkaplerz karmelitański!” – Jan Paweł II

Kroniki karmelitańskie przekazują, że w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku generał karmelitów św. Szymon Stock miał widzenie Maryi. Trzymała Ona w rękach brązowy szkaplerz i przekazała zakonnikowi obietnicę: „Ktokolwiek umrze odziany tym szkaplerzem nie zazna ognia piekielnego”. Od tej pory szkaplerz karmelitański stał się nie tylko znakiem opieki Maryi nad zakonem karmelitów, ale również formą oryginalnego nabożeństwa maryjnego w całym Kościele.

Szkaplerz początkowo służył jako fartuch chroniący habity zakonników w czasie pracy. To szata złożona z dwóch płatów sukna z wycięciem na głowę. Jeden płat spada na piersi, drugi na plecy. Szkaplerz mogą nosić osoby świeckie. Prostsza wersja składa się z dwóch prostokątnych kawałków brązowego sukna połączonych dwoma tasiemkami. Na obu płatkach jest umieszczony wizerunek Pana Jezusa i Matki Bożej Szkaplerznej. Noszenie szkaplerza można zastąpić specjalnym medalikiem. Szkaplerza nie należy traktować jak amuletu. Obietnica Maryi nie oznacza, że wystarczy nosić szkaplerz, a żyć można byle jak, bo zbawienie mam już w kieszeni. Sens tego nabożeństwa jest dokładnie odwrotny. Kto nosi szkaplerz, ten przypomina sobie ciągle, kim jest; uznaje Maryję za swój duchowy wzór; chroni się pod Jej płaszcz. A Ona z kolei zapewnia go o swojej opiece.

„Ja również od bardzo długiego czasu noszę na sercu Szkaplerz karmelitański!” – wyznał Jan Paweł II w liście z okazji 750-lecia szkaplerza świętego (2001r.). Ten szkaplerz widać na zdjęciach Papieża po zamachu, a dziś znajduje się on w kościele klasztoru karmelitów w Wadowicach. W swoim liście Ojciec Święty wyjaśnia sens tego znaku. Ma on przypominać dwie prawdy: „Jedna z nich mówi o ustawicznej opiece Najświętszej Maryi Panny, i to nie tylko na drodze życia, ale także w chwili przejścia ku pełni wiecznej chwały; druga to świadomość, że nabożeństwo do Niej nie może ograniczać się tylko do modlitw i hołdów składanych Jej przy określonych okazjach, ale powinno stanowić »habit«, czyli nadawać stały kierunek chrześcijańskiemu postępowaniu, opartemu na modlitwie i życiu wewnętrznym”. Szkaplerz jest znakiem przymierza pomiędzy Maryją i wiernymi. Przypomina dar, jaki na krzyżu Jezus przekazał Janowi i nam wszystkim. Tym darem jest Jego Matka. Szkaplerz jest jak fartuch. Chroni przed pobrudzeniem przez zło.

Autor tekstu Fartuch, co chroni przed złem - ks. Tomasz Jaklewicz

Zobacz również:

TAGI: