Siostra Dolores Nowak PDDM mówi o powołaniu dziecka, chorale gregoriańskim i śpiewach niedozwolonych w liturgii.
S. Dolores Nowak PDDM: Mamy dwa kolory habitów, częściej nosimy niebieski, ale biały też. Dzisiaj wyjątkowo założyłam biały. Zaskoczeni uczniowie śmiali się, pytając, czy do ślubu się wybieram.
A to złośliwcy! Skoro jesteśmy w tym temacie: jak Siostra trafiła do klasztoru?
Siostrą zakonną chciałam być od dziecka. I byłam pewna, że nią będę.
Pewna jako dziecko?!
Tak. Kiedy wróciłam po wakacjach – w roku mojej I Komunii Świętej – i po raz pierwszy zobaczyłam w kościele jedną z sióstr, które wtedy przyszły do naszej parafii, to już wiedziałam, że będę taką właśnie siostrą. Takie olśnienie. I tak się stało. Jestem w tym właśnie zgromadzeniu – Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza. Pamiętam tamten moment ze wszystkimi szczegółami: gdzie stała siostra, gdzie ja etc. To było na chórze naszego budującego się kościoła MB Fatimskiej w dzielnicy Warszawy – Ursusie-Niedźwiadku. Kiedy zdałam sobie sprawę, że mam być tą siostrą zakonną, to w ogóle straciłam głowę. Bardzo dużo w kościele robiłam: śpiewałyśmy, układałyśmy kwiaty, pomagałyśmy siostrom.
Ależ naturalnie: musiało się to stać na chórze! Rozmawiam przecież z siostrą doktorem muzykologii… Po co człowiekowi muzyka?
Najtrudniejsze są pytania najprostsze.
Może najgłupsze…
Najprostsze. Rzadko sobie takie zadajemy. A przecież muzyka towarzyszy nam od urodzenia. Dzisiaj panuje bardziej kultura słuchania niż wykonywania. A szkoda. Muzyka jest dla mnie bardzo specyficznym językiem wyrażania się człowieka. I jest to język, który próbuje wyrazić to, co w człowieku najgłębsze. Muzyka przemawia do mnie mocniej niż inne formy sztuki. Muzyka to najczulsza struna duszy. Na przykład miłość najczęściej próbujemy wyrazić za pomocą muzyki. Również dramatyczne przeżycia najlepiej wyraża muzyka.
Specjalizuje się Siostra w chorale gregoriańskim. Skąd się ta pasja wzięła?
Od dziecka dużo śpiewałam w kościele. Repertuar był oczywiście szeroki. Dopiero na studiach zdałam sobie sprawę, że te najbardziej ulubione pieśni to były kompozycje ks. Zdzisława Bernata, który tworzył w stylistyce śpiewu gregoriańskiego, lub wprost śpiewy chorałowe albo postchorałowe przetłumaczone na język polski. To było dla mnie przedziwne odkrycie. Smak chorału towarzyszył mi od dzieciństwa.
„Kościół uznaje śpiew gregoriański za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w liturgii powinien zajmować on pierwsze miejsce…”, mówi Sobór Watykański II. Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że w tym punkcie chyba mamy w Polsce spore braki…
Kiedy na placu św. Piotra w Watykanie wierni z całego świata śpiewają po łacinie Pater noster czy odmawiają Angelus albo Regina Coeli i stoi grupa, która się nie odzywa, to mogę się założyć o wszystko, że to są Polacy. W Kościele w Niemczech czy – w mniejszym stopniu – we Włoszech jest podstawowy kanon śpiewów gregoriańskich, które ludzie w każdej parafii umieją wykonać. U nas – nie wiem, dlaczego tak się stało – jest inaczej. Wprawdzie po soborze został wydany śpiewnik „Jubilate Deo”, w którym były proste śpiewy chorałowe, m.in. łatwiejsze części stałe Mszy św., Pater noster, Ave Maria czy pieśni na Komunię, na wystawienie Najświętszego Sakramentu etc., ale to się jakoś nie przebiło do praktyki…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.